Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Telewizja publiczna daje zły przykład

Marcin Zasada
Wikipedia
Z Kazikiem Staszewskim, liderem zespołu Kult, rozmawia Marcin Zasada

Podobała się panu noworoczna szopka w TVP1?

Jakimś dziwnym trafem spotkało mnie to nieszczęście, że zobaczyłem ją w telewizji. Byłem załamany poziomem artystycznym tego widowiska. Gdy siedziałem przed odbiornikiem, towarzyszyły mi myśli, że twórcy pukają już w dno od spodu. Wyjątkowo żenujący spektakl.

Z pańską piosenką w tle...

Właśnie. Oglądam tę koszmarną szopkę i nagle słyszę utwór mojego autorstwa. Oględnie mówiąc, poczułem się bardzo niekomfortowo. Wykorzystanie tej piosenki w czymś takim obraża mnie i poniża. Twórcy szopki wzięli sobie muzykę z "Gdy nie ma dzieci" i dokleili do niej jakąś liryczną tandetę.

Bez pańskiej wiedzy?

Nie tylko bez mojej wiedzy, ale nawet bez słowa o tym, od kogo ta piosenka została zabrana. Nikt nie zgłosił się do mnie i nie zapytał, czy życzę sobie brać udział w tym programie. A przecież taki obowiązek istnieje! Utwór jest zarejestrowany w ZAIKS-ie i jest dziełem łącznym, przez co stanowi nierozerwalną całość ze słowami i muzyką. Marcin Wolski zapomniał chyba, że w każdym przypadku, jak ten, wymagana jest zgoda autora. W tym przypadku mówimy o wielkim widowisku w telewizji publicznej wyświetlanym w porze największej oglądalności. To nie była żadna prowizorka, tylko show dla milionów za publiczne pieniądze. Młodzi studenci potrafią trzymać się prawa i nawet kręcąc półamatorskie etiudy filmowe pytają o zgodę na wykorzystanie czyjejś własności intelektualnej. Wiedzą, że tak przynajmniej nakazuje grzeczność. Pan Wolski ma widać inne maniery.

A gdyby twórcy szopki zgłosili się do pana przed produkcją programu? Zgodziłby się pan na wykorzystanie swojej piosenki?

Gdybym dostał do ręki libretto tego widowiska, to bym się przestraszył, że ktoś chciał wykorzystać mnie do udziału w nim. Nigdy bym się nie zgodził.

Rozmawiał pan o tym incydencie z Marcinem Wolskim?

Miałem okazję z nim korespondować. I zszokowała mnie jego logika. Uważa on, że nie miał obowiązku, by pytać mnie o zgodę, bo szopka noworoczna, jako rodzaj parodii, satyry rządzi się swoimi prawami. Stwierdził też, że prawo na to pozwala. Dobrze byłoby może, żeby w końcu się z nim zapoznał. Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych jest przecież precyzyjna. Autor dzieła ma prawo do zachowania niezmienionej treści i formy swojego utworu, które zakazuje wprowadzania zmian i przeinaczeń.
Ma pan pecha do takich "pożyczek". Kiedyś utwór "100 milionów" przywłaszczył sobie Andrzej Lepper podczas kampanii prezydenckiej.

No tak, Lepper ukradł tę piosenkę i bezprawnie puszczał ją w swoich spotach wyborczych. Wtedy to odpuściłem, bo jaki sens miałoby sądzenie się z tym człowiekiem? Nasi politycy generalnie przestrzegają prawa wtedy, kiedy im pasuje.

Ale napisał pan utwór, w którym w ostrych słowach wyśpiewał pan, co sądzi o szefie Samoobrony. O Wolskim też będzie piosenka?

Nie wiem, raczej nie warto.

A poda pan Wolskiego do sądu? Czy będzie domagał się przeprosin?

Nie wiem, muszę prawnika spytać. Jeśli miałoby to wiązać się ze stratą czasu, bezproduktywnym strzępieniem języka i szarganiem nerwów, to dziękuję bardzo. Ale zastanowię się nad tym. Na razie napisałem oświadczenie. Nie chciałbym, żeby moi słuchacze identyfikowali mnie z tym nieszczęsnym programem i jego przesłaniem. Ten problem, problem braku poszanowania dla cudzej własności intelektualnej, jest w Polsce bardzo poważny. Istnieje społeczne przyzwolenie, żeby dzielić się nią za darmo i bez żadnych ograniczeń, bo w masowej świadomości społeczeństwa taka własność jest niejako dobrem niczyim. To standard z krajów Trzeciego Świata, a ja wolałbym żebyśmy funkcjonowali w innej cywilizacji. Sam znalazłem się kiedyś w takiej sytuacji - na płycie "Tata 2" nagraliśmy z Kultem utwór "Ty albo żadna", którego autorem okazał się Jerzy Petersburski, a ja byłem przekonany, że twórca jest nieznany. I naprawiłem błąd, zapłaciłem spadkobiercy pana Petersburskiego za wykorzystanie tej piosenki. Nie jest sztuką migać się od przestrzegania prawa.

Kiedyś przekonywał pan Polaków, że nie warto kupować pirackich płyt hasłem: "Kto kupuje od złodzieja, to kutas i niech spier...!". Ma pan jakiś pomysł na zachęcenie ludzi, by nie robili jak Marcin Wolski?

Przydałaby się jakaś praca od podstaw, która zmieniłaby naszą mentalność. Z czasów komunizmu tkwi chyba w nas imperatyw, że prawo jest czymś, z czym nie należy się zgadzać, a działanie na szkodę prawa może być w pewnych warunkach cnotą. O czym tu jednak mówić, jeśli zły przykład daje telewizja publiczna?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!