Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dąbrowa Górnicza: Wciąż nie ma winnych śmierci na kładce w Strzemieszycach

Piotr Sobierajski
W lipcu br. minęły dwa lata od tragicznego wypadku na kładce kolejowej w Dąbrowie Górniczej - Strzemieszycach, kiedy to pod 25-letnim mieszkańcem tego miasta załamała się jedna ze spróchniałych desek. Został śmiertelnie porażony prądem. Do dziś nie ma jednak winnych tego tragicznego zdarzenia i wiele wskazuje na to, że nie będzie, z czym trudno się pogodzić bliskim Marcina.

- Przejrzałem dokładnie raz jeszcze wszystkie sześć tomów akt zgromadzonych w tej sprawie. Nie jesteśmy w stanie wyjaśnić, czyja jest kładka, na podstawie rejestru gruntów, zmianach w tych rejestrach, wpisach do ksiąg wieczystych. To jest dziś niestety nie do odtworzenia - powiedział nam w minioną środę Zbigniew Zięba, prokurator rejonowy w Dąbrowie Górniczej. - Nie da się teraz oskarżać kogoś ponownie na siłę, nie ma do tego podstaw. Staliśmy na stanowisku, że jest to teren PKP, bo tak stanowi ustawa. Kiedyś byłoby łatwiej ustalić fakty, ale dziś PKP zostało podzielone na mnóstwo spółek. Kiedy wyłączano z terenów kolei drogi dojazdowe i inne budynki, to było to ewidencjonowane, ale wszystko było strasznie rozdrobnione. Nie wszystko w tych zapisach trafiało tam, gdzie powinno - dodaje.

Prokuratura Rejonowa w Dąbrowie Górniczej oskarżyła bowiem Annę S., która pracuje w katowickim Oddziale Gospodarowania Nieruchomościami PKP (pełniła funkcję zarządcy w Rejonie Administrowania i Utrzymania Nieruchomości obejmującym m.in. Dąbrowę Górniczą), o rażące zaniedbanie obowiązków i nieumyślne spowodowanie śmierci. Tego zdania nie podzielił jednak najpierw Sąd Rejonowy w Dąbrowie Górniczej, który w kwietniu br. ją uniewinnił, a potem Sąd Okręgowy, podtrzymując w mocy wcześniejszą decyzję sędziów. Sąd argumentował to m.in. tym, że do obowiązków oskarżonej nie należało zajmowanie się stanem technicznym kładki.

Sprawa jest bardzo zawiła i skomplikowana, co podkreślają prokuratorzy, ale także sama kolej i władze Dąbrowy Górniczej. PKP cały czas przerzuca się bowiem odpowiedzialnością za wypadek z miastem. Miasto twierdzi, że to teren zamknięty kolei, a fakt, że kładka była przez miasto utrzymywana np. w czasie zimy, to była po prostu dobra wola, bo tamtędy chodzili mieszkańcy podzielonych na dwie części Strzemieszyc, a nie obowiązek. Z dokumentów wynika bowiem, że dziś kładka znajduje się we władaniu Skarbu Państwa, który reprezentuje prezydent Dąbrowy Górniczej. Urzędnicy UM argumentują jednak, że przy całym bałaganie, jaki pan0wał i panuje nadal w PKP (także w ewidencjonowaniu gruntów i budynków), miasto na prośbę kolei wpisało kładkę do ksiąg, ale ta miała wrócić ponownie we władanie PKP. Poza tym, to właśnie PKP postawiło kładkę i było za nią odpowiedzialne. Kolej twierdzi natomiast, że kładka od lat nie jest jej do niczego potrzebna i służyła do momentu zamknięcia tylko w tym celi, by dąbrowianie mogli przejść na torowiskiem kolejowym.

Kładka od lipca 2010 roku jest nieczynna, ale PKP nie chce jej wyremontować, choć taka jest decyzja Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. Kolej odwołuje się wciąż od wszystkich decyzji, a wrażenia nie zrobiła na niej nawet kara w wysokości 50 tys. zł. O bałaganie na kolei świadczy także pismo dyrektor Biura Nieruchomości PKP S.A Dariusza Zduńczuka, który w sierpniu br. próbował "oddać" kładkę władzom Dąbrowy Górniczej, ale był to najprawdopodobniej błąd, bo pismo nakłaniające do przejęcia we władanie kładki miało zostać skierowane do PKP PLK S.A. I tak się też ostatecznie stało.
Ani miasto, które podkreśla, że nie ma nic wspólnego z wydzielonymi terenami kolejowymi, ani PKP PLK S.A., nie zamierzają jednak brać na siebie odpowiedzialności za dalsze losy zamkniętej kładki. - Kładka w Strzemieszycach nie należała do PLK - tłumaczy Mirosław Siemieniec, rzecznik PKP PLK S.A. - Zgodnie z prawem, dwupoziomowe skrzyżowania z torami kolejowymi (kładki dla pieszych, wiadukty drogowe), które nie są związane z obsługą pasażerów, nie są zarządzane przez PKP PLK. Optymalnym rozwiązaniem jest rozważenie przez władze miasta budowy nowego, bezkolizyjnego skrzyżowania nad lub pod torami. PLK deklaruje współpracę i pomoc w zakresie przygotowania takiego rozwiązania - dodaje.

Wobec tego najnowszy pomysł PKP Nieruchomości, to…wyburzenie kładki, do której przecież się nie przyznaje. Czy kładka zniknie, o tym przekonamy się w przyszłym roku. Na szczęście od sierpnia br. dąbrowianie mogą już korzystać z tymczasowego przejścia przez torowisko, które wybudowało za zgodą PKP PLK SA miasto. Dobre wieści są też takie, że spółka zgodziła się na jego obecność do końca 2013 roku.


*Aquadrom w Rudzie Śląskiej - najpiękniejszy park wodny w Polsce ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*Zniewalający wystrój restauracji Kryształowa Magdy Gessler ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*75. urodziny Stanisława Oślizło. Benefis legendy Górnika Zabrze ZDJĘCIA
*Morderstwo w Skrzyszowie - NIEZNANE FAKTY

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dąbrowa Górnicza: Wciąż nie ma winnych śmierci na kładce w Strzemieszycach - Dziennik Zachodni