Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aktorstwo to uzależnienie - mówi Marian Dziędziel [SPACER PRZEZ KATOWICE]

Ola Szatan
Podczas swojego benefisu w rodzinnych Gołkowicach Marian Dziędziel grał na trąbce
Podczas swojego benefisu w rodzinnych Gołkowicach Marian Dziędziel grał na trąbce Arkadiusz Ławrywianiec
Aktorstwo to uzależnienie - mówi Marian Dziędziel, jeden z najlepszych polskich aktorów. 26 grudnia na ekrany kin weszły dwa filmy z jego udziałem, w tym "Piąta pora roku", obraz kręcony m.in. w Katowicach. Na spacer po stolicy województwa śląskiego wybrała się z nim Ola Szatan.

Nigdy nie odcinałem się od korzeni. W wywiadach zawsze dobrze mówię o Ślązakach. Chociaż dzisiaj, jak przyjechałem do hotelu, to się wkurzyłem, bo nie miałem załatwionego parkingu. A parking kosztuje 65 zł. Te ceny to już nie jest Śląsk. To nawet nie są heimaty - stwierdził Marian Dziędziel, Ślązak urodzony w Gołkowicach (powiat wodzisławski), który zawitał do Katowic z okazji specjalnego pokazu filmu "Piąta pora roku". Przedwczoraj była Warszawa, wczoraj Kraków, jutro Poznań. Tempo imponujące, ale taka jest cena popularności.

"Piąta pora roku" weszła na ekrany kin 26 grudnia. Podobnie jak "Supermarket", drugi film z jego udziałem, w którym gra pana Jaśmińskiego, szefa firmy ochroniarskiej w supermarkecie. Akcja filmu dzieje się w... sylwestra.

Choć zarzeka się, że "moda na Dziędziela" to tylko gadanie (bo przecież "moda co roku się zmienia"), to nie da się ukryć, że mijający rok był dla niego bardzo udany. Nie tylko dlatego, że hucznie świętował 65. urodziny.

Do kopalni zjechał raz
Piątek 14 grudnia, trzy godziny przed specjalnym pokazem filmu. Dobry moment, by się dotlenić. Zabieramy więc pana Mariana na mały spacer. Jego wspomnienia daleko wykraczają jednak poza centrum Katowic, po którym będziemy się przemieszczać.

- Przyjemnie się patrzy na tak rozświetlone miasto. Dużo się zmieniło w Katowicach, ale chciałbym, by te zmiany poszły jeszcze dalej - mówi, spoglądając z 27. piętra biurowca Altus.

W swojej dotychczasowej karierze miał szczęście do filmów kręconych na Śląsku. Na czele z obrazami Kazimierza Kutza.
- Pierwszy film, jaki kręciliśmy m.in. na Nikiszowcu, to "Sól ziemi czarnej". Potem była "Perła w koronie". Nie zapominam też o serialu "Blisko, coraz bliżej". Zwiedziliśmy wtedy niemal cały region. Był też oczywiście film "Zgorszenie publiczne", kręcony na osiedlu w Rudzie Śląskiej czy "Laura", realizowana m.in. na kopalni czy ogródkach działkowych, gdzie wypuszczano gołębie - wylicza.

Sam gołębi nie hodował ("ale wujek miał bardzo dobre gołębie, szczególnie takiego siwka, który często wygrywał zawody"), zaś do kopalni zjechał i wiedział od razu, że to nie jest zajęcie dla niego. Górnikami byli jego dziadkowie, ojciec, kuzyni i brat.

- Tata miał też inne zainteresowania, skierowane w stronę sztuki - teatrzyk, a w kościele śpiewał z chórem i orkiestrą - opowiada.

- Czyli zamiłowanie do sztuki odziedziczył pan po ojcu? - pytam.

- Coś w tym jest - uśmiecha się Marian Dziędziel, gdy za cel obieramy sobie pobliski Teatr Śląski.

Jednak jeszcze zanim wyjdziemy z Altusa, spotykamy przy drzwiach Andrzeja Grabowskiego, który też gra w "Piątej porze roku". Choć czas goni, aktorzy serdecznie się witają.

Dyrektorem trzeba się urodzić
Do Teatru Śląskiego Marian Dziędziel jeździł na spektakle ze swoją klasą z Liceum Ogólnokształcącego im. XIV Pułku Powstańców Śląskich w Wodzisławiu Śląskim. - Obejrzałem tu m.in. "Rewizora" Mikołaja Gogola i "Śmierć gubernatora" Leona Kruczkowskiego - przypomina sobie.

Czy bywał tu również już jako aktor? - Prawdopodobnie ze szkołą graliśmy w Teatrze Śląskim spektakl "Oniegin". Ale nie jestem pewien, czy czegoś nie mylę... Zaś towarzysko bywałem tu u kolegów, odwiedzałem Krzysia Misiurkiewicza, niestety już nieżyjącego, męża Marii Stokowskiej, z którą razem studiowaliśmy. Maria była rok niżej ode mnie - dodaje.

Pokonujemy kolejne metry rozkopanej alei Korfantego. Gdzieś na wysokości siedziby Muzeum Śląskiego Marian Dziędziel przyznaje, że był taki moment w jego życiu, gdy bardzo poważnie myślał o związaniu się z katowickim teatrem.

- Kiedy kończyłem szkołę teatralną w Krakowie, zastanawiałem się, co robić dalej w życiu. Nie miałem zamiaru zostawać w Krakowie, chciałem iść albo do Wrocławia, albo do Gdańska. Pojawiła się w mojej głowie myśl: "Jedź do Katowic, będziesz mieć bliżej do domu". Ale tak się złożyło, że Bronisław Dąbrowski zaproponował mi angaż w krakowskim Teatrze im. Słowackiego. I jestem tam już 44. rok. Przez ten okres przez teatr przewinęło się już 10 dyrektorów - podsumowuje.

To może czas, by samemu pomyśleć o "dyrektorowaniu"?

- Ja? Pani da spokój - śmieje się aktor. - Dyrektorem trzeba się urodzić. A poza tym ja w tej chwili jestem już blisko emerytury, więc nie mam już specjalnych wymagań. Gdybym miał być dyrektorem, to na pewno mój teatr musiałby mieć zapewnione odpowiednie dotowanie. Byłby bardzo otwarty na Europę, wyjeżdżałby, bywał na wielu festiwalach... - rozmarza się.
Wchodzimy do Teatru Śląskiego od strony Sceny Kameralnej. - A tam jest wejście na dużą scenę - Marian Dziędziel wczuwa się w rolę przewodnika. Widać, że zna tutejsze zakamarki. I sam też jest tutaj osobistością cenioną.

- Dobry wieczór, jak się cieszę - nie kryje euforii pan na portierni. - A dopiero wczoraj w telewizji leciał film "Trick" i podziwiałem pana grę - dodaje pracownik teatru.

Często pan bywa na Śląsku? - pytam. - Niezbyt często. Od czasu do czasu bywam u brata, w Gołkowicach, skąd pochodzę - odpowiada.

W sierpniu tego roku okazja była szczególna. W rodzinnych Gołkowicach wyprawiono mu uroczysty urodzinowy benefis, podczas którego świętowano też jego 45-lecie pracy.

Zatrzymujemy się na górnym balkonie. Chwila spokoju, by wrócić do czasów dzieciństwa.

- Wspominam je ciepło. Nieraz z rozrzewnieniem, z nostalgią. Bardzo serdecznie i miło. Moje dzieciństwo było piękne, bo miałem fantastycznych rodziców. Jeszcze radośniej było, gdy na świat przyszedł mój brat. Nie byłem już sam - mówi.

- Już wtedy, w dzieciństwie, pomyślał pan, że swoją przyszłość może związać z aktorstwem? - podpytuję.
- Nieeee... - zaprzecza Marian Dziędziel. - To przychodzi z czasem. Kiedy patrzę na tę scenę, to czuję się tu jak w bajce. Teatr, w którym ja pracuję, też jest bajeczny, ale ogromny. Tu jest bardziej kameralnie w porównaniu ze sceną Teatru im. Słowackiego. Ale pamiętam, że kiedy przyjeżdżaliśmy do Katowic oglądać spektakle, to był tu taki czar. Coraz bardziej popychał mnie w stronę myśli o szkole aktorskiej - zdradza.

Ja, naucza się polskiego akcentu
Krążą legendy, że gdy Marian Dziędziel zdawał do szkoły teatralnej, recytował "Stepy akermańskie" Mickiewicza... po śląsku. Opowiadał o tym m.in. w książce "Marian Dziędziel. Aktorzy XXI wieku" Dariusza Domańskiego, która miała premierę w tym roku.

"Kiedy zdawałem część praktyczną egzaminu, musiałem wygłosić fragment prozy i wiersz, przedstawić scenkę klasyczną... i tu zaczęły się schody. Mój akcent śląski był tak wyraźny, że komisja miała nie lada orzech do zgryzienia. Pamiętam spotkanie po egzaminie z profesorem Władysławem Krzemińskim. Powiedział do mnie: "Przyjmiemy pana na studia, ale musi pan obiecać, że poprawi polski akcent". Odparłem: "Ja, naucza się".

Jego umiejętność posługiwania się gwarą śląską wykorzystują teraz twórcy filmowi. - Na gwarę nie ma rady. Zamieniłem kilka słów z pracownikami teatru i wiem, że za chwilę "byda godoł" - uśmiecha się, gdy opuszczamy teatr kierując się w stronę katowickiego ronda.

Taksówką do Krakowa
Kiedy Marian Dziędziel przebywał w Katowicach w związku z planem zdjęciowym, termin "wolny czas" praktycznie nie występował w jego kalendarzu.

- To były takie czasy, że kiedy już miało się chwilę oddechu, to raczej przesiadywało się w hotelu - opowiada.
- Ekipa zatrzymywała się w hotelu Katowice, a później w hotelu Warszawa - dodaje, gdy przechodzimy obok hotelu Katowice.
W tamtym okresie Marian Dziędziel dużo grał w teatrze.

- Miałem parę sztuk w repertuarze, grałem więc prawie codziennie. Kiedy kończyły się zdjęcia na planie filmowym, ok. godziny 16.00, to taksówka "leciała" z aktorami do Krakowa, gdzie byliśmy przed 18.00. Po spektaklu ta sama taksówka zabierała nas z powrotem do Katowic - opowiada.

"Hotelowe" wspomnienia związane są też z Chorzowem.

- W Wojewódzkim Parku Kultury i Wypoczynku był taki Dom Turysty PTTK, w którym mieszkaliśmy, kiedy Kazimierz Kutz kręcił swoje filmy. W głębi był bardziej elegancki hotel, w którym czasem też się zatrzymywaliśmy - dodaje aktor, kiedy zbaczamy z drogi, by pospacerować po parku przy pomniku Powstańców Śląskich.

Przechadzamy się po parku, a aktor opowiada o Witku, bohaterze "Piątej pory roku", kierowcy taksówki, który przemierzył samochodem tysiące kilometrów. - Witek ma wiele profesji, po pierwsze był górnikiem, teraz jest emerytem. Oprócz tego z zamiłowania jest gołębiarzem i muzykantem, a żeby dorobić sobie do emerytury, to jest taksówkarzem. Tyle że poza Katowicami tą taksówką nigdzie nie był, ale ponieważ jest gawędziarzem, to opowiada innym, że zwiedził już niemal wszystko - opowiada aktor.

- Morza nigdy nie widział, ale przyznaje, że "morze zno jak własna kapsa". W filmie zamiast "kapsy" jest jednak "kieszeń". Żeby inni zrozumieli - śmieje się Marian Dziędziel.

Ze zrozumieniem nie było problemu w... Kairze, gdzie na początku grudnia na 35. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Marian Dziędziel zdobył nagrodę za swoją kreację w "Piątej porze roku" .

"Piąta pora roku" - film określany jako "komedia o drugiej młodości" pokazywany był już wcześniej na festiwalu w Gdyni, a także na Festiwalu Filmów Polskich w Australii.

Znów jesteśmy na górze, tym razem przy pomniku Powstańców Śląskich. Na szczycie - patrząc na dorobek zawodowy - jest też Marian Dziędziel. Na początku 2013 roku zobaczymy go w filmie "Drogówka" Wojciecha Smarzowskiego, który już zapowiada się na hit.

- Aktorstwo jest to pewne uzależnienie i przychodzi taki moment, że zaczyna się je kochać. Ale to uzależnienie na szczęście jest mniej szkodliwe niż papierosy. Choć w moim przypadku oba nałogi trwają w zasadzie tyle samo lat - mówi szczerze.


*Aquadrom w Rudzie Śląskiej - najpiękniejszy park wodny w Polsce ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*Zniewalający wystrój restauracji Kryształowa Magdy Gessler ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*75. urodziny Stanisława Oślizło. Benefis legendy Górnika Zabrze ZDJĘCIA
*Morderstwo w Skrzyszowie - NIEZNANE FAKTY

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!