Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Więcej kolekcjonerów

Aleksander Król
AGNIESZKA MATERNA
W centrum miasta, tuż obok szkoły podstawowej otwarto sklep, w którym legalnie można zaopatrzyć się w środki odurzające. Na logo firmy dzieci patrzą podczas lekcji i przerw przez okna. Nauczyciele i urzędnicy nie kryją oburzenia.

- Lokalizacja tego sklepu jest fatalna. Ale w tym przypadku nie obowiązują podobne rygory do tych, jakie funkcjonują przy zakładaniu sklepów z alkoholem, które muszą znajdować się daleko od szkół. W tej sytuacji jesteśmy bezradni - wyjaśnia Mirosław Lenk, prezydent Raciborza.

Już pierwszego dnia działalności sklep odwiedziły tłumy młodych ludzi, którzy postanowili zostać "kolekcjonerami" dopalaczy. Podobne "fun shopy" powstają w Polsce jak grzyby po deszczu. Jest ich już ponad 30, w ostatnich dniach zostały otwarte m.in. w: Zielonej Górze, Dąbrowie Górniczej, Tczewie, Słubicach i Ełku. W przyszłym roku ogólnopolska sieć sprzedająca dopalacze planuje pojawić się ze swoimi produktami także w Rybniku.

- Sprzedawcy wykorzystują luki prawne i wchodzą na rynek oferując dopalacze jako produkty kolekcjonerskie. Tymczasem ich zażywanie powoduje skutki podobne do tych, jakie wywołują narkotyki. Substancje te mają nawet podobną budowę chemiczną. A mogą być nawet bardziej niebezpieczne od narkotyków, bo te przynajmniej są rozpoznane - mówi profesor Andrzej Pilc z Instytutu Farmakologii Polskiej Akademii Nauk.

Opakowania dopalaczy są wyraźnie oznaczone: "Produkt nie jest przeznaczony do spożycia przez ludzi, a służy jedynie do celów kolekcjonerskich".

Jednak nawet na stronie internetowej brytyjskiej firmy, wyłącznego dystrybutora dopalaczy w Polsce już pod logiem firmy widnieje hasło: "Moc zabawy w jednym miejscu".

- Wiadomo o co chodzi. Bynajmniej nie o spotkania filatelistów. Choć coraz częściej takie słownictwo obowiązuje na dyskotekach. Zamiast do ust wkłada się teraz coś "do klasera" - mówi Adam, 22-latek z Raciborza, który wydał kilkadziesiąt złotych na sobotnią imprezę.

Piotr Klima, radny Raciborza, który jednocześnie jest farmaceutą, już zapowiedział zwołanie konferencji na temat sprzedawanych w nowym sklepie używek. - Trzeba zaprosić naukowców, nauczycieli, księży i bardzo poważnie zająć się tym tematem. Będę zabiegał o takie spotkanie na najbliższej sesji - mówi. Klima odwiedził kontrowersyjny sklep przy szkole. - Jako farmaceuta muszę mieć wiedzę na temat tego, co tam się sprzedaje. To nie są leki, które przez lata się bada, a potem przez kolejne testuje, zanim trafią do obiegu. Najgorsze jest to, że nic nie wiadomo o tych specyfikach - dodaje Piotr Klima.
W firmie, która mimo coraz głośniejszych protestów ekspertów wskazujących szkodliwość dopalaczy, ma się świetnie i zakłada nowe sklepy, nikt nie ma sobie nic do zarzucenia.

- Przestrzegamy prawa, to są legalne produkty, które w Wielkiej Brytanii w wielu przypadkach funkcjonują jako suplement diety. W Polsce zalecamy je kolekcjonować - mówi Piotr Domański, rzecznik polskiego oddziału World Wide Supplements Importer.

Nie trzeba mieć grubego portfela, żeby zostać kolekcjonerem. Małe opakowanie "Spice", czyli mieszanki ziół, można dostać już za 20 złotych. - Co można z tym zrobić? - pytamy Piotra Domańskiego. - W Polsce zgodnie z prawem kolekcjonować - odpowiada. - A w Wielkiej Brytanii? - dociekamy. - Producent zaleca rozpalić i cieszyć się aromatem - tłumaczy.

Tymczasem fachowcy nie mają wątpliwości, że substancje znajdujące się w dopalaczach, wywołują podobne skutki do tych, jakie wywołują narkotyki. Ale ich dystrybutorzy śpią spokojnie. - Jeżeli zmieni się prawo, to się do dostosujemy - mówi Domański.

Zakażą reklam dopalaczy

Złotego środka do walki ze sprzedawcami dopalaczy szuka resort zdrowia i posłowie.

Sprawa nie jest prosta, bo nawet zaproponowane już przez PO wpisanie benzylopiperazyny (BZP), która jest składnikiem wielu dopalaczy, a działaniem przypomina amfetaminę, na listę substancji zakazanych nie rozwiązuje sprawy. - Substancja ta z powodzeniem zostanie zastąpiona przez inną - mówi dr Wojciech Łuszczyna z Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych. Pomysł mają też posłowie SLD, którzy finalizują projekt swojej ustawy. - Zakłada zwiększenie uprawnień samorządów, które będą decydować o tym, czy chcą taki sklep. Chcemy zakazać reklam takich używek - mówi poseł Witold Gintowt Dziewałtowski (SLD).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!