- Kierownik da na wino - zagaili, żebym sobie nie pomyślał, że wolontariusze.
Nie pomyślałem, na wino nie dałem, wsiadłem do tramwaju. I poczułem się nieco osaczony. Puszkami i serduszkami. Do kasownika dotarłem podzieliwszy się drobnymi z jakimś tuzinem entuzjastycznie uśmiechniętych małolat.
Przez resztę drogi czułem się jak na ulicach Stalingradu. Trzeba było mieć oczy na około głowy i zręcznie unikać kolejnych puszek. Bo mi się drobne skończyły, a serduszko odpadło w tramwajowym tłoku.
Ale Orkiestrę cenię. Kilka lat temu widziałem oklejony serduszkami inkubator. W środku leżał miniczłowieczek. I żył.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?