Pierwsze budynki z betonowej wielkiej płyty powstały w końcu lat 30. we Francji, Szwecji i Finlandii, potem tak-że w Niemczech. W Polsce: w Warszawie w 1957 roku. Cztery lata później zaczęto budować katowickie Tysiąclecie. W 1967 roku Superjednostkę przy alei Korfantego, a w 1970 os. Paderewskiego. Teraz bloki z wielkiej płyty stoją w każdym ze śląskich miast. W Gliwicach to osiedla Sikornik i Kopernik, w Częstochowie większość mieszkańców żyje w takich blokach. I wszystko wskazuje na to, że postoją jeszcze sto, a nawet 200 lat, bo ich konstrukcje praktycznie są niezniszczalne.
Dr Ryszard Nakonieczny z Wydziału Architektury Politechniki Śląskiej mieszkał przez lata na osiedlu Paderewskiego w Katowicach:
- Nie ukrywam sentymentu do tego miejsca. Osiedle zostało zaprojektowane m.in. przez Juranda Jareckiego. Mieszkania w środku, jak na ten typ budownictwa, są bardzo funkcjonalne. Niemal mistrzostwo świata. Wszystkie pokoje kwadratowe, dobrze doświetlone. Mieszkania są zgrupowane po cztery i tworzą swoistą wspólnotę. Do tego znakomita lokalizacja, dużo zieleni - mówi. Za wzorzec wielkiej płyty architekt podaje też stojące na granicy Katowic i Chorzowa Tysiąclecie.
- Jego zaletą jest bardzo duży udział terenów zielonych. Dzisiaj buduje się bardziej oszczędnie. Efektem są osiedla, na których deweloperzy tak gęsto upchali domy, że nie mogą ich teraz sprzedać. Dziś nikogo już nie stać na takie budowanie jak na Tysiącleciu - mówi dr Ryszard Nakonieczny.
Budowano je z ogromnym rozmachem. Od razu projektowano też całe potrzebne ludziom do życia zaplecze: pocztę, przychodnię, szkoły i przedszkola, sklepy i tereny zielone. Przez lata obrosły w świetną komunikację i punkty usługowe. Są i wady: sufity na wysokości 250 cm, krzywe podłogi wykładane PCV, cuchnące zsypy, małe i ślepe kuchnie. Do tego spore koszty ogrzewania, jeśli budynek nie jest jeszcze ocieplony. Wokół zdeptane trawniki pokryte psimi odchodami, szczątkowa zieleń i ławeczki, na których przysiadają miłośnicy piwa... No, może nie wszędzie jest tak źle.
To, co dla jednych jest wadą, dla innych bywa zaletą. Chodzi o niewielki metraż i cenę metra kwadratowego niższą niż w nowych budynkach. W kryzysie, kiedy banki z uwagą przyglądają się naszej zdolności kredytowej, po prostu nie stać nas na inne mieszkania niż w betonowym wieżowcu.
Specjaliści od rynku nieruchomości ostrzegają jednak, że obecny boom na wielką płytę jest przejściowy, bo kryzysowy. Kiedy nasza sytuacja finansowa się poprawi - uciekniemy z blokowisk do miejsc bardziej przyjaznych. To zresztą już się zaczyna. Efekt? Mieszkania w wielkopłytowcach w perspektywie 10-15 lat mocno potanieją.
Rozmowa z dr. Zbigniewem Pająkiem z Wydziału Budownictwa Politechniki Śląskiej
Mieszkania w wielkiej płycie, choć leciwe, cieszą się powodzeniem wśród kupujących.
Technicznie są bez zarzutu. Przynajmniej jeśli chodzi o elementy konstrukcyjne, ściany wewnętrzne, klatki schodowe, stropy. Wykonano je z betonu bardzo dobrej jakości. Gorzej ze ścianami zewnętrznymi, ale i te są ocieplane, odnawiane. Zapewniam, że te budynki postoją jeszcze 100-200 lat.
Skąd przyszła do nas ta technologia?
Do Polski w latach 50. i 60. bezpośrednio z ZSRR. Na świecie stosowano ją już wcześniej, nawet przed II wojną światową. U nas udoskonalał ją prof. Bohdan Lewicki, przez pewien czas związany także z Politechniką Śląską.
Wielka płyta u zarania była przełomem w budownictwie?
Przez swoją powtarzalność powodowała, że cykl budowania znacznie się skrócił. Miała liczne zalety, ale też wady: niewielką funkcjonalność, małe pomieszczenia, problemy z akustyką spowodowane wentylacją. Do tego na stykach elementów pojawiają się zarysowania.
Mieszkał pan kiedyś w wielkiej płycie?
I to wiele lat. Nie narzekałem. Ludzie szybko nauczyli się radzić sobie z wadami. Aby ukryć zarysowania, tapetowali ściany, kładli boazerie. Problemem było zawsze powieszenie czegokolwiek na ścianie. Bez wiertarki ani rusz.
Rozmawiała: Aldona Minorczyk-Cichy
Ryszard Zdebel, mieszkaniec sosnowieckiej Superjednostki przy ul. Ostrogórskiej:
W wielkiej płycie mieszkam od 1978 roku. Do bloku wprowadziłem się z jednopokojowego mieszkania bez wygód w Betonach. Przyznano mi dwupokojowe mieszkanie zakładowe: z łazienką i balkonem. Mimo że pokoje były przechodnie, to dla mnie, żony i maleńkiej wtedy córeczki Magdy była po prostu rewelacja!
Po dwóch latach... odpadł nam tynk z sufitu i dostaliśmy nowe mieszkanie, 37 mkw., właśnie w Superjednostce. Mieszkamy tutaj do dzisiaj i szczerze mówiąc nie przyszło nam do głowy, żeby się wyprowadzić. Może nie jest to duże mieszkanie, ale mamy miłych sąsiadów na piętrze. Większość mieszka tutaj od początku powstania budynku. Wzajemnie sobie pomagamy, pilnujemy w razie potrzeby mieszkań.
No i okolica jest tutaj świetna. Blisko do centrum miasta, sklepów, szkół. Pod blokiem mamy spory parking, niedaleko plac zabaw, na który chodzę teraz z wnuczką Zuzią. Mamy też w pobliżu targ, giełdę samochodową i ogródki działkowe.
Autorka tekstu chętnie odniesie się do Twoich wrażeń z życia w wielkiej płycie. NAPISZ KOMENTARZ
*NiesamowityDreamliner w Pyrzowicach ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*Zniewalający wystrój restauracji Kryształowa Magdy Gessler ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*HC GKS Katowice od szatni ZOBACZ ZDJĘCIA TYLKO W DZ
*Ślązacyzazdroszczą Katalończykom autonomii: prawda czy fałsz? [CZYTAJ I SKOMENTUJ]
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?