W tym roku "Chudy", jak nazywają Macieja Chudzikiewicza wszyscy przyjaciele, cieszył się z tytułu mistrza igrzysk w Londynie wywalczonego przez Wenezuelczyka Rubena Limardo, który szermiercze abecadło poznawał właśnie w Gliwicach i w którego olimpijskim sukcesie Chudzikiewicz też miał swój udział.
Zadecydował przypadek
Sport lubił od małego, ale do szermierki trafił przypadkiem. - Na pójście na trening szermierczy namówił mnie kolega. Miałem wtedy 12 lat. Przyszedłem, zobaczyłem jak to wygląda i od razu się zakochałem. Trenowałem szablę pod okiem Grażyny Grabary i krótko Antoniego Fran-za - mówi Chudzikiewicz.
Jako zawodnik nie odnosił zbyt wielkich sukcesów, choć ma w dorobku srebrny medal olimpiady młodzieży wywalczony w drużynie i indywidualne wicemistrzostwo Polski CRZZ.
- Musiałem z czegoś żyć, więc poszedłem do pracy, której połączenie z uprawianiem sportu na wysokim poziomie okazało się niemożliwe. Nie zrezygnowałem jednak całkiem z szermierki. Zacząłem pracować w klubie jako instruktor i jednocześnie zacząłem studia na katowickiej AWF - wspomina Chudzikiewicz.
Fechtmistrz brzmi dumnie
Trenerskiego fachu uczył się pod okiem wielkiego mistrza prof. Zbigniewa Czajkowskiego. Najpierw specjalizował się w szabli, a dopiero później sprawdził jako trener szpadzistów. Jego podopieczni do tej pory na imprezach rangi mistrzowskiej wywalczyli już ponad setkę medali.
- Moimi najbardziej utytułowanymi wychowankami byli Andrzej Jantas, Marek Jendryś, Bartek Kurowski, a ostatnio Mateusz Nycz, ale za swój największy sukces uważam to, że przez pół wieku wytrwałem przy szermierce - dodaje szef sekcji szermierczej Piasta.
Chudzikiewicza docenił także Polski Związek Szermierczy nadając mu w 2000 r. za wieloletnią pracę tytuł fechtmistrza.
- To prestiżowe wyróżnienie, którym w tej chwili może poszczycić się w Polsce najwyżej kilkanaście osób. Oprócz specjalnego certyfikatu dostaje się też charakterystyczną ciemnozieloną marynarkę, w której można paradować na zawodach. Wolę jak w trakcie ćwiczeń zawodnicy mówią do mnie panie fechtmistrzu, a nie trenerze, bo trener może prowadzić zajęcia w każdej dyscyplinie sportu, a fechtmistrz tylko w szermierce - stwierdza fechtmistrz z Gliwic.
Przygoda z kadrą
Szkoleniowiec Piasta przez 17 lat pracował jako trener reprezentacji Polski w szpadzie prowadząc najpierw przez trzy sezony kadrę juniorów, później od 1996 do 2000 roku kadrę seniorów, a przez kolejnych dziewięć lat znowu juniorów.
- Zdarzało się, że w najbardziej intensywnych latach np. podczas przygotowań olimpijskich spędzałem poza domem 250 dni w roku jeżdżąc po świecie z jednego turnieju na drugi i zaliczając po drodze kolejne zgrupowania kadry. Na szczęście miałem bardzo wyrozumiałą rodzinę, która jakoś to wszystko wytrzymała - podkreśla Chudzikiewicz.
Przez jego trenerskie ręce przeszedł także aktualny mistrz olimpijski w szpadzie - Ruben Limardo. Wujek Wenezuelczyka zamarzył sobie, że będzie miał w rodzinie szermierzy, a ponieważ sam prowadził w Łodzi interesy, więc ściągnął do Polski Rubena i jego kuzyna oraz kuzynkę.
- Ruben przyjechał do Polski gdy miał 15 lat i właśnie w Gliwicach pod moim okiem poznawał tajniki szermierki. Niedawno nawet znalazłem w klubie garnek, który kupiłem specjalnie po to, by Wenezuelczycy mogli sobie ugotować spagetti. Później często do nas wracał i na zawodach krajowych reprezentował barwy Piasta - opowiada trener, który miał propozycje pracy we Włoszech, Niemczech, a nawet dalekiej Wenezueli, ale zawsze je odrzucał, bo najlepiej czuje się w Gliwicach.
Na ratunek Piastowi
To właśnie Chudzikiewiczowi to miasto zawdzięcza, że szermierka nadal w nim istnieje. Na przełomie lat 80/90 w Piaście nastały ciężkie czasy. Brakowało pieniędzy i większość trenerów odeszła z klubu. "Chudy" ani myślał się jednak z tym pogodzić i zdołał namówić do zainwestowania w sekcję biznesmena Zdzisława Mikulskiego ratując ją od upadku. Kolejnym trudnym momentem był rok 2005, gdy klub został pozbawiony hali należącej do Huty 1 Maja. Na szczęście pomocną dłoń wyciągnął wówczas dyrektor Zespołu Szkół Łączności Krzysztof Szczęśniak zgadzając się na adaptację na salę szermierczą dawnej szkolnej stołówki.
Chudzikiewicz od lat niestrudzenie organizuje też w Gliwicach międzynarodowy turniej "O Stalową Klingę Hutnika" i Memoriał Antoniego Franza. - W tym roku odbyła się już 46. edycja, a ja pracowałem niemal przy wszystkich, na pierwszym turnieju jako młody chłopak pomagałem rozkładać plansze. Przed kilkunastu laty część tych zawodów przenieśliśmy na gliwicki Rynek i połączyliśmy z występami muzycznymi, co okazało się świetną propagandą szermierki - dodaje Chudzikiewicz.
Śląski jubileusz
W ten weekend Śląski Związek Szermierczy świętuje 85-lecie istnienia.
W piątek o godz. 12 w sali Sejmu Śląskiego odbędzie się z tej okazji uroczysta akademia. Dzień później w małej sali katowickiego Spodka rozegrany zostanie V turniej "O Szablę gen. Jerzego Ziętka" zaliczany do klasyfikacji Pucharu Polski seniorów i Pucharu Europy do lat 23.
Wystartuje w nim ponad setka szablistów i szablistek, a walki finałowe rozpoczną się w sobotę o godz. 17.
Z okazji jubileuszu wydana została książka Henryka Mar-ca "85 lat śląskiej szermierki".
*Niesamowity Dreamliner w Pyrzowicach ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*Zniewalający wystrój restauracji Kryształowa Magdy Gessler ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*HC GKS Katowice od szatni ZOBACZ ZDJĘCIA TYLKO W DZ
*Ślązacy zazdroszczą Katalończykom autonomii: prawda czy fałsz? [CZYTAJ I SKOMENTUJ]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?