18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Twaróg: Śląsk jest szpetny, bo miasta są szpetne, bo reklamy są szpetne

Marek Twaróg
Marek Twaróg
Marek Twaróg arc.
Gdy prawie 20 lat temu rozmawiałem z jednym z prezydentów mojego miasta i wspólnie załamywaliśmy ręce nad fituliten geszeftami, które zalały rybnicki rynek i które narzuciły jarmarczną estetykę całemu staremu miastu, usłyszałem: "Trzeba pozwolić ludziom robić biznesy. Wie Pan, jesteśmy krajem na dorobku, każdy orze jak może". Przyjąłem to. Kto wie, pomyślałem, może rzeczywiście nie czas jeszcze wadzić się o estetykę, gdy kraj w potrzebie, PKB należy wykuwać, biznesy otwierać, dzieci rodzić i je karmić. Krótko mówiąc: ja tu z fanaberią wyjeżdżam, pięknoduchostwem, a tymczasem kraj płonie i walczyć trzeba. Czy dziś jest lepszy moment?

Tak, jest lepszy moment. Jesteśmy en masse bogatsi i na wyższym poziomie cywilizacyjnym niż 20 lat temu. Kiedyś mieliśmy w domu Rubiny, dzisiaj plazmy, kiedyś robiliśmy zakupy w zapyziałym emhade, a dziś w kolorowych galeriach, kiedyś jeździliśmy maluchami, dziś nikt nie wyobraża sobie podróży tak niekomfortowym autem, kiedyś wszyscy chodziliśmy w okropnych butach z Radoskóru, dziś kupujemy włoskie wzornictwo. I tak dalej, i tak dalej. Tak, tak, ja rozumiem, że dziś nadal wśród nas są ci, którzy ledwo wiążą koniec z końcem, co nie zmienia faktu, że już nadszedł czas, by przestać wreszcie usprawiedliwiać szpetotę, brud i smród latami komunizmu, biedą ogólną i tzw. ważniejszymi sprawami.

Dziś jest dobry moment, bo dorośliśmy do tego, by o naszych miastach, naszych okolicach, ulicach czy dzielnicach, a także o naszym Śląsku czy Zagłębiu myśleć w kategoriach "moja ziemia". A skoro moja ziemia, to jestem z niej dumny, poznaję trochę jej historię, włączę się w jakąś inicjatywę, z dumą poopowiadam o niej przyjezdnym. To właśnie dlatego ruchy regionalistyczne święcą dziś triumfy, to właśnie dlatego nawet młodzi ludzie pielęgnują historię swoich miast, odkrywają zabytki, noszą koszulki opiewające piękno Śląska czy Bytomia albo zakładają facebookowe profile w stylu "Kocham Rybnik".

ZOBACZ KONIECZNIE:

Akcja DZ: Wyrzućmy szpetne szyldy! [ZRÓB ZDJĘCIE I WYGRAJ NAGRODĘ]

Reklamowy chaos w Katowicach, Chorzowie i Sosnowcu [ZDJĘCIA BILLBOARDÓW i SZYLDÓW]

To właśnie dlatego dziś na Śląsku coraz częściej dyskutujemy o naszej historii, o naszej przyszłości, o Muzeum Śląskim, metropolii, architekturze czy nowych technologiach. To jest właśnie świadectwo: przeszliśmy etap walki o ogień, jesteśmy dalej od natury, która kazała nam szarpać się o wszystko, by przeżyć. Dziś bliżej nam do kultury - szukamy emocji wyższych, odnajdujemy się we wspólnocie lokalnej, odkrywamy tożsamość, wartości pozamaterialne, jesteśmy (chcemy być) dumni z wizerunku miasta czy regionu.

By ująć to w symbol: coraz częściej na ścianach wieszamy obrazy, a nie kalendarze z gazety, bo coraz częściej chodzi o to, by mieć coś ładnego, a nie o to, by przykryć odrapany tynk.

Dlaczego więc godzimy się na szpetotę reklamową naszych ulic? Bo "tego i tak nie da się załatwić"? Dlaczego z jednej strony chcemy być dumni z naszych miast, a z drugiej - godzimy się na terror bazarowej, jarmarcznej, wsiowej - w najgorszym tego słowa znaczeniu - estetyki? Dlaczego nawet na ładnych kamienicach rządzi zwisający nierówno plastikowy baner informujący nas o najtańszej pizzy w mieście? Dlaczego nawet gustowne budynki przykrywane są dziesiątkami tablic, tabliczek, szyldów i neonów? Bo jeden z drugim sklepikarz to buc, który nie wie, co to estetyka? Bo jeden z drugim menedżer restauracji nauczył się na niedzielnych kursach marketingu zasady: "rób cokolwiek, byleby cię było dobrze widać"?

Rozumiem, estetyka nie jest dla wszystkich. Niektórych w ogóle nie obchodzi. Są tacy, którzy świetnie czują się w powyciąganych swetrach i schodzonych butach ze skaju. Być może zawsze estetyka była emocją cokolwiek elitarną. Nie wierzę jednak, by ci, dla których są to kwestie ważne, byli aż w takiej mniejszości, by dali się zdominować przez poetykę kufajki, walonek, plastikowego garnituru akwizytora perfum czy żelu na włosach piękności z małomiasteczkowego baru.
Reklamy na ulicach, szyldy na kamienicach, banery na elewacjach to rak, który zabija nasze miasta, który nawet ładne miejsca zamienia w bazar. Jak powszechnie wiadomo, z rakiem można wygrać, choć trzeba bohaterstwa, wiary, szczęścia, konsekwencji. W takim Krakowie z nim sobie poradzili. Czy poradzimy sobie z nim w naszych miastach?

Halo, halo, gdzie jesteście wy wszyscy właściciele kamienic, którzy nie pozwalają na ten reklamowy syf? Gdzie jesteście młodzi architekci, wyczuleni na piękno miast? Gdzie jesteście członkowie stowarzyszeń lokalnych, walczący o swoje osiedla czy dzielnice? Gdzie jesteście wy wszyscy, którzy - gdy tylko wyjadą za granicę - to wzdychają "jakie piękne miasteczko włoskie/francuskie/niemieckie, jakie stylowe kawiarenki/sklepy/biura, jakie eleganckie witryny/elewacje/dachy/okna…"
W naszych miastach, doświadczonych wojną, komunizmem, odmienną kulturą nigdy nie odnajdziemy uroku uliczek Florencji czy paryskich kamienic. Jednak mamy zakątki, gdzie genius loci jest obecny. Dlaczego o nie nie dbamy? Jeden idiotyczny baner reklamowy na kamienicy zabija czar całej ulicy.

Mój kochany Śląsk i moje kochane miasto toną w tandecie. Dlatego taki mocny tytuł i dlatego takie górnolotne zakończenie. Użycie obu tych zabiegów stylistycznych mnie boli, informuję uprzejmie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!