Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczepański: Pociąg do ciszy. Ale i do osobistej kultury

Marek S. Szczepański
To, że podróże kształcą, nie podlega dyskusji. To, że kształcą w wielu dziedzinach - już nie jest takie oczywiste. Obowiązki zawodowe powodują, że kilkadziesiąt razy w roku korzystam z usług wiecznej i niezniszczalnej PKP.

Podczas ostatniej podróży z Warszawy do Tychów pasażerowie wbici w fotele InterCity wysłuchali niezwykłego wykładu. Jego przedmiotem była stomatologia, zębina, diastema, czyli przerwa między zębami nazywana przez nieokrzesanych Niemców jako "Zigarettenpause", ubytki, wypełnienia, wybielanie zębów, protezy, pasta Sensodyne, kleje do protez i płyny odświeżające. Sympatyczny pasażer przez ponad dwie godziny - między Warszawą Zachodnią a Zawierciem - prowadził przez telefon komórkowy ciekawy dialog na temat uzębienia ziomków. Nie trzeba być socjologiem, aby mieć pewność, że to komiwojażer firmy obracającej artykułami dentystycznymi.

W tym samym czasie na korytarzu wiedzę podróżnych powiększał zdeklarowany prawnik, który stentorowym głosem ustalał ze wspólnikiem strategię procesową i linię oskarżenia.

Towarzyszył mu sopran drobnej blondyny, z przejęciem omawiającej przebieg artystycznego "eventu" w jednym z największych centrów handlowych Górnego Śląska.

Niektórzy z pasażerów - zdesperowani taką polifonią - jęli uciekać do wagonu restauracyjnego w nadziei, że znajdą w nim oazę ciszy i spokoju.

Szybko jednak przekonali się, w jakim byli błędzie, bo skromny Wars okazał się istną agorą, na której każdy podniesionym głosem, z uwagi na kolejowe decybele, prowadził dialog czy monolog.

Przed kilku laty zasłużony poseł ziemi śląskiej zaproponował, aby w niektórych pociągach wprowadzić strefę ciszy i milczenia. Nie jestem zwolennikiem tej idei, ale rozumiem intencje sejmowego delegata. Problem nie polega na strefie ciszy, ale na osobistej kulturze osób korzystających z przestrzeni publicznej, w której ulokowani są inni jej użytkownicy. Konieczne jest respektowanie ich praw, przy założeniu, że ten typ przestrzeni rodzić może niedogodności, rwetesu i hałasu nie wykluczając.

Całkiem niedawno, podczas występu jednej z najbardziej znanych w Polsce orkiestr kameralnych, rozdzwonił się telefon. Widać było, że prowadzący orkiestrę dyrygent gotów był koncert zerwać, nie bacząc na tłumną publiczność zasłuchaną w swoich ulubieńców.

W pewnym momencie jeden z melomanów scenicznym szeptem oznajmił: "Jeśli dzwoni moja żona, proszę powiedzieć, że mnie tutaj nie ma". Dowcipny uczestnik spotkania rozładował napięcie, a artyści z powodzeniem kontynuowali dzieło. Od tamtego jednak czasu przed każdym spektaklem i koncertem miły głos zza sceny prosi widownię o wyłączenie wszystkich bez wyjątku telefonów komórkowych.

Przekleństwem stają się rozmowy podczas poważnych spotkań naukowych, konferencji i seminariów. Byłem ostatnio świadkiem zdarzenia niezwyczajnego.

Oto bowiem moderator międzynarodowej konferencji naukowej, utytułowany polski profesor, rozpoczął telefoniczną rozmowę podczas wystąpienia gościa ze słonecznej Italii. Aby w wykładzie nie przeszkadzać, nasz galant opuścił salę i długo do niej nie wracał. Wykładowca z Włoch referat zakończył i zdumiony, ale wyrozumiały, czekał na come back prowadzącego, który na szczęście nastąpił. Całkiem nierzadko pracownicy naukowi podczas wykładu, ćwiczeń i konwersatoriów ucinają sobie prywatne pogawędki, a studenci wcale nie bywają w tym zakresie dłużni.

Nie warto już nawet wspominać o głośnych rozmowach w kawiarniach, restauracjach, poczekalniach, sklepach, a nawet w miejscach tak intymnych jak toalety. Jeszcze gorzej, gdy troglodyta wtargnie do sauny czy SPA i nie bacząc na obowiązek zachowania ciszy, rozprawia tak głośno, że urok relaksu całkowicie i bezpowrotnie znika.

Konieczna jest w tym zakresie uporczywa, maniakalna wręcz edukacja, życzliwe napominanie, choć za ogładę i osobistą kulturę człowieka odpowiada w pierwszej kolejności rodzina i jej kulturowy klimat. A dopiero później szkoła, kościół czy grupa pracownicza.

Najważniejsza jest jednak, gdyby przywołać tutaj Zbigniewa Herberta, "potęga smaku", która nie jest, niestety, udziałem nas wszystkich.

Marek S. Szczepański
socjolog


*Zniewalający wystrój restauracji Kryształowa Magdy Gessler ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*Katowice mają podziemny dworzec autobusowy[ZOBACZ ZDJĘCIA I WIDEO]
*Bytomianie dziękują TVN za materiały patolgię [ZOBACZ, Z CZEGO CHCĄ BYĆ DUMNI

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Szczepański: Pociąg do ciszy. Ale i do osobistej kultury - Dziennik Zachodni