Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczepański: Muzeum ziemi ojczystej może być pasjonujące

Prof. Marek Szczepański
arc. DZ
W 1978 roku ukazała się niezwykle intrygująca i wielobarwna powieść "Muzeum ziemi ojczystej". Jej autorem był Siegfried Lenz, niemiecki pisarz urodzony w Ełku w 1927 roku, honorowy obywatel Hamburga.

Książka poświęcona została międzywojennym Mazurom, zatem regionowi pogranicza kulturowego, w którym Niemiec nosić mógł polskie nazwisko, a Polak - na wskroś niemieckie. "Muzeum" porywa pięknem opisu przy-rody, pejzażu, a w warstwie społecznej - relacjami między przedstawicielami obu tych nacji.

Przed laty, podróżując sentymentalnie po krainie jezior, trafiłem do Ełku, a ściślej do ulokowanych w centralnej części miasta księgarń. Byłem pewien, że znajduję w nich nieznane wydania prac Lenza, przygotowane przez miejscowych bibliofilów i biblio-maniaków. Okazało się jednak, że stojące za ladą pracowniczki w ogóle nie kojarzyły nazwiska Niemca, o jego prozie nie wspominając. Zdziwienie było tak duże, że próbowałem tę niezrozumiałą sytuację wyjaśnić. Nie było to zbyt skomplikowane.

Lenz zdefiniowany został przez niektórych liderów lokalnych jako faszysta, nieledwie odpowiedzialny za całe nieszczęście II wojny światowej. Nie czuję się właściwym człowiekiem dla rozgrzeszania pisarza, ale jego wojenna przeszłość, wstydliwa, częściowo przynajmniej odkupiona brytyjską niewolą, nie może przesłaniać pisarskich dokonań najwyższej przecież próby. Cała ta mazurska historia skończyła się jednak rozumnym rozwiązaniem. Władze Ełku nadały sędziwemu Lenzowi honorowe obywatelstwo miasta i zaprosiły do wizytacji prywatnoojczyźnianej.

Przypominam te zdarzenia tutaj, na Górnym Śląsku - również w przeszłości regionie pogranicza - po to, aby podkreślić, jak trudno i mozolnie przywraca się w takich miejscach pamięć historyczną i jej ikoniczne postaci. Odkilku miesięcy jesteśmy świadkami sporu o wystawę stałą w budowanym Muzeum Śląskim, jej zawartość i kompozycję. Udział w nim biorą najważniejsi aktorzy regionalnej polityki, naukowcy i pasjonaci historii.

Początek tego sporu wiąże się z nieśmiertelnymi wytycznymi do wystawy, przygotowanymi przez personel muzeum, jego dyrektora i współpracowników. Nie zamierzam do tej sprawy wracać. Konieczne jest jednak zapewnienie, że jury, w którym miałem możliwość uczestniczyć, kierowało się przede wszystkim profesjonalizmem projektowanej wystawy, poszukiwało punktów zwrotnych w losach regionu, starało się wskazać najważniejsze postaci. Dwudniowe posiedzenie muzealników, historyków, historyków sztuki, odbywało się bez jakichkolwiek nacisków z jakiejkolwiek zresztą strony.

Prawdę powiedziawszy, nie jestem w stanie takich presji sobie nawet wyobrazić. Po trudnych polemicznych dyskusjach eksperci wskazali zwycięską kompozycję, poddaną później - i bardzo dobrze - obywatelskim konsultacjom. Jury, któremu przewodniczyła niekwestionowana osobistość polskiej, i nie tylko, historii sztuki, profesor Ewa Chojecka, sformułowało pod adresem zwycięskiego ansamblu cały rejestr sugestii, których realizacja wystawy nie rujnuje, ale wręcz ją poprawia. Nie jestem spikerem jury i dlatego pod życzliwą rozwagę twórców ekspozycji mogę przedstawić trzy własne korekty.

Punktem wyjścia wystawy jest ważny i nadal aktualny szkic socjologiczny księdza Emila Szramka, proboszcza w katowickim kościele Mariackim, traktującego Górny Śląsk jako region pogranicza kulturowego. To dzieło duszpasterza można zestawić - zachowując wszelkie proporcje - z prozą niemieckiego Mazura, Lenza właśnie.

Gdzieś w tle zwycięski zespół pamiętał o wizytacji w 1790 roku Johanna Wolfganga Goethego, który - wiedziony poznawczą pasją - oglądał w Starych Tarnowicach maszynę ogniową, czyli poczciwą maszynę parową.

Wydaje się, że takie mocne otwarcie śląskiej industrii powinno mieć ważne zakończenie. Być może stanie się nim uroczystość otwarcia fabryki silników Isuzu w Specjalnej Strefie Ekonomicznej w Tychach, podczas której mistrz Andrzej Wajda odbierał dla swojego krakowskiego muzeum produkty strefowej fabryki.

Warto też, aby ekspozycja nie była przeładowana nadmiarem historycznych dzieł, pozwalała na swobodne, a nie ściśle wytyczone, muzealne włóczęgostwo i była przyjazna dla naszych milusińskich, interaktywna i wciągająca. Wierzę, że taka właśnie będzie, a obecne spory, niekiedy zawstydzające, a nawet upiorne, staną się tylko archiwalnym śladem.
Heinrich Heine, mistrz niemieckiej poezji romantycznej, podkreślał, że droga do sukcesu bywa wyboista i trudna.

Marek S. Szczepański
socjolog


*Niesamowity Dreamliner w Pyrzowicach ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*Zniewalający wystrój restauracji Kryształowa Magdy Gessler ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*HC GKS Katowice od szatni ZOBACZ ZDJĘCIA TYLKO W DZ
*Ślązacy zazdroszczą Katalończykom autonomii: prawda czy fałsz? [CZYTAJ I SKOMENTUJ]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!