Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rewolucja śląskich kobiet

Agata Pustułka
Krystyna i Jerzy Garbasowie
Krystyna i Jerzy Garbasowie fot. Arkadiusz Gola
W ilu tradycyjnych śląskich domach, podczas Wigilii, na miejscu przeznaczonym dla głowy rodziny powinna zasiąść przedstawicielka płci pięknej?

Kobieta, która w śląskim górniczym rodzie od wieków była przywódcą uczuciowym: dbała o dom, rodziła dzieci i czekała na mężowską wypłatę, odchodzi do lamusa, stając się rzeczywistym szefem rodzinnego stadła - wynika z najnowszych badań socjologów z Uniwersytetu Śląskiego.

- Mamy do czynienia z pełzającą rewolucją żon - twierdzi dr Magdalena Piłat, autorka pracy doktorskiej, w której poddała wnikliwej analizie procesy, jakie zaszły w ciągu minionych dwudziestu lat w tradycyjnych rodzinach górniczych.

Największy wpływ na zmiany miała transformacja górnictwa, która doprowadziła do degradacji i upadku prestiżu zawodu górnika. W najgorszym położeniu znalazły się żony górników, zwykle niepracujące.

- Po pierwszym szoku panie wzięły jednak sprawy w swoje ręce. Dziś pracują i są od swych mężów lepiej wykształcone! Nie chcą też, żeby ich synowie byli górnikami - wyjaśnia dr Piłat. Choć nadal istnieje jeszcze dysproporcja pomiędzy udziałem pań i ich mężów w dochodach gospodarstwa domowego, nie pozostawiając złudzeń co do dominacji finansowej mężczyzn, to kobiety są bardziej skłonne do podejmowania nowych wyzwań. - To one, a nie ich mężowie uzupełniają wykształcenie. 16 proc. już zdobyło wykształcenie wyższe, a 7 proc. studiuje - informuje dr Piłat.

W górniczych rodzinach rodzi się niestety coraz mniej dzieci. Za to panowie coraz chętniej włączają się w ich wychowanie. Ok. 30 proc. z nich na domowe obowiązki poświęca nie mniej niż 10 godzin tygodniowo.

Z trzech tradycyjnych "K", przypisanych śląskim kobietom - Kinder (dzieci), Kirche (kościół) i Küche (kuchnia) fundamentem życia rodzinnego pozostaje więc tylko Kościół. Uczestnictwo w niedzielnych mszach deklaruje ponad 80 procent pań.

Dom Krystyny Garbas z Rydułtów stoi przy potężnej hałdzie kopalni Rydułtowy. To dla niej wciąż najpiękniejszy widok.

Kopalnia była żywicielką jej ojców, dziadów i pradziadów. Ojciec Krystyny - Józef na jednej ścianie pracował z przyszłym teściem Helmutem. Jerzy, mąż Krystyny, też był górnikiem. Był, bo ciążka robota na kopalni odebrała mu zdrowie, uległ wypadkowi i od lat jest na rencie.

Siłą rzeczy ich małżeństwo już od dawna jest partnerskie. Nie matriarchat, nie patriarchat, ale demokracja. W pełnym tego słowa znaczeniu. Cóż, Jerzy w domu pomagać musiał, bo ona zawodowo pracowała i na dodatek udzielała się społecznie. Tak jest zresztą do dziś.

Krystyna prowadzi sklep zoologiczno-wędkarski, ale nie tylko. Od lat jest społeczną siłą napędową Towarzystwa Przyjaciół Rydułtów. Na dodatek zaangażowała się w "ruch Krystyn", który wymyśliła i rozpropagowała obecna wicemarszałek Senatu, Krystyna Bochenek. Krystyna Garbas nie opuści żadnych imienin. Zresztą czego ona nie robi?

Wszyscy mówią, że "Kryśka Garbas to baba na 120 procent". Cóż zrobić? Takie mamy czasy.
- Moje babcie i mama zawodowo nie pracowały. Dbały o rodzinę, pielęgnowały domowe ognisko, więc i tak miały pełne ręce roboty. Tylko teściowa zrobiła wyłom. Dała przykład niesamowitej aktywności - mówi Krystyna, która sama też dochowała się dwójki dzieci.

Syn Jarek pracuje w budownictwie. - Bardzo się cieszę i proszę Boga, żeby na kopalnię nie poszedł - przyznaje z rozbrajającą szczerością.

Córa Krystyny, Kasia, jest fryzjerką i kończy właśnie szkołę plastyczną. Duch w niej artystyczny. Dziewczyna kocha piękno. Realizuje się zawodowo.

- Staram się dzieciom przekazać to, co najważniejsze z przeszłości. Nie tylko wartości, ale również tradycję. Kapusta kiszona w beczce musi w domu być, a ozdoby choinkowe trzeba zrobić, wiele naszych wykonała moja mama - opowiada Krystyna. - Dawniej było biednie, ale byliśmy w rodzinie i w sąsiedztwie zdecydowanie bliżej siebie. To bardzo ważne, bo teraz wszystko jest, tylko czasem ciepła zwyczajnego brakuje.

Dla Garbasowej punktem odniesienia w chwilach złych i dobrych jest Kościół. Nie tylko zresztą dla niej. Co roku w miejscowej parafii św. Jerzego wierni organizują wspaniałą szopkę. Jedni mieszkańcy przyprowadzą do żłobka osiołka, sąsiad jednym z trzech króli zawsze zostaje, a piękna dziewczyna na jeden wieczór wcieli się w świętą Maryję. Bawią się wszyscy i świętują wszyscy. Ważne, że razem. Potrafią sobie stworzyć prawdziwą wspólnotę.

- I zawsze mamy też jakiegoś rydułtowskiego niemowlaczka w naszej stajence - śmieje się Krystyna. - Ten nasz mały świat z widokiem na hałdę, chociaż się zmienia, to wciąż daje nam siłę.

Dziś górnicze żony chcą być dobrymi matkami, partnerkami, ale wiedzą też, że muszą pracować

Z badań Magdaleny Piłat, autorki pracy doktorskiej "Rodzina górnicza we wnętrzu", wyłania się zaskakujący obraz żon górników. Wyniki sygnalizują pewne procesy i zjawiska, z jakimi do tej pory nie spotykaliśmy się często. Wyniki niektórych badań stały się też niespodzianką dla samych socjologów.

- Oczywiście każda z tych rodzin jest inna, ale można mówić o pewnej logicznej spójności w ich funkcjonowaniu, przede wszystkim dlatego, że wszyscy ojcowie tych rodzin to górnicy, a każda z matek jest zawodowo aktywną kobietą - stwierdza dr Magdalena Piłat.

Oto żona górnika w pigułce (na podstawie pracy doktorskiej dr Magdaleny Piłat):
67,5 proc. badanych pań twierdzi, że na rolę kobiety składa się przede wszystkim bycie wspaniałą matką, żoną oraz gospodynią domową.

27,5 proc. żon górników mówi, że nie powinno być podziału na role męskie i żeńskie, a obowiązki powinny być rozłożone po równo.

8,75 proc. kobiet za niewystarczający uznaje wkład swojego męża w wychowanie dzieci.

42,5 proc. żon podjęło pracę ze względu na trudną sytuację finansową, w jakiej znalazła się rodzina.

18,75 proc. pań twierdzi, że poza czynnikami finansowymi ważna jest satysfakcja i zadowolenie, jakie niesie praca zawodowa.

11,25 proc. żon górników uważa, że kobiety powinny mieć możliwość realizacji swoich aspiracji zawodowych i posiadanie własnych pieniędzy.

41,25 proc. pań jest zadowolonych z górniczego zawodu, który wykonują ich mężowie, ale wśród nich tylko 2,5 proc. wskazało na prestiż, który ich zdaniem, zawód ten ze sobą niesie.

37,5 proc. kobiet wyraziło zadowolenie nie tyle z wykonywanego przez męża zawodu, ile z tego, że w ogóle ma pracę.

40 proc. żon górników jest niezadowolona z pracy męża, bo to praca zbyt niebezpieczna.

Ranking marzeń do spełnienia żon górników według liczby wskazań:

rodzinne wczasy, podróże do egzotycznych miejsc świata ewentualnie do europejskich stolic, lub do ciekawych zakątków Polski,

dobre wykształcenie dzieci i znalezienie przez nie pracy,

posiadanie własnego domu,

więcej czasu na czytanie książek, na naukę języka angielskiego,

uzyskanie wyższych zarobków,

zdrowie całej rodziny,

jak najszybsze przejście na emeryturę,

uniknięcie bezrobocia,

ukończenie studiów,

rozwój własnej firmy,

remont mieszkania,

rozwiązanie problemów, świata tak, aby zapanował na nim pokój,

wyjazd ze Śląska,

wyjazd do Ameryki,

kochająca rodzina,

dożycie w szczęściu do późnej starości,

zmiana miejsca pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!