Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiceprezydent Siemianowic o skandalu w Straży Miejskiej: To nie była prowokacja

Dariusz Bochenek
Rozmowa z wiceprezydentem Siemianowic Śląskich, Dariuszem Bochenkiem o nagraniu, z którego wynika jakoby miał wpływać na Straż Miejską w sprawie zakończenia jednego z prowadzonych postępowań.

Co właściwie stało się w Siemianowicach Śląskich?
Jak ta sprawa wyglądała zostało opublikowane na stronie internetowej Urzędu Miasta w oświadczeniu pana Michała Tabaki i nic więcej nie trzeba tu dodawać, nic więcej tutaj się nie stało. To są wewnętrzne sprawy urzędu, i tylko i wyłącznie kwestia nierzetelności strażników w pewnym momencie doprowadziła do takiej eskalacji tej informacji, ale żadnych innych zdarzeń tu nie było.

Kto wiedział o tej całej sytuacji? Bo oświadczenie mówi że bardzo wąskie grono osób. Mowa tam też o tym, że to nie pierwsza taka prowokacja.
Ja bym tego nie nazwał prowokacją, ponieważ tak jak powiedziałem, wewnętrzne nasze procedury wymagają sprawdzania pewnych działań. W związku z powyższym tak się to odbyło.

Straż miejska wydaje się jednostką, która co prawda podlega władzom miasta, ale ma być też organem niezależnym. A tutaj zdarza się taka kontrola ze strony najwyższych władz. Czy prezydenci Siemianowic mają w ogóle do tego kompetencje?
Co do kompetencji to one są określone w odpowiednich przepisach. Ja nie będę się na ten temat wypowiadał, dlatego że ani pan, ani ja nie będziemy ich sprawdzać, bo są do tego inne osoby. A jeśli chodzi o to, dlaczego w taki sposób… Tak jak zostało napisane w oświadczeniu, to wiele jest takich doniesień, że Straż Miejska reaguje bądź nie reaguje. My wymagamy od pewnych instytucji publicznych, a są to instytucje zaufania publicznego takie jak właśnie SM, pełnego zaufania. Jeżeli mamy sygnały, że jest inaczej, to musimy to sprawdzić. A jak to mamy sprawdzić? No w sposób najprostszy.

Od dwóch lat przygotowywaliśmy się też do wprowadzenia wspaniałego systemu kontroli ruchu drogowego, kontroli samochodów wjeżdżających na skrzyżowanie na czerwonym świetle. Dlatego chciałem, aby straż była poza wszelkimi podejrzeniami, że coś w niej jest nie tak. Dlatego, że ilość tych wezwań będzie lawinowa, a to powoduje, że straż miejska musi być bez zarzutu. System miał być wdrożony w kwietniu ubiegłego roku, więc tak się to po prostu zbiegło.

A czy nie jest tak, że Straż Miejską powinny sprawdzać odpowiednio do tego upoważnione organy, a nie prezydenci?
Nie, dlaczego? Jeżeli mamy doniesienie o złamaniu prawa to zawsze zgłaszamy do prokuratury, co zresztą dzisiaj miało miejsce w tym przypadku. Wtedy sprawa nie została umorzona (chodzi o anulowanie postępowania wobec pana K. - przyp. red.)wbrew temu, co się powszechnie sądzi. Sprawa została załatwiona zgodnie z procedurami obowiązującymi w Straży Miejskiej i nic się nie stało.
Skoro wiedzieliście o tych przeciekach od dłuższego czasu to powinniście już wcześniej zareagować.
To jest domniemanie, wie pan ile rzeczy jest w urzędzie do załatwienia? Rozmowa została nagrana w lutym 2012 roku i wykazaliśmy podczas tamtej rozmowy, że Straż Miejska bardzo dobrze się zachowała, ponieważ pan Saternus ani inni jego pracownicy nie umorzyli tej sprawy. Natomiast kwestia wycieku pokazała, że coś jest na rzeczy, choć wyciekło to dopiero teraz.

Zastanawiające jest jednak to, że znał Pan dokładnie sygnaturę sprawy i podał Pan nazwisko osoby, wobec której sprawa się toczyła, a z nagrania wiemy, że nie jest to anonimowa osoba, tylko przedsiębiorca z naszego miasta. To duża niejasność.
Ja już nie pamiętam skąd miałem te dane. To było rok temu. To są takie szczegóły tej sprawy, gdzie wtedy sprawa została zamknięta ze względu na to, że pozytywnie się zakończyła, i nikt do niej nigdy nie wrócił. Za to wrócimy do niej w tej chwili ze względu na wyciek informacji z serwera. A właściwie kradzież, nie bójmy się tego słowa. Ale też nie powiem, czy to jest złamanie prawa czy nie, zgłosimy to do prokuratury i ona zdecyduje, czy tak jest.

Nie czuje się pan ani winny ani zażenowany tą sytuacją?
Bynajmniej nie. Mam poczucie dobrze wypełnionego obowiązku, bo kontrola podległej nam jednostki miała wykazać w ramach systemu, który miał wejść w kwietniu, że nie było żadnej skazy. Nie było żadnej rysy, straż zadziałała profesjonalnie. Nie było komendanta, sytuacja była dramatyczna, a oni zachowali się poprawnie. Zażenowanie można czuć wobec osób, które cały czas próbują w złym świetle pokazać całą sprawę. Interesujące jest natomiast to, w czyim interesie było opublikowanie tego po roku, bo jeżeli ktoś uznał, że złamałem prawo czy zachowałem się nieetycznie, to jego obowiązkiem było to zgłosić do prokuratury już w lutym. Puszczając to po roku ma w tym jakiś prywatny interes, podejrzewam że polityczny lub prywatną zemstę.

Ale te wycieki dotyczyły, co jest w oświadczeniu, tak prostych spraw jak przestawianie samochodu. A tutaj sprawa była większego kalibru, bo był nacisk najwyższych władz
Jest takie przysłowie, że kto jest dobry w małych rzeczach ten w wielkich będzie wspaniały. W związku z powyższym jest to bez różnicy. Przygotowywaliśmy się do tego systemu czerwonych świateł, a to jest sprawa dużego kalibru. To jest proszę pana już kilkaset rejestracji, kilkaset potencjalnych sprawców wypadku przekroczyła kodeks ruchu drogowego.

Pan nawiązuje do sprawy parkowania, ale my wdrażamy system, który polega na tym, że się nakłada mandat i punkty karne na kierowców, w związku z powyższym nie można było sprawdzać rzeczy dotyczących parkowania, tylko trzeba było sprawdzać rzeczy, do których my się przygotowujemy.

Tyle tylko, że dostęp do tego systemu ma też Instytut Badawczy Dróg i Mostów z Warszawy. Dlaczego ich nie sprawdzacie?
Pan wybaczy, ale tego już nie wiem. To nie jest w naszej gestii, od tego są odpowiednie służby, które sprawdzają takie instytucje.

No i odpowiednie służby są od tego, aby sprawdzać i kontrolować Straż Miejską…
Ale Straż Miejska nie podlega prokuraturze ani żadnej innej instytucji. Straż Miejska podlega prezydentowi miasta i w zakresie wewnętrznych procedur my również mamy nad nimi w jakiś tam sposób kontrolę i nadzór. Co więcej, na spotkaniach z mieszkańcami to prezydenta atakują na temat skuteczności działania jego służb, a nie Straż Miejską bezpośrednio, dlatego nie widzę żadnej niespójności. Wszystko co się zdarzyło, zdarzyło się wokół prowokacji, cudów i tak dalej… Nie było żadnej prowokacji, było po prostu wewnętrzne sprawdzenie procedur, które funkcjonują i funkcjonowały prawidłowo.

Dlaczego więc nazwaliście to prowokacją?
Słowo prowokacja w oświadczeniu na naszej stronie zostało użyte zdecydowanie nad wyraz.

Rozmawiał: Paweł Szałankiewicz


*Zachwycający pokaz fajerwerków na Nowy Rok w Katowicach ZOBACZ ZDJĘCIA
*Horoskop na 2013 rok ZOBACZ, CO MÓWIĄ KARTY
*Morderstwo w Grodźcu: Syn zabił swoich rodziców i uciekł. Trwa pościg ZOBACZ TWARZ ZABÓJCY
*Akt oskarżenia wobec matki Madzi z Sosnowca TRZY ZARZUTY

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wiceprezydent Siemianowic o skandalu w Straży Miejskiej: To nie była prowokacja - Dziennik Zachodni