Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karwat: Rocznica powstania styczniowego, czyli okazja do dzielenia Polaków

Krzysztof Karwat
Rozpoczął się nowy rozdział bitwy o pamięć. Polityka historyczna obejmuje coraz szersze i odleglejsze obszary. 150. rocznica powstania styczniowego staje się kolejną okazją do dzielenia Polaków na lepszych i gorszych. Prawo i Sprawiedliwość, nie bacząc na rocznicowe decyzje Senatu i prezydenta, ustanowiło własny kalendarz obchodów.

Kiedyś ta partia miała łatwiej. Kiedy Lech Kaczyński podpisywał postanowienie o przyznaniu ks. Stanisławowi Brzósce, naczelnemu kapelanowi powstania, Orderu Orła Białego, nikt nie protestował i nie kontestował tego gestu, choć ani wcześniej, ani później nie honorowano tym najwyższym polskim odznaczeniem ludzi, którzy odeszli tak dawno temu. Wyjątkiem - za prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego - był Wojciech Korfanty, choć to inna epoka.

ZOBACZ KONIECZNIE:
Co mieszkańcy Sosnowca wiedzą o powstaniu styczniowym? [SONDA WIDEO]

Ks. Brzóska zginął na szubienicy 74 lata przed śmiercią dyktatora powstań śląskich. To realna groźba: jeśli tak dalej pójdzie, politycy wydzierać sobie będą zasługi Kościuszki, a w koń- cu i Jagiełły, kłócąc się o białoruskie korzenie tego pierwszego i znajomość języka polskiego tego drugiego.

Nie zamierzam odbrązawiać bohaterów sprzed półtora wieku, bo powstanie styczniowe rzeczywiście pozostaje jednym z najważniejszych wydarzeń w dziejach Polski, choć w tym świętowaniu wypadałoby zachować wstrzemięźliwość. Nie tylko dlatego, że powstanie zakończyło się totalną klęską, pociągając falę okropnych nieszczęść i represji. Warto przypomnieć, że ówczesne elity i przywódcy polityczni nie zdołali ideą powstańczą zapłodnić całego narodu, pozostawiając włościaństwo w upodlającej i właściwie antynarodowej zależności feudalnej (w Austrii i Prusach od kilku dziesięcioleci nie było już poddaństwa).

Przede wszystkim powstanie nie objęło, bo objąć nie mogło, wielkich połaci dzisiejszej Rzeczpospolitej. Pomorza, Wielkopolski, Małopolski i - rzecz jasna - całego Śląska. Absolutyzowanie tamtych wydarzeń i lekceważenie dziejów innych dzielnic dawnej Polski, wzmacnia przekonanie, że dziś liczy się tylko historia ziem zaboru rosyjskiego.

Tymczasem przenoszona z pokolenia na pokolenie realna pamięć o roku 1863, była i jest zróżnicowana. To widać także w województwie śląskim.

W okresie międzywojennym na rozmaitych uroczystościach propaństwowych nie spotykało się sędziwych weteranów powstańczych, bo ich tutaj po prostu nie było. A w Warszawie, u boku Piłsudskiego i później sanacji, chętnie grzano się w ich blasku.

Również dzisiaj różnice muszą być widoczne. Nieopodal, w Olkuszu czy Chrzanowie, pamięta się o powstańczych bitwach i mogiłach. O garibaldczykach, o poległym tu włoskim pułkowniku Francesco Nullo. Silne wrzenie powstańcze objęło też przygraniczne miejscowości Zagłębia Dąbrowskiego, choć zwycięskie owoce pierwszych potyczek zbrojnych już po kilku tygodniach zostały zniweczone.
To normalne w takich razach: na granicy Górnego Śląska wzmocniono kordon. Ale bynajmniej nie w obawie przed bezpośrednim rozlaniem się zbrojnej zawieruchy. To były jednak dwa odrębne organizmy państwowe.

Prusy jeszcze przez kilka dziesięcioleci nie martwiły się o stabilność swych granic i nawet nie dopuszczały myśli o ich rewizji. To w ogóle nie wchodziło wtedy w grę. Nic dziwnego więc, że także w polskojęzycznym piśmiennictwie z tego okresu nie ma jakichś wyraźniejszych sygnałów alarmistycznych czy mobilizacyjnych.

ZOBACZ KONIECZNIE:
Co mieszkańcy Sosnowca wiedzą o powstaniu styczniowym? [SONDA WIDEO]

Bodaj najbarwniejszy obrazek literacko-publicystyczny, raczej niechętny polskim racjom, pozostawił Anton Oskar Klaussmann, który - gdy wybuchało powstanie - był 12-letnim gimnazjalistą w pogranicznych Mysłowicach. Po kilkudziesięciu latach niemiecki pisarz wspominał.

"W 1863 roku opowiadano sobie cuda o odwadze polskich kosynierów. Polacy bowiem znów sięgnęli do starej, wypróbowanej broni, której używali we wcześniejszych powstaniach: umocowali kosy na styliskach w ten sposób, że sterczały nie pod kątem prostym, lecz na sztorc".

Mały Klaussmann widział paru pokiereszowanych Rosjan. I widział, jak "na jednym z rozleglejszych placów Katowic urządzono biwak dla wieluset rosyjskich żołnierzy, którzy na odcinku od Mysłowic do Huty Laury zbiegli przez granicę".

Wspomniał też o generale Langiewiczu i Annie Pustowójtównie, "przebranej w męski strój": "Na całym Górnym Śląsku można było kupić portrety dzielnego przywódcy polskiego i jego żeńskiego adiutanta".

Krzysztof Karwat
publicysta


*Michał Smolorz nie żyje ZDJĘCIA I WIDEO Z POGRZEBU
*Dramatyczny pożar kościoła w Orzeszu-Jaśkowicach [UNIKATOWE ZDJĘCIA I WIDEO]
*Ogólnopolski Ranking Szkół Ponadpodstawowych 2013 SPRAWDŹ NAJLEPSZE LICEA I TECHNIKA
*Horoskop na 2013 rok ZOBACZ, CO MÓWIĄ KARTY

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!