Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Runge: Świat według Smolorza jest czarno-biały: z białym się zgadzam, czarne mi nie pasuje

Jerzy Runge
Świat według Michała Smolorza jest światem prostym, jednoznacznym w zakresie możliwości wartościowania. Dwuwartościowa logika Arystotelesa (plus, minus) postrzega świat w kategoriach czarne i białe. To, z czym się zgadzam, z czym się utożsamiam - to kolor biały, to co mi nie odpowiada - to kolor czarny.

Logika dwuwartościowa to widzenie świata jak w starym czarno-białym telewizorze, szalenie ubogie, bez głębi kolorów, odcieni itp. Takie widzenie rzeczywistości proponuje nam M. Smolorz - zwłaszcza w kwestii śląskości i autonomii. Czytając bardzo uważnie jego teksty odnoszę wrażenie, że neoficka żarliwość w piętnowaniu tych, którzy w sposób racjonalny usiłują zwrócić uwagę na złożoność owych kwestii, coraz bardziej nabiera mocy.

Cnoty rzetelnego badacza

Ostatnio opublikowany felieton na łamach "Dziennika Zachodniego" ("Autonomia - demon oswojony" z 16.11.2012) jest tego ewidentnym przykładem. Autorytarność poglądów, niechęć do bezpośredniej dyskusji z adwersarzami ze środowiska naukowego, czy też brak przeprosin za insynuacje (tzw. kindersztuba) budzą nie tylko mój coraz większy niepokój.
Pomysł zamknięcia decydentów i przedstawicieli innych środowisk w celu zapoznania się i respektowania wiedzy zawartej w materiałach konferencji socjologicznej, na której był Pan M. Smolorz, to pomysł świadomie przerysowany, czy też Autor myśli tak naprawdę?

Jeśli to drugie, to przypominam tylko jedno - Pol Pot, Czerwoni Khmerzy i Kambodża. Czy mam przytaczać więcej przykładów osób wybitnie wykształconych, z tytułami naukowymi i ich późniejszą działalność polityczną? Posiadana wiedza nie ma prostego i jednoznacznego przełożenia na racjonalne myślenie, zdolność do dostrzegania argumentów innych, czy też zdolność do kreowania rozsądnych kompromisów między przeciwstawnymi stanowiskami.

SMOLORZ: ROZWADNIANIE ŚLĄSKA. NA ŚLĄSKIM ETNOSIE DOKONUJE SIĘ MANIPULACJI

Każdy rzetelny badacz rzeczywistości społecznej podkreśla, iż kwestionariusz ankietowy bądź wywiad są tak naprawdę jedynie punktem wyjścia do pogłębionej analizy problemu. Cechą charakterystyczną respondentów jest bowiem trójdzielność - co innego deklaruję (poprawność społeczna), co innego myślę (bo mi wolno), a jeszcze inaczej się zachowuję (często na przekór czemuś, komuś).

Dlatego też w każdym badaniu - a w społecznym w szczególności - niezbędne są dwa elementy: reprezentatywność pró-by oraz weryfikacja przeprowa-dzonych analiz. Ponieważ w zdecydowanej liczbie przypadków analizujemy określony fragment większej całości społecznej, to musimy odpowiedzieć na pytanie: czy jest on reprezentatywny dla populacji generalnej. Jeśli tak, to dopiero wtedy uprawnione są wnioski uogólniające. Z kolei brak zastosowania procedury weryfikacyjnej może oznaczać słabą wiarygodność naszych badań.

Zdradliwe skróty

Te podstawowe, elementarne zasady postępowania są ważne, bowiem często spotykamy przypadki badań na ten sam temat z zupełnie odmiennymi wynikami. Pojawia się wówczas pytanie o wzmiankowaną wcześniej reprezentatywność badań, jak i o weryfikację postępowania badawczego. Ich brak może skutkować chociażby znanym sprzed kilku lat przypadkiem reprezentacyjnej oceny funkcjonowania szkół wyższych.

Znany ogólnokrajowy tygodnik, wykonujący co roku tego typu badanie, poszedł raz na przysłowiowe skróty, podtykając mikrofon dziennikarski kilku przypadkowo spotkanym studentom, którzy najprawdopodobniej właśnie oblali egzamin bądź zaliczenie... Rektor uczelni zbadał sprawę, wniósł do redakcji protest przeciwko nierzetelności dziennikarskiej, ale cóż, przysłowiowe mleko się wylało...
Dlatego też dopóki nieznane są założenia metodologiczne badań, to do każdych wyników badań należy podchodzić ostrożnie, poszukując możliwości ich weryfikacji.

Ostatnie pomysły M. Smolorza budzą jeszcze jedno skojarzenie - z krajów bałtyckich byłego ZSRR, gdzie po upadku tego państwa nacjonalizmy skłoniły nowe władze do określonych działań na rzecz ochrony języka i kultury narodowej.

SMOLORZ: ROZWADNIANIE ŚLĄSKA. NA ŚLĄSKIM ETNOSIE DOKONUJE SIĘ MANIPULACJI

Czy mam rozumieć, że wprowadzenie prawnej ochrony gwary śląskiej, czy też jej akceptowanie jako języka urzędowego w instytucjach administracji, ma rozwiązać problem marginalizacji śląskości? Wiara w tego typu moc sprawczą jest wiarą naiwną. Wiele elementów otaczającej nas rzeczywistości nie da się zadek-retować. Język - jak i szerzej, kul-tura - to elementy dynamiczne, zmieniające się w czasie, często wbrew naszym postulatom, oczekiwaniom. Wystarczy porównać zasób słownictwa w języku polskim z lat 80. i obecnie.

Jak zatem przestrzegać och-rony gwary śląskiej, dodatkowo w sytuacji silnego "kurczenia się" demograficznego, jak i zjawiska masowej emigracji zarobkowej? A może niektórym marzy się rozwiązanie takie, jak w byłych republikach nadbałtyckich - kto nie zna i nie posługuje się gwarą, ten nie ma prawa do lepszych stanowisk pracy w województwie? Przypominam, że Ślązacy to tyl-ko część mieszkańców tego obszaru...

Kreowanie tożsamości

Źródeł swoistej niemocy w tym względzie trzeba między innymi szukać w braku edukacji regionalnej. Wystarczy zobaczyć, co w tym zakresie robią Czesi, Słowacy czy też Węgrzy. Edukacja regionalna na poziomie szko-ły podstawowej, gimnazjum, jak i szkoły średniej u nas nie istnieje, zaś na świecie jest źródłem kreowania świadomości i tożsamości lokalnej i regionalnej (kapitału społecznego i intelektualnego), sprzyjających procesom rozwojowym.

Wprowadzenie kilka lat temu katastrofalnej reformy szkolnictwa, redukującej do minimum proces myślenia na rzecz pamięciowego wkuwania regułek, przynosi efekt w postaci zatrważającego braku wiedzy ogólnej wśród młodego pokolenia. Wiedza historyczna nie zastąpi wiedzy przyrodniczej, geograficznej, społecznej w analizowaniu i interpretowaniu rzeczywistości.

Świat idzie naprzód

Skala migracji, globalizacji, suburbanizacji, zmian w modelu zachowań społecznych coraz bardziej rzutują na otaczającą nas rzeczywistość, szczególnie rzeczywistość pograniczy kulturowych. Wystarczy się im tylko przyjrzeć.

Tęsknota M. Smolorza za rozwiązaniami prostymi, jasno de-finiowalnymi świadczy o niezrozumieniu bądź braku chęci zrozumienia zjawiska nieostrości w naszym życiu. Żaden z przytoczonych przez niego argumentów za autonomią nie jest przekonujący, zaś przypominać, że tak było przed wojną (wzgląd historyczny), to już nie wypada. Polska w czasach dynastii Jagiellonów sięgała terytorialnie po Mołdawię. I co z tego wynika? Nic.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Runge: Świat według Smolorza jest czarno-biały: z białym się zgadzam, czarne mi nie pasuje - Dziennik Zachodni