Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zagadka obrazów Męki Pańskiej w kościołach w Tychach i Orzeszu

Jolanta Pierończyk
Ta sama stacja w kościele w Orzeszu-Woszczycach
Ta sama stacja w kościele w Orzeszu-Woszczycach Damian Pierończyk
Nazywał się J. Kasza i pochodził z Mikołowa. Do niedawna dwa śląskie kościoły, w Tychach i Orzeszu, nie wiedziały, że mają jego dzieła. Największą jednak zagadką pozostaje, jak jego obrazy trafiły do Jerozolimy - pisze Jolanta Pierończyk

Przecież te obrazy są takie same jak w moim kościele! - zdumiał się proboszcz ks. Jerzy Kiecka, proboszcz parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Orzeszu-Woszczycach, patrząc na stacje Drogi Krzyżowej w kościele św. Marii Magdaleny w Tychach.

Odnalezione przed sześciu laty XIX-wieczne stacje Drogi Krzyżowej z Marii Magdaleny nie przestają intrygować.
- Jest na nich podpis: "J. Kasza" - zauważył Ireneusz Botor, artysta malarz, dawny parafianin Marii Magdaleny, autor polichromii w tym kościele. - Jest to lokalne nazwisko, często spotykane w Pszczynie i Goczałkowicach Zdroju.

Jeśli wziąć pod uwagę fakt, że - jak czytamy w parafialnych kronikach - w roku 1860 tyska parafia kupiła stacje Drogi Krzyżowej w pszczyńskim kościele św. Jadwigi, to wydawałoby się, że mamy rozwiązanie zagadki.

Niestety, stacje w Marii Magdalenie datuje się na rok 1889, a więc wygląda na to, że to jednak nie te stacje kupił w Pszczynie ówczesny proboszcz, ks. Teofil Kosmeli, za 140 talarów. Tym bardziej, że - jak zaznacza kronikarz - to były stare obrazy wymagające konserwacji.

Nazwisko autora tyskiej Drogi Krzyżowej odnajdujemy w historii bytomskiego kościoła Wniebowzięcia NMP, gdzie czytamy, że "w roku 1879 renowację polichromii przeprowadził malarz J. Kasza z Mikołowa".

Tu się jednak ślad definitywnie urywa. Internet nie zna innych prac tego malarza, nie podaje też jego imienia ani żadnych faktów z jego życia.

Do czasu zmiany proboszcza w kościele św. Marii Magdaleny nikt w Tychach nie wiedział, że ta odnaleziona podczas remontu kościoła na obchody 100. rocznicy jego rozbudowy Droga Krzyżowa ma bliźniaczkę w pobliskich Woszczycach, w powiecie mikołowskim. Nowy proboszcz, ks. Janusz Lasok, który nastał tu po odejściu na emeryturę ks. Teofila Grzesicy, dowiedział się o tym przy okazji odwiedzin kolegi, który jest proboszczem w rzeczonej parafii woszczyckiej.

- To znaczy te same są figury, identyczne kolory, ale tło i ramy - inne - zauważył.

Woszczycki kościół powstał w latach 1878-80. Z tego okresu prawdopodobnie pochodzą też rzeczone obrazy. Niestety, nie są sygnowane. - Były w konserwacji i żadnych napisów nie znaleziono - mówi ks. proboszcz Jerzy Kiecka.

Niewykluczone jednak, że namalował je ów J. Kasza, który w tym czasie odnawiał polichromię w kościele bytomskim, a 10 lat później wykonał stacje Drogi Krzyżowej do kościoła w Tychach.

Wygląda na to, że o malarzu Kaszy mogą dziś mówić tylko jego obrazy.

Agnieszka Niemczyk-Janik, która przeprowadziła renowację tyskiej Drogi Krzyżowej i Ireneusz Botor, wspomniany autor polichromii, zgodnie twierdzą, że jest to całkiem profesjonalne malarstwo.

- Ma wszelkie cechy stylistyczne swojej epoki - mówi Ireneusz Botor. - Wiek XIX to był taki specyficzny czas powrotu do różnych wcześniejszych stylów. I to widać w tych obrazach. Ramy przyjmują formy baroku. Te łuki, zwieńczenia od góry… Środek to obrazy na płótnie. Złote tło to jednak zdecydowanie nie barok, ale malarstwo gotyckie. Zaś figury to trochę gotyk, trochę nazarenizm (trend w XIX w.), a trochę autorski styl Kaszy.

Autorskie są również różne symbole na tych obrazach, dziś zupełnie nieczytelne dla nas. - Może to były jakieś autorskie intencje - mówi Ireneusz Botor. - Krótko mówiąc, są to jak najbardziej autorskie obrazy. Żadna konwencja! Konwencja to bowiem forma dopasowana do wnętrza. Może być pusta. A obraz to autorska wypowiedź, treść zbudowana na bazie przeżyć, przemyśleń. I tak jest tu, w przypadku tych stacji. A wspomniane symbole tylko to potwierdzają.

Niedługo po odkryciu bliźniaczych stacji Drogi Krzyżowej w kościołach św. Marii Magdaleny w Tychach oraz w kościele Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Orzeszu-Woszczycach okazało się, że nie koniec niespodzianek w tym temacie. Że obie Drogi Krzyżowe mają siostrę w... Jerozolimie. Doniósł nam o tym nasz Czytelnik, Alojzy Debudaj z Orzesza.

- Pamiętam, że dawny proboszcz parafii woszczyckiej, ks. Andrzej Zając, często powtarzał, że stacje Drogi Krzyżowej, wiszące w kościele w Woszczycach, są stacjami jerozolimskimi - napisał do nas. - Na czym opierał swoje stwierdzenie, nie wiem, ale w czasie mojego pobytu w Ziemi Świętej, w jednym z jerozolimskich kościołów na Via Dolorosa odnalazłem takie same obrazy jak w naszym kościele. Pod wpływem wrażeń i doznań z udziału w przejściu Drogą Krzyżową nie prowadziłem dokładnej analizy lokalizacji, mogę jednak z pewnością stwierdzić, że wspomniany kościół mieścił się pomiędzy trzecią a szóstą stacją.

Skąd nasze Drogi Krzyżowe w Jerozolimie? Czyżby J. Kasza był kopistą, który skopiował jerozolimskie stacje i wykorzystywał w realizacji zamówień?

Ireneusz Botor nie widzi nic złego w kopiowaniu, ale nie wydaje mu się, że w tym przypadku chodziło o powtórzenie Drogi Krzyżowej z Jerozolimy.

- Droga Krzyżowa stąd mogła trafić do Jerozolimy jako wotum samego Kaszy lub kogoś, kto u niego zamówił wykonanie Drogi Krzyżowej - mówi.

Jego zdaniem, jeśli już, to Kasza kopiował siebie. Wymyślił sobie Drogę Krzyżową, którą potem powielał dla kolejnych zleceniodawców.

Agnieszka Niemczyk-Janik i jej ojciec, Stanisław Niemczyk, architekt, projektant wielu kościołów, m.in. Ducha Św. i fanciszkańskiego w Tychach, skłaniają się do twierdzenia, że J. Kasza miał po prostu warsztat, w którym na zlecenie kościołów powstawały różnego rodzaju malowidła.

- Obrazy czy rzeźby rzadko były zlecane artystom. Najczęściej powstawały w firmie specjalizującej się w takich usługach - mówi Stanisław Niemczyk. - Niewykluczone, że znajdzie się jeszcze niejeden kościół, który ma Drogę Krzyżową wykonaną w firmie J. Kaszy.

Gdyby wiedział to ks. Teofil Grzesica, brakujące stacje kazałby po prostu odmalować.

W tym momencie wychodzi na jaw jeszcze jedna sprawa związana z Drogą Krzyżową w tyskim kościele. Rzecz w tym, że nie wszystkie stacje są tu oryginalne, XIX-wieczne. Kiedy bowiem podczas remontu robotnicy odkryli zapomniane obrazy, okazało się, że jest ich tylko 11. Że brakuje trzech stacji: piątej, dwunastej i trzynastej.

Uzupełnienia zestawu podjęła się Agnieszka Niemczyk-Janik. - Brakujące sceny złożyłam z postaci występujących na innych obrazach - mówi. - Nie była to wielka trudność.

Natomiast dzieła Agnieszki Niemczyk-Janik trudno odróżnić od obrazów powstałych w XIX wieku. Patrząc na stacje Drogi Krzyżowej w Tychach nie widać, by któreś były o 150 lat młodsze od innych. Maleńką różnicę widać jedynie przy zestawieniu obrazów namalowanych przez tyską artystkę z obrazami znajdującymi się w kościele woszczyckim. W naszej ocenie, na obrazach Agnieszki Niemczyk-Janik jest trochę więcej emocji.

O ile możliwe jest odnalezienie wszystkich miejsc na Śląsku, które mają Drogi Krzyżowe J. Kaszy z Mikołowa, o tyle pewnie nigdy nie dowiemy się, jak było naprawdę z tą Jerozolimą.


*Strajk generalny 26 marca w woj. śląskim
*Bandycki napad na sklep w Mysłowicach ZOBACZ WIDEO
*ZOBACZ luksusowe samochody prezydentów miast. Po co im to? ZOBACZ ZDJĘCIA
*Serial Anna German [STRESZCZENIA ODCINKÓW]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!