Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policjantka przejechała kobietę na pasach. Nie przyznaje się. Prokurator: kłamie!

Piotr Sobierajski
W wypadku ciężkiego uszczerbku doznała Beata Stępień.
W wypadku ciężkiego uszczerbku doznała Beata Stępień. Piotr Sobierajski
Policjantka z Dąbrowy Górniczej przejechała na pasach kobietę i uciekła bez udzielenia jej pomocy. Twierdzi, że to nie ona prowadziła samochód. Prokurator stawia ostry zarzut: to kłamstwo. Grozi jej 8 lat pozbawienia wolności.

W Sądzie Rejonowym w Dąbrowie Górniczej po ponad 3 latach i 2 miesiącach odbyła się pierwsza rozprawa w sprawie policjantki z Komendy Miejskiej Policji w Dąbrowie Górniczej Anny K., która oskarżona jest o spowodowanie wypadku, którego ofiara została ciężko ranna, nieudzielenie pomocy i ucieczkę. Grozi jej kara do 8 lat pozbawienia wolności, jednak konsekwentnie nie przyznaje się ona do popełnienia zarzucanych jej czynów, a podczas wtorkowej rozprawy odmówiła ponownie składania zeznań i odpowiedzi na pytania w tej sprawie. Nie chciała też komentować całej sytuacji w bezpośredniej rozmowie z Dziennikiem Zachodnim.

Po odebraniu pisemnych zeznań i oświadczeń od trzech wezwanych świadków oraz wysłuchaniu aktu oskarżenia, odczytanego przez prokuratora Piotra Kądzielę z Prokuratury Rejonowej w Mysłowicach, sąd odroczył postępowanie w tej sprawie do 19 i 22 marca, kiedy to wyznaczone zostały terminy kolejnych rozpraw. Wtedy też mają zostać przesłuchani m.in. bezpośredni świadkowie całego zdarzenia.

Obrońca oskarżonej mecenas Aleksandra Kokoszka wnosiła o wyłączenie jawności rozprawy sądowej ze względu na dobro 8-letniej córki Anny K., do której negatywnie odnoszą się rówieśnicy i starsi uczniowie. Sprzeciwił się temu obrońca poszkodowanej Beaty Stępień, który podkreślił, że idąc takim tropem postępowania rozprawy trzeba byłoby utajniać w każdej sytuacji, kiedy oskarżeni są rodzice, a dodatkowo przemawiał przeciwko temu fakt, że oskarżona jest policjantką.

Sędzia Edyta Dydak-Łojewska podjęła więc decyzję, że zeznań świadków, poszkodowanej i oskarżonej nie będzie można rejestrować na taśmie filmowej, natomiast przedstawiciele mediów będą mogli uczestniczyć w procesie.

Według dotychczasowych ustaleń prokuratury, co podkreślił prokurator Piotr Kądziela, oskarżona aspirant Anna K. kłamała, twierdząc, że to nie ona prowadziła wówczas samochód. Jak przyznał świadczą o tym zeznania świadków, zebrane dowody, a także opinia biegłych. Ci jednoznacznie stwierdzili, że audi A6 nie mogła wówczas prowadzić jej koleżanka z pracy (dziś już była policjantka Iwona M.), która wzięła na siebie całą winę.
Tuż po wypadku kobiety kontaktowały się bowiem ze sobą kilkanaście razy przez telefony komórkowe, które logowały się do innych stacji bazowych, co wskazuje, że w tym czasie przebywały od siebie w odległości co najmniej kilometra, a nawet kilku kilometrów.

- To wszystko jest dla mnie niepojęte, jak osoba, która ma chronić innych, czuwać nad ich bezpieczeństwem może tak postąpić. Leżałam na drodze jak bezpański pies, jak kłoda, bez sił, bez pomocy. Do tego zobowiązuje ją mundur i przysięga - mówiła we wtorek poszkodowana Beata Stepień. - To całkowity brak człowieczeństwa. Do dziś nie doczekałam się nawet słowa przepraszam, niczego. A przecież moje zdrowie i życie wisiało na włosku. Dlatego liczę teraz na sprawiedliwy wyrok i właściwą ocenę faktów przez sąd - dodała.

Poszkodowana wystąpiła również z wnioskiem o zadośćuczynienie finansowe od poszkodowanej w wysokości 80 tys. zł. Beata Stepień jest bowiem nauczycielką wychowania fizycznego w jednej z dąbrowskich szkół, do dziś odczuwa skutki wypadku, zapadła też na zdrowiu. Tuż po tym zdarzeniu miała m.in. zmiażdżoną nogę, wybity bark i rozbitą głowę.

Do tego zdarzenia doszło 11 listopada 2009 roku w Dąbrowie Górniczej, u zbiegu ulic Piłsudskiego i Tysiąclecia. W dniu, kiedy policja odbierała swój nowy sztandar, po uroczystościach audi A6, będące własnością Anny K., potrąciło na przejściu dla pieszych Beatę Stępień. Kierowca przyspieszył i odjechał w miejsca zdarzenia, ale nieco dalej miał skosić kilka znaków drogowych i zgubić tablicę rejestracyjną.

Policjanci zatrzymali Annę K. dopiero kilka godzin po zdarzeniu i nie będzie można jej już udowodnić, że kierowała autem pod wpływem alkoholu. Policjantka złożyła wyjaśnienia, że to nie ona siedziała za kierownicą, a odwoziła ją koleżanka, Iwona M. To wystarczyło policji, a policjantka została nawet awansowana. Ustalenia prokuratury sprawiły dopiero, że została zawieszona w czynnościach służbowych i odbiera połowę swego uposażenia.


*Michał Smolorz nie żyje ZDJĘCIA I WIDEO Z POGRZEBU
*Dramatyczny pożar kościoła w Orzeszu-Jaśkowicach [UNIKATOWE ZDJĘCIA I WIDEO]
*OgólnopolskiRanking Szkół Ponadpodstawowych 2013 SPRAWDŹ NAJLEPSZE LICEA I TECHNIKA
*Horoskop na 2013 rok ZOBACZ, CO MÓWIĄ KARTY

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!