Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłkarze w kaskach. To nie moda to konieczność

Tomasz Kuczyński
Damian Zbozień w kasku
Damian Zbozień w kasku arc
Co tam pęknięta kość podstawy czaszki. Nie ma też się co przejmować złamanym nosem. Nawet po operacji złamanej kości jarzmowej można szybko wrócić na boisko. Należy tylko załatwić sobie specjalny ochraniacz na głowę lub maskę na twarz. No i dzięki temu jest się gwiazdą mediów, tak jak ostatnio obrońca Piasta Gliwice Damian Zbozień.

- Nie nałożyłem kasku na głowę po to, żeby wszyscy o mnie mówili i pisali - śmieje się zawodnik, który 20 października po zderzeniu głowami z Thomasem Phibelem z Widzewa Łódź trafił do szpitala.

ZOBACZ KONIECZNIE:
NOWY KASK ZBOZIENIA NA ZDJĘCIACH

Okazało się, że oprócz wstrząśnienia mózgu, ma pęknięcie podstawy czaszki. Zbozień wrócił na boisko już 10 listopada w meczu ze Śląskiem Wrocław.

- Paliłem się do gry. W internecie zakupiłem ochraniacz na głowę używany przez rugbistów, przypominający te, które mają czeski bramkarz Chelsea Londyn Petr Cech i rumuński zawodnik Interu Mediolan Cristian Chivu.

Zanim Zbozień mógł zagrać w kasku, potrzebna była akceptacja lekarza i... zgoda PZPN.

- Zgoda to za dużo powiedziane. Nazwałbym to wstępnym wyrażeniem opinii. O tym, czy piłkarz może zagrać w czymś takim na głowie, decyduje sędzia przed meczem - wyjaśnia przewodniczący Kolegium Sędziów PZPN Zbigniew Przesmycki. - Dostałem zdjęcia kasku Zbozienia, opis materiału, z którego jest wykonany. Oczywiście bardzo ważne jest to, aby zawodnik z takim ochraniaczem nie narażał innych na boisku - dodaje.

Kask na głowie przerabiał dwa lata temu Marcin Kikut (wtedy w Lechu Poznań, obecnie Ruch Chorzów). Spadł ze schodów we własnym domu i nabawił się pęknięcia kości czaszki. Zgodę na grę wyraziła Komisja Medyczna PZPN. - Było mi w kasku gorąco, ale nie miałem obaw przed skakaniem do główek - mówił Kikut.

Tydzień temu w masce na twarzy w Chorzowie przeciw Ruchowi zagrał piłkarz Lechii Gdańsk Jarosław Bieniuk. Chroni ona jego złamany nos. Takiej karbonowej osłony używał napastnik Niebieskich Andrzej Niedzielan, gdy wrócił do gry po złamaniu kości jarzmowej. Potem pożyczył ją koledze z drużyny Rafałowi Grodzickiemu, który miał uszkodzony nos.

- Powiem szczerze, że nie gra się w takiej masce zbyt komfortowo - przyznaje "Grodek", teraz obrońca Śląska Wrocław. - Zagrałem w niej jeden cały mecz, a w następnym już ją ściągnąłem w czasie gry. Zbyt dużo w niej nie widać, bo ograniczone jest pole widzenia. Sędzia w pierwszym meczu tylko się jej przyjrzał, nie brał nawet do ręki i nie miał żadnych obiekcji. Ciężko w masce zagrać głową w to miejsce, gdzie się chce, bo ta, którą miałem, zachodziła na czoło. Nawet był problem z siłą podania lub strzału. Ale trzeba przyznać, że skutecznie chroniła mój nos.

Maska Niedzielana była załatwiana w Niemczech, tam odlewana na wymiar jego twarzy. Koledzy z drużyny mówili wtedy na niego "Zorro". W podobnej grał kilka lat temu w Borussii Dortmund Jakub Błaszczykowski po operacji załamanego nosa.


*Zniewalający wystrój restauracji Kryształowa Magdy Gessler ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*Wszystkie barwy Niepodległości w obiektywach reporterów Dziennika Zachodniego ZDJĘCIA
*Euforia na koncercie Kultu w Spodku [ZDJĘCIA i WIDEO]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!