18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziecięcy Ślązak Roku 2012 Mikołaj Dziedzic chce zostać fojermanem [ZDJĘCIA]

Teresa Semik
Arkadiusz Ławrywianiec
Starosta z Pszczyny, wójt z Miedźnej, nawet prezydent Komorowski - wszyscy chcieli poznać 4-letniego Mikołaja Dziedzica, najmłodszego Ślązaka Roku. On rad o sobie godo, bo mo richtig utropiyni - pisze Teresa Semik

Hmm, jak tu mało ludzi. Ino tyla ich bydzie? - dopytywał Mikołaj Dziedzic swoją mamę, gdy przyszedł powitać w Katowicach prezydenta Bronisława Komoro-wskiego. Mikołaj był niepocieszony, bo przecież stanął już przed 2-tysięczną publicznością i mówił tak pewnie, jakby się na tej scenie urodził. Pół widowni drżało ze strachu, czy wytrzyma taką presję, przecież ma dopiero cztery latka, a on mówił jak gwiazdor. Kiedy się pomylił, machnął tylko dwa razy ręką ze złości i dodał: "kurcze, nie tak miało być". I mówił dalej: Przyjechołech tu do wos, bo chciołbych wos pytać ło rada. Rostomajte ministry, posły i synatory coroz to pryndzyj wyciskajom nos do szkoły. Bestoż musiołbych se już jaki fach łobrać, cobych potym po zadku niy łostoł.

Na spotkaniu z prezydentem Komorowskim w Katowicach widownia była skromniejsza niż ta w Zabrzu. Na szczęście Mikołaj zobaczył Marię Pańczyk-Pozdziej, organizatorkę konkursu "Po naszymu, czyli po śląsku", i zapomniał o frekwencji.

- Ide sie przywitać z Maryją - oznajmił mamie. A potem, jak gdyby nic wystąpił przed prezydentem i wojewodą.

- Szczęść Boże, witom głowa państwa - zaczął Mikołaj i już wywołał wesołość na sali. Potem przedstawił swój monolog, którym bezdyskusyjnie wygrał tegoroczny konkurs "Po naszymu, czyli po śląsku" i został Ślązakiem Roku 2012 w kategorii dziecięcej.

Śląskiej gwary uczył się od prababci Maryjki. Tylko ona nie pracowała w wielopokoleniowej rodzinie. "Siednij se na klinie, czyli na kolanie", mówiła do niego i on chłonął jej świat. Ona pozostaje całym jego mikroświatem. Teraz wszystkim opowiada, że prababka Maryjka, kiero latoś pominyła, bo była fest staro i schorowano, chciała coby zostoł dochtorym. - Ale kiej se już teroz u świyntego Pyjtra na nos z wiyrchu zaglondo, to ji żodyn dochtor, choćby bardzo sie staroł, wiela niy pomoże! - dodaje Mikołaj przemądrzale.

Mom richtig utropiyni

A zaczęło się tak. Gminny Ośrodek Kultury w Miedźnej z siedzibą w Woli, niedaleko Pszczyny, co roku organizuje Paradę Stroju Ludowego, podczas której w różnych kategoriach wiekowych, w tradycyjnym repertuarze prezentują się zespoły. Także zespół Maśloczki z przedszkola w Górze, do którego uczęszcza Mikołaj. Scenariusze tych występów współtworzy Renata Waliczek, laureatka nagrody specjalnej konkursu "Po naszymu..." w 2009 r. Pani Renata jest położną, zna Mikołaja od narodzin. Przyjaźni się z jego rodziną.

- W tym roku w maju Mikołaj wziął udział w tej Paradzie Stroju Ludowego i zagrał w scenie bajtla, sam siebie - przypomina Renata Waliczek. Dziewczynki wypasały krowy, wiły wianki, a chłopcy, jak to chłopcy, "szczylali ze szlojdra do biksy" (z procy do metalowej puszki). Mikołajowi obiecano, że jak będzie grzeczny, też dostanie szlojdra.
- Podbił wtedy serca jury i publiczności - dodaje pani Renata. To w jej głowie zrodził się pomysł, żeby Mikołaja posłać do Katowic na konkurs Marii Pańczyk-Pozdziej. - Kiedy przedstawiłam tę propozycję mamie i babci Mikołaja, nie potraktowały jej na serio, ale zgodziły się, bym napisała dla niego monolog.

- Nie byłam przekonana do tego pomysłu, bo wydawało mi się, że Mikołaj jest za mały - przypomina Izabela Dziedzic, mama. - Bałam się, że nic nie powie na scenie, jak zobaczy tyle ludzi.

- Obawialiśmy się, czy wyjdzie scena z jego udziałem podczas występu w Gminnym Ośrodku Kultury w Woli, ale Mikołaj spisał się doskonale - mówi Teresa Capek, dyrektorka przedszkola w Górze.

Izabela Dziedzic ugięła się pod namową Renaty i zapisała bajtla na konkurs do Katowic. - Na pewno wygra, pojedziemy razem i będzie wspaniale, wierzę w to - przekonywała Renata Waliczek i pisała w gwarze monolog konkursowy dla Mikołaja.
- Tekst jest niczym innym jak negatywem codzienności Mikołaja, z jego babciami, dziadkami, rodzicami, napisany z przymrużeniem oka - mówi pani Renata. - Jak każde dziecko w jego wieku zaczyna się interesować różnymi zawodami.

Chętnie wcielał się w rolę lekarza, kiedy chorowała prababcia Maryjka. Chodził w białym fartuchu, z "badaczkami" (stetoskopem) i badał wszystkich domowników. Nie tylko stawiał diagnozy, ale nawet wypisywał recepty oraz wydawał zwolnienia lekarskie.

Teraz Mikołaj jest na etapie strażaka - fojermana.

- Miołbych tako wielko, czerwono fojerwera i jeździłbych drap tam, kaj ludziom trza pomogać - powtarza w swoim konkursowym monologu. Rodzice szykują mu aniołkowy prezent - wóz strażacki taki, co sika wodą i drabinę ma ruchomą.
- Bydzie tyn anioł? - dopytuje się ciągle Mikołaj.

- Bydzie, dopiero na święta - powtarza mama, ale dla pewności Mikołaj woli zapytać jeszcze raz. Gdy przedszkolaki odwiedzali miejscowych strażaków, Mikołaj szedł paradnie w mundurze strażaka z przedszkolnych magazynów.

Jaki fach łobrać?

Latem monolog dla Mikusia, jak mówią na niego w domu, był gotowy. Renata Waliczek nagrała tekst na telefon komórkowy. Mikołaj zakładał słuchawki na uszy, kładł się na łóżku i słuchał; gdzie zwolnić, a gdzie przyspieszyć, w którym miejscu postawić akcent. - Wiek dzieci, które rozpoczynają edukację szkolną, był w ostatnim czasie mocno nagłaśniany, stąd pomysł na monolog Mikołaja, który się zastanawia, kim chce być w dorosłym życiu - wyjaśnia pani Renata.

Kolana łod klynczynio bolom

- Bo wiycie, w chałpie to mi rostomajcie radzom i kożdy co inkszego, a jo już z tego je blank gupi! - opowiada Mikołaj. - Babcia Rózia durch ino rzyko cobych łostoł ksiyndzym. Ale jo niy rod za długo w kościele siedza, drap mie tyż kolana łod klynczynio bolom, a tak w ogóle to farorze sie żynić ni mogom, a mie sie dziołchy podobajom.

Chłonie świat, który go zainteresuje jak gąbka. Szybko nauczył się tekstu, a w konkursie trzeba godać przez 5 minut. Co odsłuchał wieczorem z telefonu komórkowego, rano w przedszkolu powtarzała z nim opiekunka, Maria Fraś. Czasem mu się nie chciało godać, to nie godoł. Tłumaczył, że jest zmęczony.

- Jak czekaliśmy na swoją kolej podczas konkursowych eliminacji, silnie złapał mnie za rękę i powtarzał: Jo tam nie właża - przypomina Izabela Dziedzic. - Gdy wywołała go Maria Pańczyk-Pozdziej, poleciał jednak od razu. Jurorzy byli nim zachwyceni. - Podziwialiśmy nie tylko jego naturalną gwarę, ale to, że zapamiętał tak długi tekst - mówi wicemarszałek Senatu.

Z łatwością przeszedł przez eliminacje. - Jak już było bliżej konkursu, mówię do niego: Mikołaj, godej mi, co ty tam mosz przygotowane - przypomina dyrektor Capek. - Na co on: a bina bydzie? Przygotowaliśmy scenę i wystąpił przed dziećmi.

Pojechali z Mikusiem do ośrodka kultury w Woli, tam jest prawdziwa scena, by go oswoić z tym miejscem. I tłumaczą: Mikołaj, jak będą ci bić brawa, to musisz przerwać. A on na to: - Jak godom, to godom, nie przerywom.

Przed finałem sadzał domowników: tu bacia, tu dziadek, tam ciotka... Mocie siedzieć, jak jo godom. Ustawiał krzesła, jak podczas konkursu, na skos i rozdzielał funkcje wśród bliskich: - Ty bydziesz Miodek, ty Pańczyk, a ty ksiądz Szymik, bo mosz czorny sweter. Dopiero wtedy wygłaszał swój monolog: - Mój tata mi godo cobych sie uczył za piekorza, bo przeca ludzie chlyb zawsze bydom jeść, ale jo rod długo śpia. Rad o sobie opowiada, ale muszą być słuchacze i brawa.

Szklok dla wójta

Odkąd został najmłodszym w historii konkursu Ślązakiem Roku, wszyscy chcą go poznać. Wystąpił przed radnymi powiatowymi w Pszczynie, na sesji Rady Gminy Miedźna. Rączkę włożył w kieszeń krótkich spodenek, jak gwiazdor. Mama pokazuje mu na migi, żeby wyjął rękę z kieszeni, ale bez powodzenia, bo Mikołaj trzymał w kieszeni cukierek. Jak skończył monolog, powiedział, że mo dla pana wójta szkloka. Gdy pani sekretarz gminy dopytywała, czy dla niej też mo szkloka, odpowiedział ze spokojem: - Ni mom, chyba się musicie podzielić.

Gdy zaproponowano mu coś do picia, dociekał: - A to mocie święcono woda.
- Nie, kryniczankę.
- Jak nie świecona, to nie chce.

Mikołaj uczy gwary śląskiej całe przedszkole w Górze. On ino godo, ale z każdym się porozumie. Czasem lubi rządzić. - Kiedy opisuje, co widzi, często powtarza: "A prababcia Maryjka godała na to tak" - mówi Joanna Szpak, wychowawczyni Mikołaja.
Mama nie próbuje go poprawiać. - Gdy pójdzie do szkoły, to się go naprostuje, podobnie było z jego starszym bratem - mówi.
Mikołaja bawi całe to zamieszanie wokół jego osoby. - Pani dyrektorko, pożyczysz mi strój ślonski, na dwa dni - prosi, bo zobaczył taki strój podczas konkursu "Po naszymu..." i teraz chce się w nim paradzić w domu.


*Niesamowity Dreamliner w Pyrzowicach ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*Zniewalający wystrój restauracji Kryształowa Magdy Gessler ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*HC GKS Katowice od szatni ZOBACZ ZDJĘCIA TYLKO W DZ
*Ślązacy zazdroszczą Katalończykom autonomii: prawda czy fałsz? [CZYTAJ I SKOMENTUJ]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!