Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziadul: Górniczy interes można spokojnie zamknąć

Jan Dziadul
arc.
Źle się dzieje w naszym państewku węglowym (1 proc. światowego wydobycia), a światełko w tunelu błyska marnie. Potrzebna chyba będzie kolejna reforma, a w niej zamykanie kopalń z najwyższymi kosztami wydobycia. Jeżeli na zwałach przykopalnianych leży teraz 9 mln ton naszego czarnego skarbu (a miesięczna produkcja węglowych spółek, z podlubelską Bogdanką włącznie, dochodzi do 7 mln ton) - to można byłoby ten górniczy interes spokojnie zamknąć na kilka tygodni i tak węgla byłoby w kraju pod dostatkiem.

Tym bardziej że na koniec zimy energetyka ma ciągle 6 mln ton zapasów. Czy więc każdy dłuższy strajk w górnictwie nie byłby niespodziewanym panaceum dla tej branży? Ale bez żartów, nie będę grzebał w bombie. Jednak na hałdach leżą nie tylko miliony ton niesprzedanego (fizycznie) węgla, ale też miliardy złotych wydanych na jego wydobycie. Te pieniądze topnieją razem z wiosennym śniegiem.

Nie da się pozbyć zwałów po cenach rynkowych; nie ma naiwnych, którzy chcieliby przepłacać za niechciany towar (do tego pewnie nie najwyższej jakości). A to przecież zamrożony kapitał, tak potrzebny na bieżącą działalność.

Stąd ptaszki ćwierkają, że węgiel z hałd oferowany jest o 20-30 proc. poniżej kosztów wydobycia, a terminy płatności odracza się do 4 miesięcy. Tym samym rozmyła się granica między gospodarnością a czymś wręcz odwrotnym. Skąd my to znamy?

W latach 90. poprzedniego wieku nadprodukcja węgla powodowała, że sprzedawano go za wszelką cenę i byle komu. To wówczas wybuchały słynne afery węglowe, a z dzisiejszego punktu widzenia - najzwyczajniejsze w świecie przekręty. Jakieś spółeczki -krzaczki brały węgiel z odroczoną na kilka miesięcy płatnością i znikały. Wprawdzie sprawiedliwie trzeba przyznać, że od tamtego czasu handel węglem poddał się procesowi cywilizacji, ale diabeł nie śpi.

Dwa ostatnie lata były tłuste dla śląskiego górnictwa, ale na tym chyba koniec. Było dobrze nie dlatego, że świetnie wzrastała wydajność i spadały koszty wydobycia - odwrotnie: rosły, jak choćby w 2012 roku podskoczyły o blisko 14 procent - tylko górnictwo żywiło się wysokimi cenami węgla. Teraz spadają: na świecie, więc również u nas. Spowolnienie gospodarcze w Chinach i ekspansja węgla z USA (zastępowanego na amerykańskim rynku gazem łupkowym), powodują, że w Europie pojawia się coraz więcej tańszego węgla.

Kiedy słyszę, że Elektrownia Rybnik sprowadza węgiel z Bogdanki - nie wiem, czy na próbę, czy to już stały związek - to włos się na głowie jeży z niedowierzania. Prawie za płotem ma przecież śląskie kopalnie. To oznacza, że interesy śląskiego górnictwa, jakie by nie były, przestaje chronić tzw. renta geograficzna.

Będzie jeszcze gorzej. Energetyka na węglu kamiennym zrobi wszystko, aby wymusić na kopalniach obniżki cen węgla. Ma swoje racje. Zwalniająca gospodarka potrzebuje mniej energii. Stąd na rynku energia z kamiennego wypierana jest przez tańszą - z brunatnego. Jeżeli górnicy się nie ugną, to dalej będą rosnąć hałdy - jeśli się ugną, to finansowo stracą. Tak źle i tak nie dobrze.

Do tego mamy do 2015 roku wyłączyć - takie podjęliśmy zobowiązanie wobec Unii Europejskiej - węglowe bloki energetyczne o mocy 5 tys. MW (to dwie duże elektrownie), a w okresie kolejnych pięciu lat - następne 5 tys. MW. Konia z rzędem temu, kto zapewni, że w tym czasie wybudujemy nowe elektrownie, czy też znacząco zwiększymy moc istniejących. To oznacza, że kolejne miliony ton węgla nie znajdą w kraju (a tym bardziej za granicą) odbiorców.

Po co więc kopie się węgiel na hałdy? Ponieważ zmniejszenie wydobycia automatycznie zwiększa koszty. Błędne koło. Wyjściem z niego byłoby zatrzymanie najdroższych kopalń, które nie mają szans na poprawę wyniku. Będzie krzyk, lecz jak inaczej zablokować, przynajmniej na granicach Śląska, napływ węgla nie tylko z Bogdanki, ale i rosyjskiego, coraz głębiej wchodzącego na południe kraju. Także zaoceanicznego trafiającego do rozbudowujących swoje moce wyładunkowe portów.

To musi boleć, ale jakie jest wyjście? Nowa reforma górnictwa jest konieczna. Może zlikwidować to, co nie nadaje się do działania na konkurencyjnym rynku? Może pożenić kopalnie z elektrowniami? Może… Są fachowcy, są politycy, są nasi posłowie, którzy powinni wyprzedzić i zatrzymać niebezpieczny - dla 110 tys. śląskich górników i setek tysięcy pracujących na ich rzecz - bieg wydarzeń. Nieuchronny bieg. Tymczasem, takie mam odczucie, cała para naszych miejscowych polityków idzie w jakiś historyczno- narodowościowo-językowy gwizdek. Gospodarka, głupcy!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dziadul: Górniczy interes można spokojnie zamknąć - Dziennik Zachodni