18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urbanke: Minister Piechociński jest niezdecydowany jak wiekowa panna na wydaniu

Mariusz Urbanke
"W 1992 roku koncern Fiat przejął ówczesną Fabrykę Samochodów Małolitrażowych (FSM) za jedyne 1800 zł". Tę historyczną już sensację powtarzają dziś na czołówkach prawie wszystkie media. Oburzeni komentatorzy dodają, że "ci niewdzięczni Włosi" zarobili dzięki temu miliardy, a teraz chcą zwolnić setki polskich pracowników. Zapominają, że ten beznadziejny interes zrobiliśmy na własne życzenie.

FSM był jednym z najnowocześniejszych zakładów motoryzacyjnych w Europie Środkowej. Jednak doprowadzony został na skraj bankructwa. "Każdy zakład miał swoje kierownictwo i księgowość, co prowadziło do takiego absurdu, że zakłady indywidualnie robiły zakupy u tych samych producentów, co nie pozwalało na wynegocjowanie niższych cen - wspomina Bogusław Korzeniowski na portalu wp.pl. - Dla FSM jedynym celem była ilość. Należało produkować jak najwięcej samochodów. Jakość była jak prognoza pogody - miało się nadzieję, że wszystko będzie dobrze - tak określił tę sytuację Olgierd Andrycz, wieloletni dyrektor naczelny zakładu FSM w Tychach".

Piechociński: Dla zwolnionych z Fiata rząd szuka pracy w Czechach

Pierwsze solidarnościowe rządy nie umiały sobie z PRL-owskim spadkiem poradzić. Zwłaszcza że mieliśmy wtedy totalny konflikt na szczytach władzy. Dzisiejsza wojna polsko-polska to są niewinne "pieszczoty" teściowej z zięciem w porównaniu z ówczesną bezwzględną bitwą na teczki i haki. W tej sytuacji kłopoty jakiejś fabryki ze Śląska mogły wyglądać z perspektywy warszawki jak prowincjonalny problem. Pozbyto się go szybko, a podpisanie umowy odtrąbiono jako sukces. 28 maja 1992 roku w obecności prezesa Grupy Fiat, Giovanniego Agnellego, oraz premiera RP, Jana Olszewskiego zawarto umowę w sprawie FSM. Uratowano wiele cennych miejsc pracy, ale NIK nie zostawił suchej nitki na umowie z Fiatem i na tych, którzy ją przygotowywali.

Tak o tym pisaliśmy w 1996 r.: Już cztery lata temu służby skarbowe przeprowadziły kontrolę restrukturyzacji FSM. Przy czytaniu protokołu pokontrolnego przeciętnemu Kowalskiemu jeży się włos na głowie. Wystarczy zacytować tylko jeden fragment z protokołu: "Wg danych Załącznika Nr 2 do Umowy Definitywnej (pomiędzy stroną polską a Fiatem - przyp. red.), określającym szacowaną wartość wnoszonego przez Skarb Państwa (SP) Przedsiębiorstwa - rzeczywista wartość aportu SP do Spółek NEWCO (spółek z 90-procentowymi udziałami Fiata, które przejęły FSM - przyp. red.) została wyceniona ostatecznie na 5 mln (starych! - przyp. red.) zł (300 ECU)". Tymczasem same grunty, na których stoi FSM, są warte przynajmniej 40 mln USD. Ustalenie powyższej wartości przedsiębiorstwa kontrolerzy dość ostrożnie określili jako "zbliżoną do symbolicznej".
I co? I nic.

Co gorsza, nasi politycy nie wyciągnęli z tej lekcji żadnych wniosków.

Czarne chmury nad fabryką w Tychach zaczęły się zbierać już w 2009 roku, kiedy to ważyły się losy nowej pandy. - Zastanawiam się, gdzie byli nasi politycy? Tylko Jarosław Kaczyński ostro protestował i mówił, że gdyby on był premierem, na pewno by się dogadał z Fiatem. W tym czasie wicepremier Pawlak mówił, że go to nie interesuje, bo Fiat to prywatna firma (sic!) - pisze Fiatowiec na swoim blogu.

Co jeszcze dziwniejsze - w tym okresie Koncern Fiata dostał 100 277 700 złotych z kieszeni polskich podatników. Pieniądze w formie dotacji wsparły projekt "Budowa linii produkcyjnej nowatorskiego małego silnika benzynowego", notabene ważny dla motoryzacji. - Gdyby stumilionową dotację z ministerstwa gospodarki przekazać do sektora małych i średnich przedsiębiorstw, gdzie dominuje polski kapitał, dałoby to przynajmniej trzysta nowych, stałych miejsc pracy. A tak polskie ministerstwo hojną, niekontrolowaną ręką wyposażyło włoski koncern na przeprowadzkę do Ojczyzny - komentuje Piotr Gadzinowski na swoim blogu.

Czy niezdecydowany jak wiekowa panna na wydaniu Janusz Piechociński, który chciał władzy, ale takiej sprawowanej raczej z tylnego siedzenia, poradzi sobie z Włochami lepiej niż Pawlak? Większość internetowych obserwatorów szczerze wątpi.
Zwłaszcza że politycy nadal zażarcie się spierają. Ale nie o finanse, lecz o to, kto pierwszy przeskoczył płot, kto był internowany, a kto spokojnie spał obok swojego kotka. Wczorajszy dzień tylko to potwierdził.

Mariusz Urbanke
publicysta DZ


*Niesamowity Dreamliner w Pyrzowicach ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*Zniewalający wystrój restauracji Kryształowa Magdy Gessler ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*HC GKS Katowice od szatni ZOBACZ ZDJĘCIA TYLKO W DZ
*Ślązacy zazdroszczą Katalończykom autonomii: prawda czy fałsz? [CZYTAJ I SKOMENTUJ]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Urbanke: Minister Piechociński jest niezdecydowany jak wiekowa panna na wydaniu - Dziennik Zachodni