Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragedia na torach: Uczeń szedł do szkoły. Przejechał go pociąg [NIEBEZPIECZNE PRZEJŚCIA]

Tomasz Szymczyk, Michał Wroński
Znaki ostrzegające przed niebezpieczeństwem są ignorowane
Znaki ostrzegające przed niebezpieczeństwem są ignorowane
18-letni mężczyzna zginął pod kołami pociągu w Sosnowcu. Przechodził przez tory w niedozwolonym miejscu. Nie zauważył nadjeżdżającego składu Interregio relacji Kędzierzyn-Koźle - Warszawa Wschodnia. Miejsce, w którym doszło do wypadku to centrum miasta. Niedaleko znajdują się dwa podziemne przejścia pod torami.

- Ofiara to mieszkaniec Sosnowca - mówi podkomisarz Paweł Warchoł, rzecznik prasowy KMP w Sosnowcu. Policja ustala przyczyny tragedii. Jednak już teraz wśród głównych hipotez, które funkcjonariusze biorą pod uwagę są roztargnienie i... słuchawki, które miał mieć na uszach 18-latek.

Takie wypadki jak ten to, niestety, wciąż wielki problem polskiej kolei. Tylko w ubiegłym roku w całym kraju pod kołami pociągu w wyniku przechodzenia przez tory "na dziko" zginęło 180 osób, a 65 zostało ciężko rannych. To i tak mniej niż w latach 2006-2011. Wtedy w takich wypadkach ginęło średnio 240 osób rocznie. Przedstawiciele PKP Polskie Linie Kolejową liczą, że statystyki poprawi kampania społeczna "Zatrzymaj się i żyj". Jesienią ubiegłego roku kampania przestrzegała przed przechodzeniem przez tory "na dziko".

- To brak kultury i pewnych zachowań powoduje przechodzenie przez tory w miejscach niedozwolonych - uważa Mirosław Siemieniec, rzecznik PKP PLK.

Sprawa jest jednak bardziej złożona, co pokazuje nasz raport poświęcony niebezpiecznym miejscom na torach w województwie śląskim. Okazuje się, że do ryzykownych zachowań skłania nas nie tylko pośpiech i brak rozwagi. Czasem winna jest również sama kolej, zamykając bądź likwidując wiodące nad torami kładki. Takie przykłady znaleźliśmy chociażby w Nędzy czy Katowicach. A co w takiej sytuacji robią mieszkańcy? Oczywiście, przechodzą przez tory. Na dziko.

Nawet 500 metrów - takiej odległości potrzebuje do wyhamowania mknący z prędkością 100 kilometrów na godzinę pociąg typu Elf. Takie właśnie składy codziennie kursują między Gliwicami a Częstochową, na głównej linii kolejowej w regionie. Prowadzący je maszyniści notorycznie obserwują jak przez tory przemykają się osoby, którym za daleko jest podejść do kładki lub podziemnego przejścia. Tymczasem Lesław Mędrzak, instruktor maszynistów w Kolejach Śląskich nie pozostawia złudzeń - wyskakujący przed "nosem" rozpędzonego składu na własne życzenie igra ze śmiercią. Jeśli do tego jest mgła, bądź tory są oblodzone, to ryzyko staje się jeszcze większe.

- Maszynista dostrzega taką osobę w ostatnim momencie i nie ma wiele czasu na reakcję. Może pociągnąć za hamulec i potem już tylko czekać - mówi Mędrzak. Jak często dochodzi do takich sytuacji? Dokładnych statystyk nie ma. Z prowadzonej przez PKP PLK ewidencji wynika natomiast, że w ubiegłym roku w całym kraju w wyniku przechodzenia przez tory w miejscu niedozwolonym śmierć na torach poniosło 180 osób, 65 zostało ciężko rannych. Tylko cudem do podobnej tragedii nie doszło ostatnio na stacji w Dąbrowie Górniczej-Sikorce.

- Młody chłopak nie rozglądając się wszedł z peronu na tory. Na szczęście w tym przypadku maszynista zdążył wyhamować - relacjonuje Lesław Mędrzak.

Ryzyko wypadku jest duże, bo w Polsce tzw. teren kolejowy, poza stacjami, zwykle nie jest ogrodzony. Nawet zresztą tam, gdzie takie ogrodzenie istnieje, ludzie i tak znajdą sposób, by pójść na skróty. Kiedy 5 lat temu Najwyższa Izba Kontroli sprawdzała stan infrastruktury kolejowej okazało się, że "dzikie przejścia" funkcjonują nawet na stacjach PKP. Rekordzistą, wedle sporządzonego wówczas raportu, był niewielki dworzec w Rudzie Śląskiej, gdzie doliczono się aż ośmiu takich "korytarzy". Mało prawdopodobne, by od tamtego czasu coś się zmieniło na lepsze, choć PKP PLK od kilku lat prowadzą specjalną kampanię edukacyjną. Aleksy Cieślik, rzecznik katowickiego oddziału Straży Ochrony Kolei stwierdza krótko. - Tam, gdzie jest legalne przejście przez tory, tam też w pobliżu znajduje się przejście nielegalne. A legalnych przejść na naszym obszarze działania jest około 440 - mówi Cieślik.

Aby ograniczyć skalę procederu jeszcze przed piłkarskim Euro 2012 katowiccy SOK-iści dostali Mobilne Centrum Monitoringu. To naszpikowany elektroniką samochód, który umożliwia odbiór z kamer ustawionych nawet w odległości 3 kilometrów od wozu. Wóz został skierowany do walki ze złodziejami węgla i trakcji kolejowej, ale również do monitorowania nielegalnych przejść przez torowiska. Zgodnie z prawem przechodzenie przez tory w miejscach do tego celu niewyznaczonych stanowi bowiem wykroczenie i może kosztować przyłapaną na gorącym uczynku osobę od 20 do nawet 500 złotych.
- Przechodzenie przez tory w miejscach niedozwolonych, to prosta droga do skracanie sobie życia - podsumowuje Cieślik.
Pociągów mniej, to i na torach bezpieczniej

W powiecie bielskim trudno znaleźć miejsca, w których piesi "na dziko" przechodzą przez tory. Podobnie na Śląsku Cieszyńskim, gdzie ruch kolejowy jest niewielki, a z powodu złego stanu technicznego torowisk pociągi jeżdżą bardzo wolno. - Mimo to prowadzimy akcję "Pieszy", zwracając m.in. baczną uwagę na wykroczenia przechodzących na wyznaczonych przejazdach kolejowych - mówi asp. Rafał Domagała, oficer prasowy cieszyńskiej policj.

Np. na Żywiecczyźnie są takie dwa niebezpieczne miejsca w Cięcinie. Na przejeździe nie ma rogatek, więc dochodzi tam do wypadków z udziałem pieszych. Tamtejsi mieszkańcy od lat walczą z PKP, by przejazdy były strzeżone, ale bez skutku.

W Będzinie ostatni wypadek był w Wigilię

W Dąbrowie Górniczej mieszkańcy przechodzą "na dziko" przez tory w rejonie wjazdu na stację w centrum miasta od strony Będzina. Skracają sobie w ten sposób drogę w kierunku ul. Limanowskiego. Z kolei w Gołonogu nielegalne przejście jest w rejonie ogródków działkowych. Natomiast w centrum Będzina ludzie zamiast przez dworzec, maszerują dzikim przejściem, które znajduje się tuż za supermarketem przy ulicy Małachowskiego. Bardzo chętnie przechodzi tamtędy zwłaszcza młodzież z pobliskiego I LO im. Kopernika. Było tam sporo wypadków śmiertelnych, ostatni w Wigilię zeszłego roku.

W Sosnowcu do najbardziej feralnych miejsc należą właśnie te, gdzie wczoraj doszło do wypadku oraz znajdujący się w pobliżu rejon między ul. Sobieskiego i Naftową. Dzikie przejście ludzie wybierają także przy dworcu Sosnowiec Południowy, mimo, że na leżące po drugiej stronie osiedle prowadzi kładka.

Wielkie torowisko, tłumy ludzi i... zamknięta kładka

Przez dzielnicę Załęże w Katowicach przejeżdżają wszystkie pociągi zmierzające do stolicy województwa od południa. Mimo tego kładka dla pieszych pozostaje zamknięta (taki sam los spotkał tę w rejonie os. Paderewskiego), a skorzystanie z innegom przejścia to konieczność nadrobienia półtorej kilometra. Efekt jest taki, że przez tory w obie strony wędrują tłumy ludzi, zmierzających po samochód do położonych za torami garaży. Z kolei latem mnóstwo osób przechodzi tam przez tory wybierając się na kąpielisko Bugla lub na ogródki działkowe.

W Zabrzu główna linia kolejowa (łącząca m.in. z Gliwicami i Katowicami) przebiega na wiaduktach i nasypach nie krzyżując sie z drogami. Pozostałe linie kolejowe są rzadziej używane. Duże przejazdy kolejowe znajdują się w Mikulczycach i Makoszowach. Są zabezpieczone szlabanami.

Nie oznacza to jednak, że do wypadków kolejowych nie dochodzi. W ostatnich miesiącach piesi dwukrotnie zostali potrąceni przez pociągi. Pierwszy taki wypadek miał miejsce w listopadzie ubiegłego roku blisko centrum miasta. Zginął wówczas 43-letni mężczyzna. Drugie potrącenie miało miejsce w lutym w dzielnicy Mikulczyce. Wtedy niegroźnie ranny został 67-letni mężczyzna. Do obu wypadkó doszło na nasypach kolejowych, na które osoby nieupoważnione nie powinny wchodzić.

W Gliwicach nie ma przejazdów na uczęszczanych trasach krzyżujących się z ulicami. Jak podkreślają policjanci, niebezpieczny przejazd znajduje się natomiast w Paczynie, miejscowości w rejonie Pyskowic i Toszka w powiecie gliwickim, na linii kolejowej Strzelce Opolskie - Gliwice.

A w Nędzy kolej sama wypchnęła ludzi na tory

Wodzisław Śląski ma dwa miejsca, które budzą grozę wśród pieszych i kierowców. Pierwsze to "dzikie" przejście kolejowe, którym mieszkańcy ulicy Marklowickiej i Łużyckiej skracają sobie drogę z centrum Wodzisławia i okolic osiedla Przyjaźni. Nad torami idzie olbrzymi, nowy wiadukt, a dołem, przez kilka czynnych torowisk idą mieszkańcy, bo zamknięto starą, skorodowaną kładkę dla pieszych. Niebezpiecznie jest takża na trasie z Wodzisławia do Raciborza, na granicy Zawady-Syrynii. Droga od strony Wodzisławia biegnie w dół, łatwo się rozpędzić, by nagle, przy stacji benzynowej, znaleźć się przed torowiskem. Nocą kierowcy lekceważą znak ostrzegawczy i dochodziło tam już do wypadków.

Bezprecedensowe zdarzenie miało miejsce na początku grudnia zeszłego roku w Nędzy (powiat raciborski), gdy kolej pod osłoną nocy rozebrała kładki dla pieszych - co w przekonaniu władz gminy - wpłynęło na zagrożenia bezpieczeństwa mieszkańców. - Odcięty został dworzec. Mieszkańcy nie mogą w bezpieczny sposób się do niego dostać. Teraz chodzą po torach - mówi Anna Iskała, wójt Nędzy.

Przypomnijmy, kolej rozebrała kładki dla pieszych na początku grudnia. Nie czekano na wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego, do którego kolej odwołała się po wcześniejszym, niekorzystnym dla niej, wyroku sądu niższej instancji (inspektor nadzoru budowlanego nakazał wcześniej remont kładek dla pieszych). Kładki rozebrano, a prokuratura umorzyła tę sprawę.

W Lublińcu mężczyzna stracił stopę

W Częstochowie i całym jest kilka przejazdów, które są niebezpieczne dla kierowców i pieszych. Jednym z nich jest przejazd przy ul. Bór. Mimo, że przed przejazdem znajduje się znak "STOP", to kierowcy nagminnie go ignorują i nie sprawdzają, czy nadjeżdża pociąg.

Jednak większe niebezpieczeństwo stanowią miejsca, w których ludzie skracają sobie drogę, przechodząc przez tory. I w całym regionie ich nie brakuje. Niebezpiecznie jest m.in. na torach w pobliżu ulicy Głównej w Częstochowie. Wiele takich miejsc jest rónież w małych miejscowościach powiatu częstochowskiego i mysz-kowskiego. Na przykład w Żarkach Letnisku większość ludzi nie przechodzi przez tory w wyznaczonym miejscu, ale w okolicach ulic PCK i Grunwaldzkiej.

Tamtejsi mieszkańcy zwracają też uwagę na inne niebezpieczeństwo - zdarzające się pomyłki dróżników. - Kilka razy widziałam, jak w Żarkach Letnisku samochód przejeżdżał tuż przed pędzącym pociągiem, bo zapory nie zostały opuszczone - mówi pani Magdalena, mieszkanka powiatu myszkowskiego.

W Lublińcu mieszkańcy najczęściej skracają sobie drogę na tzw. zawiadukciu. Policja reguralnie wlepia im mandaty, ale ryzykantów wciąż nie brakuje. W październiku ubiegłego roku przebiegającego przez torowisko 47-latka potrącił pociąg towarowy. Mężczyzna stracił lewą stopę.

W Zawierciu do miana niebezpiecznego "dzikiego" przejścia kolejowego kandyduje to usytuowane przy alei gen. Okulickiego (tuż przy parku naprzeciw bazyliki mniejszej pw. św. Ap. Piotra i Pawła). Mieszkańcy bardzo często skracają sobie tamtędy drogę do ulicy Marszałkowskiej i Towarowej, chociaż wiadomo już, że może to się skończyć tragicznie. We wrześniu 2011 roku zginął tam bowiem 60-letni zawiercianin.

Mieszkańcy Zawiercia często wybierają również inne sposoby na przedostanie się z ulicy 3 Maja na ulicę Towarową lub Marszałkowską. Tak było np. w styczniu ubiegłego roku, gdy 27-letni mieszkaniec miasta przechodził przez tory w odległości około kilometra od dworca PKP. Potrącił go pociąg relacji Katowice-Gdynia, a mężczyzna zginął na miejscu. W lutym ubiegłego roku zginął tam z kolei 39-letni mężczyzna. - Jeżeli chodzi o inne "dzikie" przejścia, a jest ich w mieście jeszcze kilka, to na szczęście nie dochodziło na nich do tak tragicznych zdarzeń - podkreśla oficer prasowy KPP w Zawierciu, Andrzej Świeboda.


*Strajk generalny 26 marca w woj. śląskim
*Bandycki napad na sklep w Mysłowicach ZOBACZ WIDEO
*ZOBACZ luksusowe samochody prezydentów miast. Po co im to? ZOBACZ ZDJĘCIA
*Serial Anna German [STRESZCZENIA ODCINKÓW]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!