Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W szkołach już czas na zdrową żywność

Janusz Strzelczyk
Zamiast batonika popitego colą, dzieci mogą zjeść porządny obiad w szkolnej stołówce
Zamiast batonika popitego colą, dzieci mogą zjeść porządny obiad w szkolnej stołówce Janusz Strzelczyk
Nie sprzedawajmy dzieciom i młodzieży w szkolnych sklepikach czipsów, batoników, coli i tym podobnych potępianych przez dietetyków artykułów żywnościowych - alarmuje radny Marcin Maranda.

To nie tylko apel do rodziców, nauczycieli, to także gotowy projekt odpowiedniej uchwały, który jest już po pierwszym czytaniu i na sesji 19 stycznia prawdopodobnie zostanie uchwalony. Częstochowa dołączy się do grupy polskich miast, prekursorów zdrowego żywienia dzieci w szkołach.

Zakaz sprzedaży niezdrowych przekąsek w szkołach przyjęli już radni w Tychach. Chociaż wojewoda ich uchwałę zakwestionował, uznając, że godzi w wolność handlu, Wojewódzki Sąd Administracyjny jednak potwierdził, że radni mieli prawo podjąć taką decyzję w swoim mieście. Także w Brzesku, w Małopolsce, nie wolno sprzedawać uczniom czipsów i podobnych produktów. A w Poznaniu, choć nie mają takiej uchwały, radni przyjęli jednak stanowisko o zakazie handlu szkodliwymi dla dzieci i młodzieży artykułami żywnościowymi.

W Warszawie co prawda przyjęto program promujący zdrowe żywienie, ale urząd stołeczny odmówił rodzicom dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 6 wprowadzenia ograniczeń w handlu. Mimo to rodzice wzięli sprawy w swoje ręce i w szkole zamiast batoników są owoce oraz jogurty.

Część szkolnych sklepików prowadzą ajenci, którzy zakaz sprzedaży czipsów traktują jak zagrożenie swoich interesów. To na czym mamy zarabiać? - pytają. W Sosnowcu i na to znaleźli radę - obniżyli ajentom czynsz za wynajem lokali, jeśli rezygnują ze sprzedaży tego typu towarów.

W Częstochowie większość sklepików prowadzą szkoły, które w ten sposób reperują swoje budżety. Aby nie straciły na obrotach, mogłyby realizować tzw. bony żywieniowe. Rodzice zamiast dawać dziecku pieniądze na drugie śniadanie, kupowaliby w szkole bon do realizacji w sklepiku. A tam nie byłoby słodyczy, ale porządne, zdrowe kanapki. Pomysł radnego Marandy ma poparcie dużej części rady, między innymi doktora Kazimierza Pankiewicza. Wprawdzie podczas ostatniej sesji projekt uchwały o szkolnych sklepikach wzbudził takie emocje, jak wcześniej przyszłoroczny budżet gminy, ale wszyscy wiedzą, że trzeba zmienić nawyki żywieniowe dzieci i młodzieży szkolnej.

W Polsce mamy już prawie tak złe nawyki żywieniowe, jak obywatele wielu krajów zachodnich (np. Stanów Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii). Innymi słowy przybywa nam grubasów, a więc i chorób związanych z otyłością. Powody tych kłopotów są znane od dziesięcioleci. W grę wchodzą m. in. zwiększone spożycie wysokoenergetycznych, ubogich w składniki odżywcze pokarmów, które zawierają duże ilości tłuszczu, cukru i soli.

Zachód już się obudził i próbuje walczyć z byle jakim jedzeniem. Polska także nie ma na co czekać, a zacząć trzeba właśnie od szkolnych sklepików.

Źle jemy

W ciągu roku choroby na tle żywieniowym są przyczyną prawie 60 proc. z 56 milionów zgonów ludzi na świecie. Stanowią też 47 proc. wszystkich chorób, na które zapadają pacjenci.

Szczegółowe założenia Globalnej Strategii Zdrowia określają zalecenia dietetyczne, obejmujące między innymi zwiększenie spożycia owoców, warzyw i roślin strączkowych oraz produktów pełnoziarnistych i orzechów, ograniczenie spożycia cukrów prostych, a także ograniczenie podaży soli (sodu) i spożywania soli jodowanej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!