Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ewa Bilan-Stoch: Czuję się przy Kamilu bezpieczna...

Majka Lisińska-Kozioł
Wacław Klag
On: Kamil Stoch, najlepszy polski skoczek narciarski, od czwartku mistrz świata, fan Formuły 1, pizzy i żony Ewy. Ona: Ewa Bilan-Stoch, fotografik, wielbicielka sztuk walki i najwierniejszy kibic męża - pisze Majka Lisińska-Kozioł

ON o pierwszym skoku narciarskim i strachu

- Było to na najmniejszej skoczni w Zakopanem, a ja miałem jakieś dziewięć lat. Dysponowaliśmy - jak pamiętam - jednym kaskiem na kilku zawodników. I był on na mnie o wiele za duży. Spadł mi na oczy, gdy ruszyłem z belki startowej; przed wybiciem się z progu nic nie widziałem. Podczas lotu przesunął się na tył głowy, więc mogłem się rozejrzeć dookoła, ale przy lądowaniu znowu nic nie widziałem.

Najbardziej bał się w Austrii. - Trenowaliśmy na igelicie. Belki, na których siadają skoczkowie zanim ruszą w dół, były bardzo ciężkie. Chciałem podnieść jedną z nich, poślizgnąłem się i ruszyłem w dół na tylnej części ciała. Byłem przerażony, ale wyszedłem z opresji.

ONA o fotografowaniu i Kamilu wielbicielu sztuki

Zajmuje się głównie fotografią artystyczną, ale męża też fotografuje. A on bardzo się przy niej wyrobił pod względem wrażliwości na sztukę. To ona sprawiła, że zauważył, iż wokół jest nie tylko świat sportu. - Kamil stał się nawet krytykiem moich prac, potrafi udzielić konstruktywnych rad, które często biorę pod uwagę. Cieszę się, że już nie chce być DJ-em, choć był czas, że to zajęcie go fascynowało. Teraz zauroczyła go muzyka klasyczna, Szopen na przykład, ale słucha też heavy metalu; zależy od nastroju.

ON o świętowaniu sukcesów

- Lubimy z chłopakami po prostu pobyć razem. Albo wspólnie cieszymy się sukcesem, albo odreagowujemy porażkę. Na ogół najlepiej smakuje wtedy pizza. Małe piwo też nie zaszkodzi.

ONA o strachu o męża

- Nie umieram ze strachu, bo ufam jego umiejętnościom. Ale oczywiście trochę się denerwuję przed każdym jego startem, bo chcę, żeby mu się udało jak najlepiej wypaść.

ON o skoczni
- Najchętniej skaczę w Zakopanem, bo tu u nas atmosfera jest najlepsza na świecie. Nie bez powodu lubię też Planicę...

ONA o tym, jak się poznali

- Oboje jesteśmy z Zakopanego poznaliśmy się w Planicy, 900 kilometrów od miejsca zamieszkania. Pojechałam tam na zawody, żeby zrobić zdjęcia skoczkom. Wpadliśmy na siebie. Zaiskrzyło. Kamil oświadczył się trzy lata później. W Planicy.

ON o tym, jak zmieniło go małżeństwo
- Stałem się bardziej odpowiedzialny. A odpowiedzialność dodaje skrzydeł. Sprostanie roli męża jest dla mnie inspirującym wyzwaniem.

ONA o przemianie Kamila

- Obserwuję jego przemianę z chłopaka, w którym się zakochałam ponad 6 lat temu, w dorosłego mężczyznę, który został moim mężem; czuję się przy moim mężczyźnie szczęśliwa i bezpieczna.

ON o zazdrości i tęsknocie

- Musiałbym być głupi, gdybym nie był trochę zazdrosny. Jednak jesteśmy razem już długo, a to znaczy, że sobie ufamy. Gdy wyjeżdżam na dłużej - tęsknię, dzwonię i płacę rachunki. Łączymy się też przez Skype'a. Temu gościowi, który go wynalazł ufundowałbym pomnik.

ONA o wielbicielkach męża

- Jesteśmy zgraną parą, a przejawy sympatii są na ogół bardzo miłe. Na razie nie jest to denerwujące, raczej zabawne. Jeśli zawody odbywają się w Zakopanem to zawsze siedzę na widowni, jeżdżę też do Planicy. Jestem wiernym kibicem Kamila.

ON o domu

- Na razie mamy przytulne mieszkanie w Zakopanem. Dom w Zębie trzeba wykończyć. To moja rodzinna miejscowość i chciałbym tam mieszkać. Z żadnego miejsca nie ma tak pięknego widoku na Tatry.

ONA o tym, kto urządzał ich mieszkanie

- Kamil zdał się na mnie. Ale konsultowaliśmy ważniejsze zakupy.

ON o gotowaniu

- Z wodą na herbatę, z jajecznicą sobie poradzę. Z makaronem też by poszło. Na ogół jednak w kuchni zdaję się na żonę.

ONA o temperamencie i góralskiej naturze męża

- Dżudo nauczyło mnie trzymania nerwów na wodzy. Łatwiej wtedy dostrzec zalety innych. Widzę na przykład same pozytywne cechy góralskiej natury mojego męża: dbałość o rodzinę, pracowitość, wrażliwość i poczucie humoru.

ON o Bogu

- Tak jak moi rodzice, dziadkowie i pradziadkowie jestem katolikiem. Staram się co niedzielę uczestniczyć we mszy św. Codziennie wieczorem znajduję czas na refleksję, zastanawiam się nad sobą. Lubię te chwile. Przed zawodami modlę się o to, żeby nikomu z zawodników nic się nie stało, o siłę wewnętrzną dla siebie, i o to, żebym umiał cieszyć się ze zwycięstwa i godnie przyjął porażkę.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ewa Bilan-Stoch: Czuję się przy Kamilu bezpieczna... - Gazeta Krakowska