Czy wszyscy biorący udział we mszy wiedzą, jak zachować się w świątyni? Porozmawialiśmy z księżmi. Niekiedy sypią anegdotami, ale mają też żal do tych, którzy przychodzą do kościoła, ale najwyraźniej nie wiedzą po co. Oto specyficzna lista grzechów głównych, jakie widać w naszych świątyniach.
Proszę wyłączyć komórkę!
Włączony telefon komórkowy, rozrabiające dziecko i... żucie gumy to lista najczęstszych przyczyn sprawiających, że nie możemy w spokoju kontemplować słów płynących z ołtarza czy ambony. Co jeszcze? Szepty na ucho i... głośne ziewanie, które nie tylko z kościelnym savoir-vivre'em nie mają zbyt wiele wspólnego.
- W kościele powinny panować cisza i skupienie. Zdarzają się jednak sytuacje, że o to trudno - twierdzi ks. Eugeniusz Burzyk, znany z tego, że jego kazania, które wygłasza w bielskim zabytkowym kościele św. Barbary w dzielnicy Mikuszowice, są wyjątkowo krótkie.
Według duchownego, nic tak nie rozprasza uwagi wiernych, jak dzwoniący podczas nabożeństwa telefon komórkowy. Jeśli jednak tylko dzwoni, a po chwili milknie, to jeszcze nic. Niestety, niektórzy wierni odbierają komórki i potrafią prowadzić rozmowy, nie zważając na to, że trwa liturgia. I to jest już wielki nietakt.
- W ubiegłym roku podczas rorat miałem taki przypadek: tłumaczyłem dzieciom, iż w kościele należy się zachowywać godnie. Akurat w tym momencie u jakiejś pani zaczęła dzwonić komórka. Pani odebrała, a później przez dłuższą chwilę rozmawiała przez telefon! Żenująca sytuacja - wspomina ks. Burzyk. I podkreśla, że wyłączenie telefonu przed wejściem do kościoła powinno być oczywistą oczywistością. Tak przecież postępujemy wybierając się na przedstawienie do teatru czy na koncert, a kościół to przecież miejsce sacrum.
- Telefony komórkowe to rzeczywiście duży problem - potwierdza ks. Piotr Sadkiewicz, proboszcz parafii Michała Archanioła w Leśnej na Żywiecczyźnie. Według niego najczęściej zapominają wyłączyć telefon osoby, które bywają na mszach raz, dwa razy w roku. Stali bywalcy raczej nie mają z tym problemu.
- Nie znam się aż tak na technice, ale z powodu włączonych komórek zdarzają się problemy z naszym sprzętem nagłaśniającym. Raz nawet wysiadło nam całe nagłośnienie w kościele - opowiada ks. Sadkiewicz.
Te kochane, niesforne dzieciaki
Nasze pociechy też potrafią zakłócać msze. Praktycznie nie ma nabożeństwa, żeby jakiś malec - zazwyczaj kilkuletni - nie poczuł się znudzony tym, co się wokół niego dzieje. Jedne maluchy się wiercą, inne próbują chodzić lub skakać między ławkami, jeszcze inne płaczą. Każdy rodzic przynajmniej raz w życiu przeżył taką ekstremalną sytuację. Co wtedy?
- Najlepiej na chwilę wyjść z dzieckiem na zewnątrz lub do zakrystii. Zdecydowana większość rodziców tak robi. Bywają jednak dorośli, którzy nie przejmują się zachowaniem dziecka, jakby nie bardzo wiedzieli, po co przyszli do kościoła. A przecież innym wiernym to przeszkadza - zauważa ks. Burzyk.
- Mnie dzieci nie rozpraszają, no chyba że podchodzą do ołtarza i zaczynają ciągnąć za obrus. Wtedy muszę interweniować - dodaje ks. Sadkiewicz.
Problemu z niesfornymi dziećmi nie ma w nowszych kościołach, w których są zazwyczaj wydzielone dla nich sale.
Ks. Władysław Droździk, proboszcz bielskiej parafii św. Małgorzaty przyznaje, że niesforne dzieci to jedna strona medalu, a niesforni dorośli - druga. W jego parafii mają np. problem z pewnym 50-latkiem.
- Czasami zachowuje się cicho, ale ma napady, że śpiewając z innymi wydziera się ile wlezie, a głos ma potężny. Na dodatek szwenda się po kościele - mówi proboszcz. - Mężczyzna jest chory. Co nam pozostaje? Musimy go cierpliwie znosić.
Żucie gumy i inne "grzeszki"
Księża wskazują także na inny nietakt - żucie gumy.
- Robią to głównie ludzie młodzi. Niektórzy wyczucia nie mają - podkreśla ks. Sadkiewicz.
A ks. Droździk dodaje, że czasami przykład idzie z góry. - Miałem przypadek, że gumę żuła nauczycielka, która przyszła z dziećmi - mówi proboszcz ze św. Małgorzaty.
A inne "grzeszki"? Duchowni wyliczają: niektórzy przychodzą do kościoła z szeleszczącymi reklamówkami, bywają wierni, którzy ucinają sobie pogawędki (zwłaszcza siedzący daleko od ołtarza), zdarza się, że ktoś przyjdzie w niestosownym stroju, zwłaszcza latem. Niestosownym, czyli skąpym. I nie dotyczy to tylko pań, ale także panów pojawiających się na mszach w krótkich spodenkach. - Na spotkanie na przykład z burmistrzem taki pan nie poszedłby w szortach na pewno - uśmiecha się ks. Sadkiewicz.
- W ekstremalnych sytuac-jach zwracam uwagę na niestosowne zachowanie podczas mszy. Nie robię tego jednak personalnie - mówi ks. Burzyk.
Ks. Droździk: - Też zwracam uwagę, ale bardzo delikatnie, bo niektórzy łatwo się oburzają.
*Aquadrom w Rudzie Śląskiej - najpiękniejszy park wodny w Polsce ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*Zniewalający wystrój restauracji Kryształowa Magdy Gessler ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*75. urodziny Stanisława Oślizło. Benefis legendy Górnika Zabrze ZDJĘCIA
*Morderstwo w Skrzyszowie - NIEZNANE FAKTY
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?