Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

GNIEW: Chłopy tak mają, że muszą się czasem pobić [WYZNANIA GRZESZNIKÓW]

Krzysztof Szendzielorz
Piekary Śląskie nie są jednością. Część dzielnic miasta kibicuje Ruchowi Chorzów, inne Górnikowi Zabrze
Piekary Śląskie nie są jednością. Część dzielnic miasta kibicuje Ruchowi Chorzów, inne Górnikowi Zabrze Arkadiusz Gola
Spotykamy się w jednej z restauracji . 30-letni Piotrek, młody, gniewny, zagorzały kibic Ruchu Chorzów, mieszka w Piekarach Śląskich w dzielnicy "niebieskich". Informują o tym kibicowskie murale na fasadach bloków.

Piotrek już na wstępie zaznacza, że opowie o swoim kibicowaniu Ruchowi pod warunkiem zapewnienia mu anonimowości. Czego się boi?

- Różne osoby mogą to, co mówię, wykorzystać przeciw mnie. Twierdzić, że moje poglądy to łamanie prawa. Ja chcę spokojnie żyć, a nie tłumaczyć się z tego, co robiłem i co teraz myślę - uzasadnia.

Piotrek się zmienił od czasu, gdy jeszcze w połowie lat 90. ubiegłego wieku zaczął jeździć z kolegami z osiedla na mecze Ruchu. Wtedy w sezonie nie opuścił żadnego. Teraz jeździ na ważniejsze wydarzenia. Zabiera też swoją żonę.

- Ona zaakceptowała moje zainteresowania, a ja jej - mówi ten młody mężczyzna, który dziś pracuje w branży gastronomicznej. I, jak twierdzi, jest spokojnym człowiekiem. A dawniej?

- Jak trzeba było komuś przyłożyć, to nie powiem... - tłumaczy trochę ze wstydem Piotrek.

Mieszkańców naszego regionu dzieli nie tylko historia i rzeka Brynica. Podziałów jest więcej. Na przykład, ile klubów piłkarskich, tyle sympatii i antypatii. Podziały kibicowskie widoczne są nawet w obrębach konkretnych miast. Ruda Śląska czy Piekary Śląskie mają swoje dzielnice, które kibicują Ruchowi Chorzów i takie, które są za Górnikiem Zabrze. To między kibicami tych dwóch drużyn są największe podziały. Czy kibice wiedzą, że nienawiść jest grzechem ciężkim, gdy dobrowolnie życzy się bliźniemu szkody?

Piotrek się nad tym nie zastanawia, bo i tak wie, że nigdy nie dojdzie do pojednania między kibicami Ruchu i Górnika. Chociaż doskonale zna opowieści z dalekiej przeszłości, kiedy to rodzice i dziadkowie, kibicujący Ruchowi i Górnikowi, razem jeździli na mecze derbowe, siedzieli obok siebie na trybunach, a w przerwach razem pili wódkę.

- Wtedy ludzie na pewno byli bardziej zżyci. Później coś ich poróżniło. Wykreowała się rywalizacja. Chłopy tak mają, że mogą sprawdzić to, kto jest lepszy, tylko na pięści - twierdzi Piotrek.

Jego zdaniem sztama nie jest możliwa także z powodu tego, że kibice Górnika mają na swoim koncie zabójstwa dwóch kibiców Ruchu. To stare czasy, ale pamięć wśród kibiców Ruchu jest nadal żywa. - A z mordercami nikt się nie brata - stwierdza stanowczo.
Jednak, jego zdaniem, mówienie, że wszyscy kibice to bandyci, jest nieporozumieniem. Dla Piotrka z kibicowaniem wiąże się wszak wiele pozytywnych wartości. Nawet jeśli mają się one rodzić na kanwie wrogości do kibiców innego klubu.

- W tej grupie, w której żeśmy się za młodu trzymali, zachowywaliśmy pewne zasady: "swojego nie zdradzimy", "za kumplem w ogień wskoczymy". To do dzisiaj się zresztą nie zmieniło. Gdybym widział, że kolegę gdzieś okładają i kopią, tobym podleciał i pomógł mu. Jak brat bratu - przekonuje Piotrek. - Te zasady też nauczyły mnie dużo pokory. Nie zawsze było dobrze w moim życiu. Wtedy zawsze był ktoś, kto mnie wspierał. W tej naszej grupie też nikt nad nikim nie stał. Byliśmy i jesteśmy równi. Pełne braterstwo. - Nie ma chyba drugiej takiej grupy, której członków łączy tak silna więź - dodaje Piotrek.

Przypomina, że kibice Ruchu po zamordowaniu dwóch kolegów wspierali finansowo ich rodziny. Nadal organizują różne charytatywne akcje. - Kibicowanie to patriotyzm. Zarówno dla tej dużej ojczyzny, jak i lokalnej - dodaje.

Kibice Ruchu znani są ze swojego transparentu z napisem Oberschlesien. Budzi on wiele kontrowersji. - Niepotrzebnie - mówi Piotrek. - To nic złego. Jeśli się patrzy na historię naszego regionu, to wiadomo, że przez wieki był on poza granicami Polski. Kibice to wiedzą, a wiele osób, których zapytasz na ulicy, nie wie nawet, jakie mamy święta państwowe - dodaje.

A ustawki kibicowskie? To też patriotyzm? - A co w tym złego? - pyta Piotrek, a ja nie mogę pojąć, gdzie w tym logika.

- Nikt nie powinien wtrącać się do tych ustawek - próbuje mnie przekonać Piotrek. - Że niby gniew to grzech? Ale ci, którzy się umawiają na bójki, nikomu obcemu nie robią krzywdy. Nigdy nie widziałem, żeby ktoś postronny oberwał. To jest wykreowany stereotyp, że biją wszystkich. Tak naprawdę biją tych, którzy chcą się z nimi bić i dzieje się to na z góry określonych zasadach - twierdzi Piotrek.

Choć od razu zastrzega, że nie brał w nich udziału, trudno mi zaakceptować jego pokrętną filozofię. Czy poszedłby na stadion ze swoim dzieckiem?

- Tak, bo tam nic złego się nie dzieje - odpowiada.


*Strajk generalny 26 marca w woj. śląskim
*Bandycki napad na sklep w Mysłowicach ZOBACZ WIDEO
*ZOBACZ luksusowe samochody prezydentów miast. Po co im to? ZOBACZ ZDJĘCIA
*Serial Anna German [STRESZCZENIA ODCINKÓW]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: GNIEW: Chłopy tak mają, że muszą się czasem pobić [WYZNANIA GRZESZNIKÓW] - Dziennik Zachodni