Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ślązaczka Wolnik: Katalończycy chcą niepodległości, ale w Europie

Katarzyna Wolnik
Katarzyna Wolnik
Katarzyna Wolnik Karina Trojok
Rozmowa z Katarzyną Wolnik, mieszkającą w Barcelonie katowiczanką, dziennikarką i autorką bloga przystanekhiszpania.pl

Jakie są nastroje w Barcelonie po wyborach? Bardziej cieszą się zwolennicy niepodległości i oderwania się od Hiszpanii, czy raczej zwolennicy pozostania w ramach jednego państwa? Czy separatyści są zawiedzeni? Bo przecież liczyli na więcej.
Radość to nie jest dobre słowo na opisanie panujących dziś w Katalonii nastrojów. Wszyscy zdają sobie sprawę z tego, jaka jest sytuacja finansowa regionu, jak wysoki jest poziom bezrobocia. Spokoju i walki z kryzysem - tego chcą teraz wszyscy, przeciwnicy niepodległości i separatyści. Ci pierwsi chyba wielkiej satysfakcji nie mają, boją się, że teraz jeszcze trudniej będzie się dogadać z Madrytem, co w obliczu ogromnego długu publicznego Katalonii nie jest bez znaczenia. Ci drudzy podkreślają, że mimo porażki Artura Masa, tak naprawdę niepodległościowy głos tylko się umocnił, bo przecież sukces odniosła Republikańska Lewica Katalonii (ERC), inna partia, która chce secesji. Tak więc dla nich to jest dopiero początek batalii. Jeśli popatrzymy na te wybory z tej perspektywy, to nie możemy mówić o upadku marzeń o niepodległości Katalonii, bo większość Katalończyków jest "za", tylko może to nie jest najlepszy moment?

Jak komentuje się wyniki wyborów? Sondaże wskazywały na lepszy wynik Konwergencji i Związku - jak ludzie tłumaczą sobie, że to ugrupowanie dostało jednak mniej głosów?
W poniedziałek po wyborach największe dzienniki w Barcelonie i Madrycie były dla Artura Masa bezlitosne. "Żegnaj Mas", "Katalonia woli Hiszpanię", "Mas przegrywa swój plebiscyt", to tylko niektóre tytuły czołówek. Największe święto było oczywiście w Madrycie, a w Katalonii dyskusja i czas refleksji. Co ciekawe, prasa zagraniczna zareagowała zupełnie inaczej, podkreślając, że wygrali separatyści, że dążenia niepodległościowe się umocniły. Sam Artur Mas przyznał, że jego separatystyczna propozycja znalazła się na mieliźnie. Trzeba podkreślić, że frekwencja była rekordowa, a więc zmobilizowali się wszyscy, czując, że te wybory mają wielkie znacznie i że moment jest historyczny. Konwergencja i Związek miała osiągnąć bezwzględną większość.

Dlaczego tak się nie stało? Manifestacja 11 września była wielkim sukcesem ruchów niepodległościowych Katalonii. Mas był pewny, że przekuje ją w ogromny sukces polityczny, a wyborcy podkreślają, że ta manifestacja to był też protest biedniejących Katalończyków. Pojawiają się komentarze, że CiU liczyła po prostu na to, że uda jej się wykorzystać niezadowolenie społeczne, porwać hasłem niepodległości, by ukryć swoje nieporadne rządy, czyli jest kryzys, więc trzeba poszukać wroga na zewnątrz, a ten wróg to Madryt, który nam zabiera pieniądze. Szeroko komentowana była przed wyborami wizyta Masa w Brukseli. Ludzie przestraszyli się wizji Katalonii poza Unią Europejską.

Pojawiło się wiele dramatycznych i katastroficznych wizji, realnych, ale też mniej lub bardziej absurdalnych, na przykład, że kadra uniwersytecka straci swoje tytuły. A co będzie z walutą? Co z obroną przyszłego kraju? Na pewno wzrosną ceny na wszystkie towary z Unii, a będzie problem z eksportem. Czeka nas kolejnych pięć lat kryzysu? Podsumowując, Katalończycy chcą niepodległej Katalonii, ale Katalonii w Europie, a nie poza nią. Masowi i jego partii mogły też zaszkodzić opublikowane akurat przed wyborami w promadryckim dzienniku El Mundo oskarżenia o korupcję. Ciekawe jest to, że zaufanie wielu separatystów zdobył Oriol Junqueras, szef republikańskiej lewicy (ERC), który też chce oderwania Katalonii od Hiszpanii, ale zaproponował lepszy w oczach wyborców program socjalny niż CiU.
Jakie scenariusze na przyszłość prognozuje prasa i eksperci? Zwolennicy niepodległości trochę sobie odpuszczą, czy jednak będą forsować swój program?
Ponad 62 proc. głosów zdobyły partie opowiadające się za referendum niepodległościowym, tak więc zwolennicy niepodległości na pewno nie zmienią frontu i nie odpuszczą. Chyba będą musieli odpuścić jednak w innych kwestiach, żeby dogadać się z przyszłym koalicjantem, bo teraz najważniejszy jest temat formowania rządu. CiU zapowiada, że będzie rozmawiać o koalicji właśnie z republikańską lewicą, ale nie wyklucza też dialogu z socjalistami z PSC, którzy zajęli trzecie miejsce w wyborach, ale w porównaniu z ostatnimi wyborami poparcie dla nich znacznie spadło. Sami socjaliści na razie mówią jedynie, że jeżeli cokolwiek poprą, to jedynie wspólny plan wychodzenia z kryzysu. Z kolei Junqueras, szef republikanów, deklaruje poparcie dla Masa, ale w zamian oczekuje innej polityki socjalnej, zmniejszenia ucisku fiskalnego, na przykład zlikwidowania wprowadzonej niedawno opłaty 1 euro za recepty na leki. Ale słyszy się też głosy, że tak naprawdę jedyne, co łączy partię Masa i Junquerasa to katalońskie flagi niepodległościowe, więc nie będą to łatwe rządy w przypadku zawarcia takiej właśnie koalicji.

Kto w Katalonii jest zwolennikiem niepodległości, a kto jej przeciwnikiem?
Na pewno wśród zwolenników niepodległości jest więcej rdzennych Katalończyków niż przyjezdnych z innych regionów Hiszpanii czy cudzoziemców, z tym że mieszkająca tu reszta świata patrzy na secesję bardziej przychylnym okiem niż reszta Hiszpanii. Z ankiety przeprowadzonej przez jedną z katalońskich gazet wynika, że zdecydowana większość Katalończyków opowiadająca się za niepodległością to ludzie młodzi do 30. roku życia. To ich dotyka bezrobocie i brak perspektyw, a prawda jest taka, że hasło "niepodległość" dla przeciętnego Katalończyka oznacza, że "będzie nam się żyło lepiej, bo wszystkie pieniądze będą dla nas". Sceptycy kończą tak: "owszem, dla naszych polityków". Część Katalończyków chce niepodległości, bo po prostu czuje się Katalończykami, bo mówi po katalońsku, bo pielęgnuje swoje tradycje, swoją kulturę, ale niekoniecznie wychodzi na manifestacje. A są i tacy, którzy wywiesili na balkonie albo w oknie katalońską flagę z gwiazdą na fali ostatnich głośnych debat i manifestacji.

Jak przebiega debata między zwolennikami i przeciwnikami secesji Katalonii? Przeważają w niej emocje i wzajemne pretensje, czy może raczej racjonalne argumenty?
Oczywiście nie brakuje emocji, jest mowa o krzywdach, jakich Katalonia doznała i doznaje ze strony Madrytu, o wyzysku ekonomicznym, ale jednocześnie sporo w nich rzeczowej analizy problemu. Czytałam wypowiedzi na forach internetowych, komentarze pod artykułami prasowymi, pytałam o opinie znajomych Katalończyków, niejednokrotnie przy różnych okazjach sama też brałam udział w dyskusjach i zawsze były to ciekawe rozmowy i opinie, nie było w nich tej znanej nam zawiści, nie było jadu, obelg, nawet w internecie. Wypowiadają się ludzie, którzy naprawdę mają coś do powiedzenia. Ważne jest też to, że obecna historia nie przysłania teraźniejszości.
A jak mieszkający w Katalonii cudzoziemcy patrzą na całą tę sytuację? Obojętnie, z sympatią, czy raczej obawami?
Ci, którzy całkowicie się zasymilowali, znają język kataloński, są skłonni poprzeć ideę niepodległości. Inni, zwykle emigranci z biednych krajów, mówią nieporadnym katalońskim, że kochają tę ziemię i czują się Katalończykami, ale tak naprawdę są wykorzystywani przez speców od politycznego marketingu i media albo chcą tym sposobem załatwić swoje prywatne interesy. Sporo jest obserwatorów, którzy nie opowiadają się ani po jednej, ani po drugiej stronie albo jedynie skłaniają się w kierunku jednej z idei. Oczywiście są obawy. Jak wyglądałaby, zmieniła się (?) sytuacja cudzoziemców tutaj mieszkających, gdyby faktycznie Katalonia stała się państwem. Z jednej strony mamy obraz Katalonii otwartej, gościnnej, kosmopolitycznej Barcelony, a z drugiej Katalończyków, którym - mam wrażenie - brakuje dystansu do "wielkiej" sprawy katalońskiej. W kontaktach międzyludzkich Katalończycy powinni się bardziej otworzyć na innych i mieć więcej dystansu do sobie, do swojego regionu. Niektórzy tak bardzo przywiązani są do swojego języka, swoich racji, że nie wykazują woli porozumienia się z innymi. Kilka razy znalazłam się w sytuacji, gdy w większej grupie osób (podczas kursów, zebrań itp.) ktoś mówił po katalońsku, mimo że towarzystwo było mieszane. Z drugiej strony spotkałam się też z opinią samych Katalończyków, którzy twierdzą, że kataloński to sprawa ich rządu, a oni sami woleliby świetnie znać np. angielski, bo z katalońskim świata nie zwojują, mogą się nim porozumieć przecież tylko w Katalonii. Trzeba zaznaczyć, że języka katalońskiego można tutaj uczyć się bezpłatnie.

A jak Ty osobiście oceniasz niepodległościowe aspiracje Katalończyków?
Nie jestem ani po jednej ani po drugiej stronie barykady. Muszę jednak przyznać, że zazdroszczę Katalończykom, i nie ja jedna, bo i wśród mieszkańców innych regionów (nawet Madrytu) są tacy, którzy podziwiają ich determinację. Właśnie tutaj, w Katalonii, budzi się w człowieku tęsknota do własnej małej Ojczyzny, gdy widzi się ludzi, którzy mają poczucie przynależności do grupy, wspólny cel, którzy są dumni ze swojej kultury i to manifestują. Rozumiem katalońskie dążenia niepodległościowego, żale i skargi na stolicę, bo jestem ze Śląska, który z podziwem i zazdrosnym okiem patrzy na katalońską autonomię, na to, co już tutaj mają. Ale Katalonia chce więcej...

Rozmawiał: Michał Wroński


*Zniewalający wystrój restauracji Kryształowa Magdy Gessler ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*Katowice mają podziemny dworzec autobusowy[ZOBACZ ZDJĘCIA I WIDEO]
*Bytomianie dziękują TVN za materiały patolgię [ZOBACZ, Z CZEGO CHCĄ BYĆ DUMNI

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!