412 lat mieli w sumie muzycy (obecni i byli) grupy Rolling Stones, którzy w minioną niedzielę zagrali okolicznościowy, bo związany z półwieczem istnienia zespołu, koncert w Londynie. Jako jeden z tych, którzy słuchają ich muzyki niemal od zawsze, chciałbym powspominać dawne lata, czasy pocztówek dźwiękowych i płyt winylowych. Chociaż nie, pocztówki w czasach, gdy miałem lat naście to jednak już była "wiocha" - ich słuchali moi rodzice, dla nas podstawą dobrej imprezy zwanej wtedy prywatką, biglem lub fivem, był winyl.
Lata 60. I 70., a wtedy właśnie intensywnie dorastałem, to czas kiedy zdarzyło się w muzyce wszystko co najlepsze. To wtedy rock i wszelkie jego kierunki, był muzyką mojego pokolenia. Jego gwiazdy właśnie wtedy zaczynały świecić. W późniejszych latach jedynie Metallica dała coś nowego muzyce, reszta to jedynie lepsze lub gorsze powielanie znakomitości.
Na prywatkach dominowały wtedy winyle, ale w cenie były także czterościeżkowe magnetofony ZK 140T. Odtwarzana z nich muzyka, była jednak dość kiepskiej, jak na dzisiejsze czasy jakości. Co do winyli, to dostęp do nich nie był łatwy i gromadzone kolekcje stanowiły zwykle prawdziwą zbieraniną. Na prawdziwe hity i bycie na bieżąco z nowościami stać było niewielu. Stąd te najlepsze płyty żywot miały dość krótki, bo bywało, że podczas jednej imprezy słuchaliśmy tylko tej właśnie kupionej. Łatwiej było wtedy nagrywać hity z radia, ale jednak muzykę z płyt ceniliśmy bardziej. Pamiętam, że pierwsze winyle kupowano od tych, którzy wyjeżdżali na Zachód lub też dostawali stamtąd paczki. Kosztowały koszmarne pieniądze. Ale chwile gdy po raz pierwszy wyciągało się z koperty płytę zespołu Led Zeppelin, Deep Purple, AC/DC, Black Sabbath, Rolling Stones i paru innych, pamiętam do dziś.
Płyty nie tylko kupowano, w modzie było również wymienianie się nimi. Wtedy jeszcze nie na giełdach, one powstały później, ale między znajomymi, którzy również połknęli muzycznego bakcyla. Jednak do wymiany trafiały zwykle płyty już mocno zużyte i trafienie na "białego kruka" w dobrym stanie było prawdziwym rarytasem.
Nie każdy lubił rocka, ale to nie znaczy, że go nie słuchał. Stąd ważną częścią imprez były wielogodzinne dyskusji o wyższości (lub nie) Rolling Stonesów nad The Beatles, a w skali kraju - Niebiesko-Czarnych nad Czerwono-Czarnymi czy Czerwonymi Gitarami. Bo naszych zespołów też słuchaliśmy - u mnie np. Niebiesko-Czarnych, najchętniej na małej płytce (bodajże 4 utwory) na której Janusz Popławski z kolegami zmierzyli się z utworami genialnego Jimmiego Hendrixa.
CZYTAJ KONIECZNIE
Blog Stanisława Bartosika: Wspomnienia 50-latków
*Zniewalający wystrój restauracji Kryształowa Magdy Gessler ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*HC GKS Katowice od szatni ZOBACZ ZDJĘCIA TYLKO W DZ
*Ślązacy zazdroszczą Katalończykom autonomii: prawda czy fałsz? [CZYTAJ I SKOMENTUJ]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?