Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na górze róże, na dole fiołki, my się kochamy jak dwa aniołki. Co zostało z pamiętników?

Jolanta Pierończyk
Takich rad, oczywiście,  się nie rozumiało, mając naście lat, ale należały do repertuaru pamiętnikowych wpisów
Takich rad, oczywiście, się nie rozumiało, mając naście lat, ale należały do repertuaru pamiętnikowych wpisów Jolanta Pierończyk
Najsłynniejszy pamiętnik miała Zofia Bobrówna, a w nim wpis samego Juliusza Słowackiego. Przez pamiętniki, jak przez ospę i różyczkę, przechodziły pokolenia uczniów podstawówek. Co z nich zostało? Sprawdzała Jolanta Pierończyk

Na górze róże, na dole fiołki, my się kochamy jak dwa aniołki - to najczęstszy wpis w szkolnych pamiętnikach. Do tego jakiś rysunek "ku pamięci" i gotowe.

- Najbardziej cieszyły mnie takie śmieszne, proste wpisy jak właśnie "Na górze róże, na dole fiołki…". Ja jednak wolałam wpisać jakiś cytat z książki dopasowany do charakteru właścicielki pamiętnika. I zawsze sama coś malowałam - mówi Krystyna Loska, rodowita tyszanka, potem najbardziej znana i lubiana prezenterka telewizyjna.

No właśnie, znani dziś ludzie już jako dzieci byli inni. Niby tacy sami, też wymieniali się pamiętnikami, ale jednak nie do końca tacy sami.

- Już w szkole podstawowej zaczytywałem się w różnych aforyzmach chińskich i złotych myślach różnych kultur - mówi Ireneusz Krosny, słynny mim, też tyszanin. - Do pamiętników moich kolegów i koleżanek wpisywałem to, co mnie w danym momencie zaciekawiło.

"Szczęście jest jak porcelana
Łomkie i nietrwałe.
Cacko, któreś kupił z rana
Jest wieczór w krachach całe.
Szczęście jest jak porcelana"

- to jeden z wierszy, jakie ręką kilkunastoletniego Irka Kros-nego były wpisywane do tych szkolnych pamiętników. Pamięta też i taki: "Parasol noś i przy pogodzie/ Nie tylko, gdy deszcz pada/ Choć dzisiaj nie jest to już w modzie/ Parasol noś i przy pogodzie".

Niestety, nie zachowały się te pamiętniki. Kogo by nie spytać, to owszem, pamiętnik pamięta, nawet dokładnie może go opisać, ale nie ma.

- Mój był prostokątny, oprawiony w jakieś płótno czy coś na kształt worka jutowego. W dobrym tonie było mieć pamiętnik - wspomina znany dziś socjolog, prof. Marek S. Szczepański, niegdysiejszy uczeń SP 18 w Częstochowie. - Kupowało się te pamiętniki w "Papirusie" na Wieluńskiej 12. Pamiętnik trzeba było podpisać, więc napisałem swoje nazwisko i adres, napisałem, że z okna widzę Jasną Górę… W klasie potykaliśmy się o liczbę wpisów. Kto szybciej zbierze wpisy z całej klasy, kto zbierze wpisy od nauczycieli. Piękne kaligraficzne wpisy. Bardzo misterne. Wypisywane stalówką. Dzieła sztuki! To był cały bój o to, kto będzie miał najlepsze wpisy, kto zdobędzie wpisy od ważnych osób w szkole. Byłem ogromnie dumny z wpisu mojej wychowawczyni, śp. pani Haliny Zamłyńskiej, która wpisywała się tylko zasłużonym uczniom. A ja z kolegą Jackiem Pogrzebowskim urządziliśmy w klasie zbiórkę makulatury i okazało się, że zebraliśmy najwięcej. Potem na wózku woziliśmy ją do skupu, a za zarobione pieniądze cała klasa pojechała PKS-em na wycieczkę do pod-częstochowskiego Korwinowa.
Starczyło tych pieniędzy na lody Bambino, które wówczas kosztowały 2,60 zł i wodę z sokiem z saturatora po 1 zł. Pani Zamłyńska była oszczędna w słowach. Jej wpis był pochwałą za zaangażowanie, podziękowaniem. Wszystko prostym językiem, zrozumiałym dla dziecka, bo to była czwarta lub piąta klasa.

W pamięci profesora pozostał też wpis od figlarnej koleżanki, Asi H., która napisała: "Na pamiątkę Ci, łobuzie, ofiaruję swoją buzię". I wkleiła swoje zdjęcie. A kiedy Asia oddawała koledze Markowi pamiętnik, dołączyła… pączek. - Bo babcia Asi, zaprzyjaźniona z moją, piekła wspaniałe pączki i bułeczki z serem - wspomina profesor Szczepański.

Tyle wspomnień, tylko pamiętnika nie ma. A jak się wpisywał profesor? - Unikałem prostych rymowanek, raczej wpisywałem się narracyjnie. Nie miałem skłonności do rymów - mówi.

Pamiętnika nie zachowała również Maria Pańczyk-Pozdziej, wicemarszałek Senatu, dziennikarka Radia Katowice, autorka konkursu "Po naszymu, czyli po śląsku". Ale też go pamięta.

- Najcenniejszy dla mnie był tam wpis mojego ojca, który zmarł, gdy miałam 12 lat. Pięknie wykaligrafowany. Wedle wzorów starej szkoły. Ojciec miał piękny charakter pisma. Nie pamiętam treści, ale na pewno była to jakaś filozoficzna myśl, bo tak ojciec lubił - opowiada pani marszałek. - Nigdy nie czytał mi bajek, ale literaturę: Konopnicką, Sienkiewicza. I tak mnie wprowadził w świat literatury.

A jak mała Marysia wpisywała się koleżankom i kolegom do pamiętnika? - Nigdy żadnych wierszyków nie wpisywałam, raczej wybierałam jakieś motto z literatury. Na pewno nie posługiwałam się wierszykami, jakie wszyscy dopamiętników wpisywali - mówi.

Zna jednak niemal wszystkie, jakie wówczas krążyły po pamiętnikach, czyli oczywiście "Na górze róże, na dole fiołki/ My się kochamy jak dwa aniołki", ale także "Leciał Miki do Afryki/ I tak strasznie szlochał,/ Bo zapomniał imię Twoje,/ Które bardzo kochał" lub "Niezapominajka w trawie się ukrywa/ Bądź taka jak ona,/ A będziesz szczęśliwa".
Jest jeszcze i taki:
Na czterolistnej koniczynie
Malutkie szczęście żyje
Płacze łzami srebrnej rosy
I mówi, że jest niczyje.
Maria Pańczyk-Pozdziej ma bowiem wydaną w roku 2000 książkę pt. "Ku pamięci" Doroty Simonides, oczywiście z autografem autorki, która napisała:
Życie to nie sen uroczy
Ani baśń tęczowa
Życie to ciągła walka
Bądź do niej gotowa.

To też jeden z dawnych wierszyków wpisywanych do pamiętników.

- Pamiętnik to nie było coś, co dawało się każdemu - wspomina Maciej Szczawiński z Radia Katowice, poeta i krytyk literacki. - Trzeba było sobie jakoś zasłużyć na dopuszczenie do takiej poufałości, by dostać ten zbiorek adresowanych do właściciela rymowanek, sekretów i innych jakby szeptanych słów. A jeśli się go dostało, to znaczyło tyle, co "ufam ci, zależy mi na tobie". O ile pamiętam, to niestety, jakoś nie docierały do mnie pamiętniki od tych, na których mi najbardziej zależało. Ja oczywiście pamiętnik też miałem. Moja wychowawczyni, pani Ewa Wrześniowska, napisała mi: "Ulubionemu i bardzo dobremu uczniowi…" , co oczywiście nie było prawdą, bo bardzo dobrym uczniem nie byłem, nigdy nie dorobiłem się wyróżniającej wstążeczki, co było powodem mojej ogromnej frustracji, a wszystko przez matematykę. Ale chyba prawdą było to, że mnie lubiła.

Maciejowi Szczawińskiemu utkwiło też w pamięci coś, o czym nikt wcześniej nie wspomniał: silenie się w tych pamiętnikach, by wypaść lepiej niż w rzeczywistości. - I czasem zamiast dzieci wpisywali się ich rodzice - mówi. - W pogoni za niebanalnością sięgali po wiersze, które nijak nie pasowały do wieku i poziomu autora wpisu. Pamiętam taki: "Niech nie unosi cię nigdy namiętność!/ Z ludźmi potrzeba jak z wrogiem na wojnie,/Walczyć odważnie, lecz trzeźwo, spokojnie".

Pamiętniki istniały jeszcze w latach 90. - W pierwszych klasach mojej podstawówki po prostu nie można było go nie mieć!!! To był totalny trend i moda - przypomina aktorka Marta Ścisłowicz, odtwórczyni jednej z głównych ról w przerwanym nagle serialu "Linia życia".
- Uwielbiałam swój pamiętnik, a wpisy w nim były mi szczególnie drogie. Pamiętam dokładnie jego kształt i okładkę. Była brązowa, takie niby skórzane etui nałożone na zwykły, podłużny notatnik. Często siadałam i przeglądałam go sobie - niczym album ze zdjęciami. Miałam tam wpisy moich ulubionych koleżanek, pani wychowawczyni, a nawet rodziny... Szczególnie cenne były takie wpisy ze zdjęciem wpisującego - to pamiętam. I musiały być oczywiście kolorowe, piękne, najlepiej do tego mądre i wzruszające. Bardzo dużą wagę przykładałam też do swoich wpisów. Musiały być indywidualne, szczere, kolorowe... Niestety, nie pamiętam szczegółów, zresztą zawsze wpisywałam się inaczej.

Pamiętnik nie zachował się również w domu innej aktorki pochodzącej z Tychów, Kamilli Baar, laureatki Złotej Kaczki dla najlepszej aktorki filmu sensacyjnego. - Bardziej od tych pamiętników pamiętam zeszyty ze złotymi myślami - mówi. - Ale utkwił mi w pamięci jeden z pamiętnikowych wpisów: "Bo co pracą swą zdobędziesz, to szczęśliwy w życiu będziesz". Bardzo mi się podobał.

W latach 90. repertuar pamiętnikowych wierszyków zasiliła Danuta Graj, autorka wierszyków i opowiadań w "Gazecie z klasą", którą czytają uczniowie klas I-III. W pamiętnikach pojawiły się wówczas m.in. takie rymowanki: "Miłe futro ma kotek,/Miły zapach ma mięta,/ Lecz najmilej jest wtedy ,/ Gdy ktoś o nas pamięta" lub "Niepotrzebny mi zamek,/ Pałac też mnie nie nęci./ Mnie wystarczy, gdy będę/ Mieszkać w Twojej pamięci".


*Zachwycający pokaz fajerwerków na Nowy Rok w Katowicach ZOBACZ ZDJĘCIA
*Horoskop na 2013 rok ZOBACZ, CO MÓWIĄ KARTY
*Morderstwo w Grodźcu: Syn zabił swoich rodziców i uciekł. Trwa pościg ZOBACZ TWARZ ZABÓJCY
*Akt oskarżenia wobec matki Madzi z Sosnowca TRZY ZARZUTY

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Na górze róże, na dole fiołki, my się kochamy jak dwa aniołki. Co zostało z pamiętników? - Dziennik Zachodni