18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gola: Górnicy śpiewają w chórze we Francji. Co mają wspólnego ze Śląskiem? [ZDJĘCIA]

Arkadiusz Gola
Chór Górników Polskich w całej okazałości. Tutaj na niedzielnej mszy w polskim kościele w Waziers
Chór Górników Polskich w całej okazałości. Tutaj na niedzielnej mszy w polskim kościele w Waziers Arkadiusz Gola
Spotkałem Chór Górników Polskich. Nic sensacyjnego? Nieprawda. Chór ma siedzibę we Francji, setki kilometrów od naszego Śląska. I choć w chórze nie ma ani jednego polskiego górnika, to nazwy nikt nie zamierza zmieniać. Dzisiaj 3. część dziennika naszego fotoreportera Arka Goli, który wędrował po francuskim Nord-Pas-de-Calais. Jutro część 4

Arkadiusz Gola: W Nord-Pas-de-Calais mieszkają potomkowie naszych górników [ZDJĘCIA]

Arkadiusz Gola: Pod hałdami Francji [ZDJĘCIA]

Wybrałem się do Waziers. Pogórnicze miasteczko, 8 tys. mieszkańców, 40 kilometrów od Lille. Nie pojechali tam ze mną moi nowi koledzy - Stan Lafleur (pisarz z Kolonii) oraz Dominique Sampiero (scenarzysta z francuskiego Avesnois), z którymi pracuję we Francji nad projektem "Kulturalium". Ja robię zdjęcia, a oni piszą teksty do książki, która ma pokazać, że Śląsk, francuski region Nord-Pas-de-Calais i niemiecka Nadrenia Północna-Westfalia są do siebie podobne.

Była niedziela. Pora mszy. Czekam aż kościół się zapełni, przyzwyczajony przecież do widoku setek wiernych przeciskających się od drzwi do ołtarza. Msza tuż-tuż, ale większość ławek świeci pustkami. Szok. Jak to możliwe, żeby na niedzielną mszę przyszło tak mało osób!? Widzę, co to znaczy w praktyce laicki kraj.

Kościół w Waziers jest pod wezwaniem Notre Dame de Mineurs, czyli Matki Bożej Górników. Założyli go polscy imigranci, którzy przyjechali tu w latach 20 pracować w kopalniach. W ławkach siedzą same starsze panie. Zapalają świeczki pod obrazem Czarnej Madonny albo pod repliką szybu górniczego. W żadnym kościele na Śląsku czegoś takiego nie widziałem. Msza też jest nietypowa. Ksiądz kilka zdań kazania mówi po polsku, a następnie sam tłumaczy na francuski. I tak przez cały czas.

Mama nie pozwalała mówić po francusku

Szybko się okazało, że to nie koniec niespodzianek. Nagle dokościoła weszła około 30-osobowa grupa mężczyzn. Każdy w smokingu i pod muszką. Już wiem, że to "La Chorale des Mineurs Polonais", czyli Chór Górników Polskich. Wbrew nazwie żaden z chórzystów nie jest górnikiem i niewielu biegle mówi po polsku.

Zaraz złapał mnie ich szef - Gerard Garćon. Polak z krwi i kości, którego dziadkowie i rodzice byli Polakami. Ale zaraz, zaraz... To skąd wzięło się u niego typowe francuskie nazwisko i to jeszcze z tym charakterystycznym "c" z ogonkiem? Pan Gerard szybko mi wszystko wyjaśnił: "Ha, to zagadka, którą próbuję rozwikłać. Domyślam się, że mój praprzodek był żołnierzem armii napoleońskiej, który został w Polsce. Jednak dowodów na to nie mam. Ciągle szukam". Jego koledzy z chóru mogą się za to pochwalić polskimi nazwiskami. Czytam po kolei: Dabkowski, Szymczak, Kowandy, Niklikowski, Budych, Ciesielski, Slowik, Winogrodzki, Haremza, Nosal...

Gerard Garćon urodził się we Francji. Jego dziadkowie - zanim trafili do Francji - pracowali w Niemczech. Do Westfalii ściągano do pracy polskich górników z rodzinami. To oni później masowo emigrowali do Nord-Pas-de-Calais, gdzie znaleźli lepsze warunki.

Arkadiusz Gola: W Nord-Pas-de-Calais mieszkają potomkowie naszych górników [ZDJĘCIA]

Arkadiusz Gola: Pod hałdami Francji [ZDJĘCIA]

Jestem pod wrażeniem języka pana Gerarda. Nie jąka się, nie zacina, nie szuka polskich słów. Jest trzecim pokoleniem, które mówi po polsku, a co więcej, nauczył tego języka syna i córkę. Syn, powiedzmy delikatnie, stawiał się, bo język jest trudny i wiadomo - ciężko zagonić chłopaka do nauki języka, którym nie posługuje się żaden z jego kumpli. Kręcę głową z podziwem, że udało się namówić młodego Garćon, by zapisał się do polskiego stowarzyszenia dla dzieci.

Rodzice pana Gerarda nie znali Polski, nigdy tam nie byli. "Całe życie tego żałowali, bardzo tęsknili. Wszystko przez komunę, byliśmy jej mocno przeciwni. A gdy już Polska była wolna, nastał 1989 rok, to zrobiło się za późno. Byli za starzy na podróżowanie. Umarli Polakami nie będąc ani razu w Polsce" - mówił smutno pan Gerard. "Tej polskości trzymali się tak mocno, że mama w domu nie pozwalała nam mówić po francusku".

Francuz zawsze w środku

Prezes chóru - założonego w 1948 roku z połączenia dwóch chórów "Lutnia" i "Dzwon Zygmunta" - na szczęście nadrobił "zaległości" rodziców i sporo podróżuje po Polsce. Występował z chórem w Warszawie, Koszalinie, Wałbrzychu, Krakowie, Rzeszowie, jeździ na liczne festiwale.

W chórze występuje 40 mężczyzn. Zaskoczyło mnie, że wśród nich są też Francuzi, którzy kompletnie nie mówią po polsku. Śpiewają fonetycznie i podczas prób oraz koncertów stoją pomiędzy Polakami.

Kiedyś chór składał się z samych Polaków, ale i dzisiaj nie ma kłopotów z naborem. "Niektórzy członkowie chóru, ci, co mają polskie korzenie przyszli do nas, bo po latach poczuli, że czegoś im brakuje. Może tej polskości zapomnianej, ukrywanej" - zastanawia się Gerard Garćon.

Francuski chór w przeszłości był związany z całym zagłębiem węglowym tego regionu. I to kopalnie go utrzymywały. Przypominam sobie, że polskie chóry mają identyczną historię. Którą kopalnię dzisiaj stać na utrzymywanie chóru?
Chór Górników Polskich sam walczy więc o przetrwanie. Każdy płaci składki roczne, dochody pochodzą m.in. z koncertów. Prezes mówi, że dzisiaj jest trudniej, bo jest kryzys. I jak gdyby nigdy nic dodaje, że chór był nawet nominowany do zaliczenia do kanonu dziedzictwa narodowego. O rany, to ten jedyny w regionie chór męski był chyba wtedy na czołówkach gazet!

Proboszcz Wojtyła z rodziny papieża

Najbardziej podobała mi się atmosfera po mszy. Proboszcz stanął w drzwiach i osobiście żegnał każdego parafianina. A to zagadał do jednego, a to poklepał drugiego. Hmm, tego w Polsce mi brakuje... A przed kościołem wierni tak się rozgadali między sobą, jakby się nie widzieli od 20 lat. Gwar był jakby na spotkaniu towarzyskim.

Zaskakujące było też to, że proboszczem jest Franciszek Wojtyła. Tak, z tych Wojtyłów! Na dźwięk takiego nazwiska, aż nadstawiłem uszu. "Ojciec naszego proboszcza był kuzynem Ojca Świętego. Rodzina wywodzi się spod Wadowic" - mówi mi spokojnie Gerard Garćon. Parafia księdza Wojtyły istnieje od 1923 roku.

Podsłuchałem, jak ksiądz proboszcz po mszy zachęcał chór, żeby zaśpiewał na pasterce. "Dobrze, przyjdziemy, ale jak msza będzie o godzinie 18" - odpowiedzieli członkowie. "Przecież pasterka jest o północy" - zdumiał się ksiądz. Na to chórzyści, że oni wieczorem będą świętować już z rodzinami. I najlepiej byłoby zrobić mszę o tej osiemnastej...

A już jutro kolejny odcinek moich dzienników francuskich.
Notowała: Monika Krężel

Zdjęcia zostały wykonane w ramach "Kulturalium" - wspólnego projekt regionu Nord-Pas-de-Calais, Nadrenii Północnej-Westfalii i woj. śląskiego. Fotografie są własnością regionu NPC we Francji.


*Aquadrom w Rudzie Śląskiej - najpiękniejszy park wodny w Polsce ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*Zniewalający wystrój restauracji Kryształowa Magdy Gessler ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*75. urodziny Stanisława Oślizło. Benefis legendy Górnika Zabrze ZDJĘCIA
*Morderstwo w Skrzyszowie - NIEZNANE FAKTY

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!