Miasto chce połączyć szkoły, wbrew uczniom i nauczycielom

- Nie było dotąd żadnych konsultacji społecznych. Nie dotarła też do nas oficjalna informacja, że zmiany są planowane. Trudno więc przesądzać, co będzie dalej - mówi Jolanta Pludrak, dyrektorka szkoły.

W gimnazjum uczy się 170 uczniów, w dziewięciu klasach. Po przeprowadzce, od 1 września tego roku, trafiliby pod jeden dach z wychowankami SP nr 30 (ponad 400 dzieci) oraz prywatnym przedszkolem, które znajduje się na parterze. W SP 30 są obecnie 22 klasy. Placówka przekształciłaby się w nowy Zespół Szkół nr 7.

Podstawówka nie jest jednak w dobrym stanie technicznym, bo w odróżnieniu od innych szkół w mieście, nie przeszła termomodernizacji. Wygląda dokładnie tak, jak ponad 25 lat temu, kiedy z wielką fetą była oddawana do użytku na szybko zaludniającym się, nowym osiedlu. Szkole brakuje specjalistycznych pracowni, ale największą bolączką mogą się okazać zajęcia wychowania fizycznego. Jedna sala gimnastyczna dla wszystkich nie wystarczy.

- Jedenaście klas od czwartej do szóstej i dziewięć w gimnazjum mają w planie po cztery godziny tygodniowo wychowania fizycznego. To osiemdziesiąt godzin. Wychodzi na to, że każdego dnia musiałoby się odbyć w dużej sali aż szesnaście godzin zajęć. To jest po prostu fizycznie niemożliwe - przekonuje radny Edward Bober.

Dla miasta, które wydaje ogromne kwoty na oświatę (w tym roku ponad 152 miliony złotych), ważna jest jednak ekonomia. Z wyliczeń wynika bowiem, że utrzymanie Gimnazjum nr 3 kosztuje ponad 2,4 mln zł. Oszczędności miałyby sięgnąć około 1 mln zł (650 tys. zł to koszt utrzymania samego budynku, a kolejne 350 tys. zł - wynagrodzenia pracowników obsługi i administracji).

Zdaniem przedstawicieli lokalnych władz niekorzystnie wyglądają proporcje zatrudnienia w oświacie. Z ubiegłorocznych wyliczeń wynikało bowiem, że na około 1950 pełnych etatów nauczycielskich w Dąbrowie Górniczej ponad tysiąc przypadało na pracowników administracji i obsługi.

- Na razie jest to tylko uchwała intencyjna. Jeśli zostanie przyjęta, będą konsultacje z radą pedagogiczną szkoły i rodzicami. Będzie do tego konieczna opinia kuratorium oświaty. Z wyliczeń wynika, że obie szkoły są po prostu niedopełnione, a koszty ich utrzymania stale rosną - informuje Anna Zubko z Urzędu Miejskiego w Dąbrowie Górniczej.

Druga próba

Gimnazjum na osiedlu Mydlice, wraz z kilkoma innymi placówkami, przewidziane było do likwidacji już w ubiegłym roku.

Wówczas jednak, w styczniu, propozycja zmian w sieci szkół nie została zaakceptowana przez miejską komisję oświaty. Zdecydowano się jedynie na połączenie klas w mało licznych podstawówkach w Trzebiesławicach - nr 35 oraz nr 28 w Okradzionowie, co wywołało protesty rodziców. Z danych UM wynika tymczasem, że liczba dzieci przyjmowanych do szkół prowadzonych przez gminę spada każdego roku o około tysiąc. Ubiegły rok szkolny rozpoczęło w Dąbrowie Górniczej ponad 19 tys. uczniów i przedszkolaków, a w tym roku - już tylko 17717 uczniów.