18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karwat: Górny Śląsk - świat najmniejszy. Burzyć - nie burzyć?

Krzysztof Karwat
arc.
Katowiczanie już są podzieleni. Jednym podobają się nowe obiekty w śródmieściu, drudzy - żałują, że przebudowa rynku i sąsiednich ulic tak strasznie się opóźnia i nie będzie tak nowoczesna, tak radykalna, jak zakładały koncepcje sprzed kilku lat. Na nieodległych terenach pokopalnianych też spory ruch, choć nie brakuje opinii, że trudno będzie tzw. oś kultury w naturalny sposób zespolić z żywą tkanką miasta.

A gdzie indziej? Wiele instytucji użyteczności publicznej wygląda znacznie lepiej niż kiedyś. Cieszą także tu i ówdzie odrestaurowywane kamienice mieszczańskie z przełomu wieków XIX i XX. Z Gliwicami czy Rybnikiem może już konkurować na przykład śródmieście Zabrza, choć wszędzie jest jeszcze wiele do zrobienia. Więcej niż mniej.

Nawet jeśli nie musimy się już wstydzić za centralne arterie handlowe, to zupełnie inne uczucia muszą nam towarzyszyć, gdy zapuścimy się na peryferia, do zdegradowanych dzielnic robotniczych. Czy w tych miejscach pozostaje tylko czekać, aż dawna substancja mieszkaniowa zupełnie się rozsypie? Dlaczego nowe osiedla i kwartały uliczne - jeśli w ogóle powstają - nie zyskują miastotwórczych funkcji, w najlepszym przypadku pozostając zbiorowymi "sypialniami"?

Z tym trzeba się pogodzić: procesy rozwojowe w miastach muszą trwać nawet całe pokolenia. Tej prawdy nie zmienimy nawet najlepszymi decyzjami, ale przecież musi budzić sprzeciw ślamazarność decyzji urzędniczych i marny poziom tzw. planów miejscowych, hamujących czy wręcz uniemożliwiających podejmowanie inwestycji mieszkaniowych i komunalnych. W zgodnej opinii fachowców, przeszkody administracyjno-prawne są nieraz bardziej dokuczliwe od niedoborów finansowych. W konurbacji śląskiej, zagęszczonej i z trudem mieszczącej nowe rozwiązania urbanistyczne czy komunikacyjne (przykładem choćby centrum Chorzowa), każda zwłoka i zaniechanie skutkują karleniem miast, obniżaniem jakości naszego życia. Co trzeba zrobić, by pojawiły się wyraźniejsze impulsy wzrostu? Brakuje nam tylko odwagi i wyobraźni?

Wielkim kapitałem, ale i obciążeniem, jest górnośląskie dziedzictwo postindustrialne. Czy należy je ratować za wszelką cenę? Burzyć nie burzyć? I w jakiej części? A może mimo wszystko warto pozyskiwać nowe przestrzenie inwestycyjne i życiodajne w dzielnicach, które nie przedstawiają już dziś większej wartości historycznej i architektonicznej, a pozostawione same sobie nigdy nie otworzą przed młodymi pokoleniami szerszych perspektyw?

Łatwo wskazać co najmniej kilka obiektów, które stały się naszą chlubą i świadectwem przemian cywilizacyjnych ostatnich lat. Ważne, by wchodziły w nowe i żywe konteksty. Bo nasze miasta muszą się zmieniać. Jednak czy wiemy, w jakim kierunku należy pójść?

Dzisiaj o godz. 19 w chorzowskim Teatrze Rozrywki rozpocznie się wieczór z cyklu "Górny Śląsk - świat najmniejszy", zatytułowany "Burzyć - nie burzyć? Architektoniczne wizje przyszłości". Gośćmi Krzysztofa Karwata będą architekci: Teobald Jałyński, Tomasz Konior, Przemo Łukasik, Ryszard Nakonieczny, Stanisław Niemczyk, Je rzy Stożek, a także konserwator zabytków i radny wojewódzki Henryk Mercik. Debacie towarzyszyć będą wizualizacje, projekty i fotografie. Dwa podwójne zaproszenia czekają na Czytelników, którzy zadzwonią do Biura Obsługi Widzów: (32) 346 19 31 do 3 lub (32) 346 19 49.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Karwat: Górny Śląsk - świat najmniejszy. Burzyć - nie burzyć? - Dziennik Zachodni