- Holandia zawsze była dla mnie szczęśliwa, we wszystkich holenderskich edycjach udawało mi się do tej pory awansować do rundy finałowej - mówi Owczarek.
Sosnowiczanin jest jednym z niewielu Polaków uprawiających ice cross downhill, niezwykle efektowną, ale też bardzo niebezpieczną dyscyplinę sportu. Trafił do niej przez zwykły przypadek.
- W 2005 r. organizowane były zawody w Pradze, a ponieważ do stolicy Czech mamy blisko, więc zaczęto tworzyć reprezentację Polski. Testy odbywały się na lodowisku w Bytomiu. Okazało się, że szybko jeżdżę na łyżwach, dodatkowo mam dobre przygotowanie narciarskie i snowboardowe, więc znalazłem się w kadrze razem z Arkadiuszem Rajcą i byłym hokeistą Polonii Robertem Mandlą. Jadąc do Pragi nie bardzo wiedziałem, na czym polega rywalizacja, ale debiut na torze zbudowanym na Hradczanach miałem udany, bo zająłem najwyższe z Polaków 21. miejsce - wspomina swoje początki hokeista amatorskiej drużyny Zagłębia.
W zawodach rozgrywanych pod egidą Red Bulla regularnie startuje od 2010 roku. W ubiegłym sezonie w mistrzostwach świata sklasyfikowano go na 59. miejscu, co biorąc pod uwagę panującą konkurencję, jest bardzo przyzwoitą lokatą.
- U nas jeżdżą nieliczni, ale np. w takiej Kanadzie w krajowych eliminacjach potrafi wystartować nawet 11 tys. zawodników. W Europie Crashed Ice najbardziej popularny jest w Holandii, bo tam po prostu wiele osób jeździ na łyżwach - wyjaśnia Owczarek.
Pytany, co pcha go do wyścigów w lodowej rynnie odpowiada krótko: - Adrenalina!
Sosnowiecki architekt zdradza nam także tajniki taktyki obowiązującej w tym sporcie.
- Do finałowej rywalizacji kwalifikuje się 64 łyżwiarzy. W jednym wyścigu jedzie czterech zawodników i dwóch pierwszych awansuje do następnej rundy. Niezwykle ważny jest start, bo wyprzedzanie nie jest łatwe. Jednym z najtrudniejszym elementów wyścigu są skoki wykonywane przy dużych prędkościach. Cały czas trzeba też bardzo uważać, żeby się nie przewrócić. Niemal w każdych zawodach zdarzają się upad-ki i złamania - mówi Owczarek.
Tor w Holandii ma tylko 340 m długości, za to różnica poziomów między startem a metą wynosi aż 70 m. Wyścig trwa około 25 sekund.
- Jeździmy w kaskach z kratą osłaniającą twarz. Zakładamy też typowe ochraniacze hokejowe z przeróżnymi ulepszeniami i wzmocnieniami. Stalki do łyżew są nieco dłuższe niż te do hokeja, przez co można uzyskiwać większe prędkości, ale za to trudniej się na nich skręca - opisuje swój sprzęt sosnowiczanin.
Zawody Crashed Ice gromadzą tłumy kibiców, bo tory często budowane są w centrach miast. W Kanadzie rywalizację łyżwiarzy potrafi oglądać na żywo nawet 100 tys. kibiców. Rosnąca popularność ice cross downhillu sprawia, że wkrótce może on zostać sportem olimpijskim. Wcześniej w programie igrzysk znalazły się rozgrywane na podobnych zasadach snowboard cross (od 2006 r.) i skicross (od 2010 r.).
- Rozmowy w sprawie włączenia naszej dyscypliny do olimpijskiej rodziny już się toczą - zdradza nam Jakub Owczarek.
*Ranking szkół nauki jazdy 2013
*Restauracja Rączka gotuje otwarta ZOBACZ ZDJĘCIA
*Granica polsko-niemiecka 1922 na Górnym Śląsku [SENSACYJNE ZDJĘCIA]
*Podziemny dworzec autobusowy w Katowicach działa! [ZDJĘCIA]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?