Otóż, nie mam korzeni galicyjskich, ani francuskich i nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Ma je natomiast cytowany w felietonie "Gorzelik, a…" prof. Jacek Wódz, którego często pytam o zdanie. Podzielam jego poglądy o potrzebie współczesnego zdefiniowania polskości.
Moje korzenie (wileńsko-dolnośląskie) także sprawiają, że uproszczone rozumienie polskości (tam, gdzie się rodziła i gdzie trwa) również mnie uwiera - lata na Śląsku zrobiły swoje.
Gorliwie zaprzeczam swojej przynależności do durnego grona tych, co chcą Szanownemu Adwersarzowi dołożyć i kopać w pewne miejsce. Wręcz przeciwnie - gdyby ktokolwiek zamiar taki po-wziął - sam kopnąłbym go w dupę, a wraz ze mną cała rodzina, w której kult Wielkiego Kazimierza kwitnie od czasów zamierzchłych, podbechtany pewnymi wydarzeniami urodzinowymi na Prusowie, w górskiej twierdzy artysty - i innymi, równie barwnymi.
Tak więc, Drogi Kazimierzu, proszę, zawróć tok swego myślenia, albowiem jest on z gruntu skierowany na manowce, a szepce ci go do ucha sam diabeł.
Wrzawa internautów nie zaskoczyła mnie - wiedziały gały, co brały. I na jakie pole minowe włażę. Na szczęście miny okazały się kapiszonami. Bezmyślną agresję odrzucam bezpardonowo. Bo na Śląsku jest także i moje "Tu i Teraz". Z wyboru. A więc do dysputy daję sobie prawo.
Dla części tych, którzy przeczytali felieton ze zrozumieniem, Górny Śląsk jest i pozostanie punktem (kreską) na historycznych mapach. Inni chcieliby nadmuchać ten punkt polityczną substancją o strukturze autonomicznej, co wiadomo - niesie ze sobą niebezpieczeństwo nadmiernie nadętego balonu. Czynność dęcia ma granice. Droga do autonomii nie jest moją drogą.
Ale grzebać w historycznych mrokach dla wyciągnięcia prawdy i odkłamania absurdów opowiadanych i pisanych o Śląsku - zawsze jestem gotów. Nawet z autonomistami. Jeśli oczywiście mnie zechcą.
Napastliwość niektórych komentatorów i pielęgnowanie podziałów wyrasta po kilku ciekawych tekstach o Śląsku - w przedświątecznym i świątecznym "Dzienniku Zachodnim". Świetnego samorządowca, Zygmunta Frankiewicza - prezydenta Gliwic, można wysyłać do wszystkich diabłów. Ale to on ma przecież rację, że cała wrzawa o autonomię Śląska jest funta kłaków warta, bo bez zmiany konstytucji RP nie ma racji bytu: "Jerzy Gorzelik jest inteligentny, na pewno przeczytał konstytucję wiele razy, zna ją, a mimo wszystko prowadzi tę dziwną grę".
*Kutz: Autonomia okazała się oszustwem. Ślązakom należy się status mniejszości etnicznej [WYWIAD RZEKA]
*TYLKO W DZ: Niesamowite zdjęcia górników i kopalń z XIX w. Maxa Steckla
*Cygańskie wesele w Rudzie Śl. On - 21 lat, ona 16 lat. ZOBACZ ZDJĘCIA Z ZABAWY
*Serial Anna German [STRESZCZENIA ODCINKÓW]
Z innej perspektywy widzi tę grę prof. Jacek Wódz: "Ślązacy są wszędzie mniejszością, więc nie byliby w stanie przeprowadzić żadnych swoich racji w tej autonomii" - oczywiście, zakładając, że autonomia miałaby demokratyczne fundamenty. I dalej: "Jak się jest mniejszością, to wiara, że można zyskać coś przez autonomię, jest bezsensem. Jej zwolennicy często się porównują z Katalończykami, ale Katalończycy są w Katalonii zdecydowaną większością".
Ten górnośląski punkt na mapie świata można przecież zapełniać, jeżeli ktoś chce - innymi wartościami. W rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim" Kazimierz Kutz spuścił z autonomicznego tonu na rzecz uznania mniejszości etnicznej: "Nie żaden naród, żadne państwo, to jest po prostu kategoria kulturowa. Ślązacy mają wszystkie cechy mniejszości etnicznej. Na przeszkodzie stoi nieznośny policentryzm, paskudny polski nacjonalizm, wyhodowany na ru- bieżach polsko-rosyjskich…". I jeszcze jedna refleksja, gorzka zresztą. W drugim felietonie dotknąłem problemów górnictwa, które jest na zakręcie. Jeśli z niego wypadnie - setki tysięcy ludzi na Śląsku znajdzie się na rozdrożu. Sprawa najważniejsza z ważnych, a zainteresowanie internautów bliskie zeru. A przecież to jest przede wszystkim nasze "tu i teraz". Daję słowo - nie odpuszczę.
Nocą 1 kwietnia miałem sen - otóż Warszawa zgodziła się na autonomię, ale pod dwoma warunkami: w przedwojennych granicach i z włączonym Sosnowcem - w drodze eksperymentu, jako autonomia w autonomii. Nie wiem, co było dalej, bo się obudziłem. Zlany potem.
***
Poświąteczny wtorek zaczął się paskudnie. Wiadomością o śmierci prof. Tomasza Jury. Sporo razem przeszliśmy, choć ostatnio, pozamykani w domowych twierdzach, opadliśmy z sił i nasza gorliwa niegdyś przyjaźń nieco się przyczaiła.
Kiedyś na Prusowie, nad Milówką, w jego górskiej chacie - urzekła nas ballada Bułata Okudżawy o jego przyjacielu Wołodii Wysockim, a w niej fraza (w wolnym tłumaczeniu): "Jak umiał, tak żył, a bezgrzesznych nie zna przyroda".
I tak żyjemy jak chcemy i jak umiemy.
Do zobaczenia Tomku.
*Kutz: Autonomia okazała się oszustwem. Ślązakom należy się status mniejszości etnicznej [WYWIAD RZEKA]
*TYLKO W DZ: Niesamowite zdjęcia górników i kopalń z XIX w. Maxa Steckla
*Cygańskie wesele w Rudzie Śl. On - 21 lat, ona 16 lat. ZOBACZ ZDJĘCIA Z ZABAWY
*Serial Anna German [STRESZCZENIA ODCINKÓW]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?