To ostatnie takie święta

Była okazją do zaprezentowania w Zenicie, Skarbku, Ślązaku i pomniejszych sklepach różnych części ciała. Kto miał plecy, dostał szynkę spod lady, pomarańcze i prawdziwą czekoladę. Kto miał łokcie, taranem zdobywał kilka sztuk wędzonki i resztę kiełbasopodobną. Kto miał łeb na karku, kupował u chłopa na wsi mięso, peklował i wędził, by rodzina miała święta obfitujące nie tylko w ducha, ale i w prawdziwą szynkę.

Dziś nie musimy się martwić o nic, tylko o pieniądze. Snu z powiek nie spędza nam gumowa materia udająca szynkę, ale

kiedy ruszymy ławą do sklepów w najbliższą niedzielę handlową, znów będzie okazja do zaprezentowania różnych części ciała

.

Kto ma łokcie, rozepchnie się w tłumie Polaków pchających wyładowane wózki. Kto ma łeb na karku, zamówi zawczasu gotowe uszka i pierogi, bo bardziej szkoda czasu spędzonego na zakupach niż pieniędzy. Kto ma plecy, pardon, zaplecze na wsi, zdobędzie pachnącą jałowcem prawdziwą szynkę. Handlowa niedziela zjednoczy nas w pędzie do dóbr.

Wszystko jednak wskazuje na to, że to będą ostatnie tak rozpasane święta. O tym, że kryzys nadejdzie, przekonana jest już grubo ponad połowa Polaków ankietowanych przez TNS OBOP. Dlatego w kolejnych latach cięcia pójdą po wielu pozycjach z listy zakupów. Już po najbliższym sylwestrze przez kolejnych 700 dni będziemy zaciskać pasa. Polacy kochający zakupy znaleźli jednak drogę ucieczki z matni.

Aż 89 proc. uczestników Narodowego Testu Zakupów on-line, przeprowadzonego przez BZ WBK, ma już pierwsze zakupy w sieci za sobą. Wirtualny sprzedawca nie ma drogich w utrzymaniu sklepów, personelu, magazynów, więc może obniżać ceny. To z kolei może nauczy tradycyjny handel pokory - i wówczas do niego wrócimy. Kto bowiem słyszał, żeby w Polsce było drożej niż w Berlinie?