Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezydent Bytomia Damian Bartyla zniknął!

Magdalena Nowacka-Goik
Damian Bartyla, prezydent Bytomia od ponad miesiąca, ostatnio na swoim profilu na Facebooku widziany był 16 października. Wcześniej odzywał się do wyborców prawie codziennie, choćby po to, aby poinformować... jaka pogoda będzie w mieście. Ale odpowiadał też na pytania. Dzisiaj - cisza. Mimo że nowy prezydent ma tu 2,5 tys. znajomych, dyskusji brak.

- Szkoda, bo przez to był taki bardziej "przy ludziach" - mówi Marcin, mieszkaniec Bytomia.

Ale inni są wyrozumiali: "Do roboty, a nie na fejsie siedzieć" - pisze na Facebooku Miłosz Deszczowy Rainman, odpowiadając innemu internaucie, który jest ciekawy, co nowy prezydent myśli o regionalizmie. Poza tym, pytań na profilu społecznościowym jest niewiele.

Damian Bartyla zapowiada, że dużo się zmieni, kiedy w końcu będzie miał rzecznika. To jemu chce powierzyć i z nim uzgodnić formy kontaktu nie tylko z mediami, ale i mieszkańcami.

- Cały czas oficjalnie funkcję rzecznika wciąż pełni pani Katarzyna Krzemińska, która jest na zwolnieniu lekarskim. Trzeba się zastanowić nad prawną formą rozwiązania takiej sytuacji - mówi prezydent. Na razie w ramach ukłonu dla mieszkańców, prezydent obniżył swoją pensję o tysiąc złotych.

Inni prezydenci miast w regionie, poza rzecznikami i biurami prasowymi, coraz częściej próbują być blisko mieszkańców właśnie przez "bratanie" się z nimi na profilu społecznościowym.

Swoje konta na Facebooku mają m.in. prezydenci: Adam Fudali (Rybnik), Ryszard Mach (Zawiercie) czy Dariusz Skrobal (Pszczyna).

W aktywność "wielofrontową" poszli Grażyna Dziedzic, prezydent Rudy Śląskiej i Dawid Kostempski, prezydent Świętochłowic.
Grażyna Dziedzic kontaktuje się z mieszkańcami przez Facebook, Naszą klasę i prywatnego maila. Na stronie internetowej magistratu podała także swoją służbową komórkę. Prezydent Kostempski klika na "fejsie" i też podał do publicznej wiadomości numer swej komórki, ale dyżuruje przy niej tylko raz w tygodniu przez godzinę.

A spotkania prezydentów na miejskich imprezach? Damian Bartyla, w przeciwieństwie do swojego poprzednika Piotra Koja, wciąż aktywnego i komentującego życie Bytomia na swoim blogu, nie wykazuje chęci bywania na każdej imprezie, chociaż nie jest tak, że nie bywa. Widać najwyraźniej, że do "brylowania" będzie musiał się przyzwyczaić.

Na portal Facebook wrócę po projekcie budżetu

Z Damianem Bartylą, prezydentem Bytomia, rozmawia Magda Nowacka-Goik
Przed wyborami był pan aktywny w internecie, prawie codziennie rozmawiał z mieszkańcami przez profil na Facebooku. Teraz cisza, wpisów brak. Zarzucił pan tę formę kontaktu?
Nie, nie zarzuciłem. Natomiast wpadłem w wir obowiązków, z których jeden z ważniejszych to projekt budżetu Bytomia. Musi być gotowy do 15 listopada. Obiecuję, że wkrótce po tym terminie będę znów obecny w internecie i moja aktywność w kontaktach z mieszkańcami w tej formie będzie istniała.

To internet. A jakie inne formy kontaktu? Będą dyżury, spotkania w dzielnicach, a może dostępność przez służbową komórkę?
Pierwszy dyżur, podczas którego spotkałem się z mieszkańcami, miałem w miniony czwartek. Miał trwać dwie godziny, trwał dłużej. Na pewno właśnie w czwartki będę się spotykał z mieszkańcami. Myślę też o spotkaniach w dzielnicach, a raz w miesiącu o konferencjach prasowych, aby w tej formie też przekazywać informacje. Co do kwestii telefonu myślę, że ta formuła mogłaby trochę sparaliżować pracę. Na pewno będę blisko mieszkańców, a formy kontaktów omówię z przyszłym rzecznikiem.

Zdecydował się pan na obniżenie pensji o 1000 złotych. Skąd ten gest?
Obniżyłem także pensję moich zastępców czy liczbę członków rad nadzorczych. Niższą pensję będzie miał nowy dyrektor szpitala. Uważam, że jeśli chcemy mówić o oszczędnościach, których Bytom potrzebuje, przykład musi iść z góry. Dlatego myślę, że to była dobra decyzja.

Bezpośrednie kontakty z ludźmi są jednak najlepsze

Z dr. Tomaszem Słupikiem, politologiem UŚ, rozmawia Magda Nowacka-Goik
Prezydenci piszą blogi, mailują, klikają na Face-booku, rozmawiają przez komórkę. To dobra forma kontaktu z wyborcami?
Jestem zwolennikiem teorii, że najlepsza jest bezpośrednia forma kontaktu. Czy to przez dyżury, czy - w miarę możliwości - przez cykliczne spotkania w dzielnicach. Z drugiej strony, we współczesnym świecie kontakty internetowe są konieczne. Co do udostępniania numeru komórki, myślę, że to nadgorliwość. Jeśli ktoś wpadnie w wir kontaktów przez Facebooka i komórkę, to może odbić się na jego pracy. Trzeba zachować rozsądek.

Kontakt internetowy może też prowadzić do nieprzyjemnych sytuacji, bo często gwarantuje anonimowość pytającego. Może więc z niego zrezygnować?
Prezydent nie po to został wybrany na ten urząd, aby bał się takich kontaktów. Zawsze można podkreślić, że odpowiedź będzie tylko na merytoryczne pytania.

A co z bywaniem na imprezach miejskich?
Zwykle jest tak, że przed wyborami to bywanie jest częstsze. Ale nie uważam, że praca prezydenta to bywanie na każdej imprezie. Ma też swoich zastępców.

Prezydent obniża sobie pensję. Jak to odebrać?
Takie gesty są trochę puste, niezależnie od intencji, i jednak trącą populizmem. Dobre wynagrodzenie to większa pewność wykluczenia np. korupcji. Co innego w sytuacji, gdy ktoś naprawdę zamożny całkowicie rezygnuje z wynagrodzenia.


*Zniewalający wystrój restauracji Kryształowa Magdy Gessler ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*Wszystkie barwy Niepodległości w obiektywach reporterów Dziennika Zachodniego ZDJĘCIA
*Euforia na koncercie Kultu w Spodku [ZDJĘCIA i WIDEO]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Prezydent Bytomia Damian Bartyla zniknął! - Dziennik Zachodni