18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Magiel na Nikiszowcu: Mężczyźni w kopalni, a kobiety w... pralni

Katarzyna Pachelska
Projektanci osiedla robotniczego Nikiszowiec (dziś w granicach Katowic), zbudowanego w latach 1908-1918, bracia Emil i Georg Zillmannowie, pomyśleli o wszystkim. O kościele, sklepach, podwórkach, szkole, gospodzie, no i o pralni. Ta ostatnia powstała w 1912 r., by kobiety nie prały w mieszkaniach, bo te łatwo ulegały zawilgoceniu. Ordnung musiał być!
Projektanci osiedla robotniczego Nikiszowiec (dziś w granicach Katowic), zbudowanego w latach 1908-1918, bracia Emil i Georg Zillmannowie, pomyśleli o wszystkim. O kościele, sklepach, podwórkach, szkole, gospodzie, no i o pralni. Ta ostatnia powstała w 1912 r., by kobiety nie prały w mieszkaniach, bo te łatwo ulegały zawilgoceniu. Ordnung musiał być! ARC/Arek Gola
Ponad 8 tysięcy ludzi na osiedlu zajmującym powierzchnię 8 hektarów - tak w szczycie rozkwitu wyglądał Nikiszowiec, zbudowany z cegły, dziś uznawany za jedno z najlepiej zachowanych osiedli robotniczych na Śląsku. Niemieccy projektanci Nikisza znaleźli w nim również miejsce na pralnię, połączoną z suszarnią i maglem. JAK WYGLĄDAŁ MAGIEL? ZOBACZ

Wielki, kilkupiętrowy budynek mieścił się przy dzisiejszej ul. Rymarskiej. Przestał pełnić swą funkcję w latach 80. XX w. Teraz, w jego odnowionych wnętrzach, znajduje się oddział Muzeum Historii Katowic. Od kilku dni można tu oglądać wystawę pt. "Woda i mydło - najlepsze bielidło. W pralni i maglu na Nikiszowcu" i przekonać się, jak ciężką pracą było pranie i maglowanie 80 czy 90 lat temu. Wykonywały ją wyłącznie kobiety. Panów też widywano w pralni, ale tylko w charakterze korzystających z publicznej łaźni, która też się tu mieściła.

ZOBACZ KONIECZNIE:
HISTORIA REGIONU WEDŁUG DZIENNIKA ZACHODNIEGO

Pralnia, czyli waszhaus
Korzystanie z pralni było bezpłatne, trudno się więc dziwić, że przed budynkiem często kłębił się tłum kobiet z tobołkami i koszami z brudną bielizną, pościelą czy obrusami w rękach i z dziećmi uczepionymi spódnicy. Jednak najmłodszym rzadko pozwalano swobodnie biegać po pralni. Dla nich na parterze znajdowała się specjalna przechowalnia, bo pralnia to było miejsce niebezpieczne dla dorosłego, a co dopiero dla ciekawskiego malca.

Na samym dole mieściła się pralnia, a w niej - 15 dzielonych na cztery murowanych stanowisk z kranami. Płynęła z nich gorąca woda z ciepłowni pobliskiej kopalni. Jednorazowo z pralni mogło korzystać 30 kobiet. Obok stanowisk stały elektryczne kotły do gotowania bielizny (po śląsku mówiło się na nie kastrole). Podłoga cały czas była mokra, dlatego ustawiono na niej drewniane podesty, zabezpieczające przed poślizgnięciem się. Każda praczka musiała mieć swoją tarę - albo własną, przyniesioną z domu, albo wypożyczoną na miejscu.

Jak można było osiągnąć śnieżnobiałą biel, np. pościeli, kiedy nie było pralek automatycznych, proszków Persil czy Ariel albo odplamiaczy? Najpierw trzeba było wygotować brudne rzeczy w roztworze mydła (np. nieśmiertelnego Białego Jelenia), potem wyciągnąć je z kotła za pomocą długiej drewnianej kopystki albo szczypców, uważając, by się nie poparzyć. A potem już tylko wystarczyło kilka godzin trzeć mokrą i namydloną bieliznę o pofałdowaną blachę tary, by usunąć brud. Końcowy etap prania to wielokrotne płukanie w czystej wodzie, odwirowywanej w tzw. centryfudze, czyli dużej, elektrycznej wirówce, którą uruchamiał maszyniorz albo maszyniorka. By materiały nie wchłaniały tak łapczywie kurzu, maczano je dodatkowo w krochmalu (po śląsku - szkrobku), czyli roztworze wody i skrobi ziemniaczanej.

Magiel, czyli mangle
Wyprane i odwirowane rzeczy kobiety zanosiły na piętro, do suszarni, gdzie stało 49 specjalnych, ruchomych szaf, czyli fachów. Pod nimi były grzejniki, które szybko suszyły pranie. Niektóre, bardziej akuratne gospodynie uważały, że w fachach pranie żółkło, dlatego suszyły je na strychach swoich familoków.

Ostatnim etapem prania było maglowanie. Wysuszone rzeczy trzeba było nawinąć na długie, ciężkie drewniane wałki, które wkładano do jednego z pięciu elektrycznych magli. Wychodziły z nich pachnące świeżością, idealnie wyprostowane, miękkie materiały.

A kobiety wychodziły z mangli z koszami czystego prania i z głową pełną najświeższych opowieści i plotek o ludziach z Nikisza.



*Slash w Katowicach! Spodek oszalał [SENSACYJNE ZDJĘCIA i WIDEO]
*Hajmat, hanysy, gorole, powstania śląskie, godka! [Śląski Słownik Pojęć Kontrowersyjnych]
*Ranking szkół nauki jazdy 2013
*Poznaj tajemnicę abdykacji papieża Benedykta XVI

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!