- Już trzeci raz do nas trafiacie - zauważył znużony oficer Służby Bezpieczeństwa przeglądając papiery wyjęte z szarej teczki z nadrukiem AKTA. - Jesteście, Bolczyk, niepoprawni... Mało wam jeszcze krzyży w kościele? Musicie bez przerwy przyłazić pod kopalnię?
16 grudnia mija 31. rocznica pacyfikacji kopalni Wujek [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
- Moje miejsce jest pod każdym krzyżem...
- Wasze miejsce...
W tym momencie za plecami Henryka Bolczyka zaskrzypiały drzwi. Przesłuchujący oficer poderwał się służbiście: - Towarzyszu naczelniku, znowu mamy Bolczyka. Znowu był pod krzyżem...
- Siadajcie, nie przeszkadzajcie sobie, kapitanie...
Ubrany po cywilnemu wysoki mężczyzna, tytułowany naczelnikiem, obszedł biurko i stanął na wprost księdza. Machinalnie wziął do ręki leżącą teczkę. Przez kilka minut przeglądał, albo udawał, że przegląda, papiery. Od czasu do czasu podnosił wzrok na księdza.
- Tak, wszystko wygląda jak w szkolnym podręczniku kryminalistyki. Ksiądz ciągle wraca na miejsce swojej zbrodni...
Henryk Bolczyk poderwał się: - Przestańcie się wreszcie wygłupiać! - krzyknął niepomny miejsca, w którym się znajduje. - Gdyby pańskie brednie były prawdziwe, to nie siedziałbym tutaj, tylko za kratkami...
- A kto odbierał przysięgę od górników, że mają walczyć do ostatniej kropli krwi? Kto?
Bolczyk opadł na krzesło.
DZIEWIĘCIU Z WUJKA - POZNAJ SYLWETKI POLEGŁYCH GÓRNIKÓW
- Macie pod kluczem dziesiątki ludzi... Macie rannych w szpitalach, macie setki trzęsących się ze strachu przed internowaniem, więzieniem, wyrzuceniem z pracy na bruk... - Bolczyk podnosił głos. - Możecie z nimi zrobić wszystko. Wszystko!
Przyprowadźcie więc jednego, który powie: tak, słyszałem, jak ksiądz odbierał przysięgę! Przyprowadźcie jednego, tu i teraz!
Naczelnik ze złością cisnął teczkę na stół. - Wypuścić! - wycedził przez zęby. Wyszedł trzaskając drzwiami.
Henryk Bolczyk nie skorzystał z windy - wolno schodził z piątego piętra budynku KW MO w Katowicach, na którym mieściły się pomieszczenia SB. Kolejne zatrzymanie, brutalność i pogarda "esbeków" zaczęły już go drażnić. Postanowił pójść do mieszkającego w pobliżu biskupa Herberta Bednorza. - Znowu mnie zabrali spod krzyża - zrezygnowany opowiadał o celu wizyty. - Przesłuchiwali. Znowu to samo. Chcą mi wmówić, że odebrałem od górników przysięgę, że mam krew na rękach.
- Jeszcze nie dali za wygraną? - zainteresował się biskup katowicki.
- Ciągle do swojego scenariusza poszukują aktorów - opowiadał ksiądz. - A ja tylko udzieliłem górnikom odpuszczenia grzechów! Nic więcej...
Oprac. Janusz Szymonik
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?