Pierwsze nazywa się ciul. Niby nic wielkiego, prawie że drobiazg w fali wulgaryzmów zalewającej już nie tylko budki z piwem i stadiony, lecz nawet szkoły. Problem w tym, że jest to jedyny argument, jakim dysponuje wielu samozwańczych obrońców RAŚ. Ich celem nie jest debatowanie i dochodzenie tą drogą do rozsądnych konkluzji. Chcą tylko ubliżyć, poniżyć, zakrzyczeć. Strach pomyśleć, co włożą do armaty, gdy będą chcieli komuś mocniej przyłożyć.
Śląsk może kojarzyć się z soczystym dowcipem, ale nie powinien z przaśną polityką i prymitywnymi bojówkarzami, harcującymi a to na forach internetowych, a to na stadionach. Nikomu, również Jerzemu Gorzelikowi, nie życzę takich sprzymierzeńców.
Drugie straszydło to dziwne poczucie wyższości, które przejawia internetowa gwardia RAŚ. Mit, że nie ma na tej planecie tak pracowitych ludzi jak Ślązacy, obaliła już na łamach "Dziennika Zachodniego" prof. Kazimiera Wódz i kilku innych wybitnych znawców tematu. Jednak zrobili to, wspierając się piórem Teresy Semik. Więc się nie liczy, bo pani redaktor jest na czarnej liście bojowników RAŚ. W związku z tym jej wszelkie pisma należy spalić przed przeczytaniem, a następnie ocenić jako wrogie Śląskowi, autonomii i generalnie ciu…
Jednakże hasło "pracowitość mamy w genach" nie podoba się też wielu innym znanym osobom, w tym Kazimierzowi Kutzowi, wybitnemu Ślązakowi i reżyserowi, który w swych filmach śląskie mity tworzył. Uważa on, że to pracowitość wymuszona przez przemysłowców, którzy przez lata zaborów wykorzystywali śląski naród.
Na tym się, niestety, nie skończyło. Kiedy nastała Polska Ludowa, to też kochała głównie Ślązaka jako robola. Partia wręczała górnikom i hutnikom medale w Spodku, fundowała sanatoria i inne przywileje, ale uniwersytet w Katowicach powstał dopiero w 1968 roku. W śląskich rodzinach długo pokutował zwyczaj posyłania dzieci co najwyżej do zawodówki, a kobiety to najlepiej, żeby przez całe życie siedziały w domu przy dzieciach w myśl zasady, że najważniejsze to Kinder, Küche, Kirche (dzieci, kuchnia i kościół).
Przekonanie, że Ślązacy to naród wybrany, jeszcze bardziej blednie, gdy porówna się osiągnięcia naszego regionu i Wielkopolski, która też żyła pod pruskim butem. Tam towarzystwa gospodarcze i kasy pożyczkowe pozwalały ludności polskiej uniezależnić się od niemieckich banków, a niektóre polskie spółki liczyły po 50 tysięcy członków, dzięki czemu nasze mieszczaństwo zaczynało górować nad niemieckim i żydowskim. Drzymała wygrał, ziemi nie stracił. U nas Niemcy zarówno przed rokiem 1922, jak i nawet przez okres międzywojenny zachowali kluczowe stanowiska w wielu dziedzinach życia społecznego. Wielka własność ziemska była prawie w całości niemiecka, podobnie jak wielki przemysł.
I tu jest główna przyczyna, dla której tak gorąco namawiam Jerzego Gorzelika, by zamiast odkurzać śląskie mity - które, jak widać, mają słabiutkie korzenie i prowadzą jedynie do kłótni - uczył swych zwolenników ekonomii. Jak Ślązak wreszcie stanie się bogaty, to będzie i autonomiczny.
Podsycanie mitu, że jesteśmy wspaniali, ale wszyscy nas oszukują i wykorzystują, prowadzi jedynie do poszukiwania gorola, na którym można sobie krzywdy odbić. Dyżurnym chłopcem do bicia są oczywiście gorole z Zagłębia, którzy szczególnie narazili się Ślązakom za czasów Edwarda Gierka. Rozstawiali ich wtedy po partyjnych kątach i gdyby nie generał Jerzy Ziętek, to Spodek postawiliby pewnie obok Pałacu Zagłębia.
Drugi wirtualny wróg to "polactwo", które nie było na Śląsku lubiane już w okresie międzywojennym, bo miało twarz eleganckiego doktora filozofii i prawa Michała Grażyńskiego. Zostawił on po sobie 100 szkół, Muzeum Śląskie i wiele innych gmachów, jednak zawsze był traktowany jak człowiek przywieziony w teczce, który w dodatku nie lubił w swym otoczeniu Ślązaków.
Stereotypy o "szkodnikach", przez których Ślązacy ciągle tracili, są, niestety, wiecznie żywe, a czasem wręcz dożywiane. Można spytać: po co to komu? Bo na takim fundamencie szybko buduje się poparcie. Jednak śląskość upartyjniona wygląda karykaturalnie. Dlatego szukajmy nowej twarzy Śląska. Niech ma uśmiech Krystyny Loski, a nie grymas zaciekłego bojówkarza.
*Zniewalający wystrój restauracji Kryształowa Magdy Gessler ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*Katowice mają podziemny dworzec autobusowy[ZOBACZ ZDJĘCIA I WIDEO]
*Bytomianie dziękują TVN za materiały patolgię [ZOBACZ, Z CZEGO CHCĄ BYĆ DUMNI
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?