Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląskim sądom grozi paraliż

Aldona Minorczyk-Cichy
fot. arkadiusz ławrywianiec
Z sędzią Moniką Śliwińską, prezesem Sądu Okręgowego w Katowicach, rozmawia Aldona Minorczyk-Cichy

Jeśli dziś weto prezydenta RP w sprawie ustawy o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury nie zostanie odrzucone, śląskim sądom grozi paraliż?

Tak. W sądach rejonowych okręgu katowickiego jest 337 sędziów, w tym 70 asesorów. Aż 43 osoby w maju 2009 roku mogą utracić uprawnienia do orzekania. Ponad połowa z asesorów prowadzi sprawy karne. Po 100-200 na osobę. Wszystkie procesy karne, które nie będą zakończone do maja 2009 roku (około 2.000) zgodnie z przepisami będą musiały się zacząć od nowa. Poprowadzą je sędziowie i tak już bardzo obciążeni pracą. Jednak braki kadrowe w sądach to nie tylko problem weta prezydenta.

A czego jeszcze?

Mające wejść w życie zasady szkolenia sędziów powodują, że nowe osoby do zawodu wejdą dopiero za sześć lat. W tym czasie stanowiska sędziów będą mogły być obsadzane jedynie prokuratorami, radcami prawnymi i adwokatami z odpowiednim stażem. Tu jednak doświadczenia nie są najlepsze. W ubiegłym roku ogłosiliśmy nabór na około 20 stanowisk sędziowskich. Adwokat zgłosił się jeden.

Czy mający wejść w życie system kształcenia sędziów bardzo różni się od obecnego? To będzie zmiana na lepsze czy wręcz przeciwnie?

To się okaże w przyszłości. Sporo osób ma wątpliwości. Dużo jest głosów krytycznych. Obecny system, czyli kształcenie na poziomie sądów apelacyjnych, sprawdził się. Teoria była świetnie łączona z praktyką. Takie zajęcia prowadzono raz w tygodniu. Pozostałe cztery dni aplikant spędzał w sądzie. Przechodził przez wszystkie wydziały, zapoznawał się z ich pracą. Sprawdzał, w czym dobrze się odnajduje. Teoria przekuwała się w praktykę. Osoba była obserwowana. Oceniano nie tylko kompetencje, ale i umiejętności współpracy. To były jednocześnie trzy lata teorii i trzy lata praktyki w różnych sądach. Potem bardzo trudny egzamin. Na czteroletnią asesurę dostawali się najlepsi. Co dwa lata byli oceniani.
Co się działo z tymi, którzy zostali negatywnie ocenieni?

Odchodzili. Mieliśmy w okręgu aplikanta z bardzo dużą wadą wzroku. Wręcz na pograniczu niewidzenia. Teoretycznie przygotowany był świetnie. W pewnym momencie sam jednak zdał sobie sprawę, że na sali konieczne jest nie tylko wysłuchanie zeznań, ale też obserwacja reakcji. On tego nie mógł zrobić.

A przyszły model kształcenia? Jakie ma wady?

Krytykowane jest to, że szkoła dla kandydatów z całego kraju ma być tylko w Krakowie. Mo-że będą dwie filie. Tak czy inaczej, to oznacza wyrwanie ze środowiska, w tym także rodzinnego. Nie każdy jest na to przygotowany.

Kto trafi do szkoły?

Co roku według projektu ustawy ma być tam ustalony przez ministra sprawiedliwości limit miejsc dla absolwentów studiów prawniczych. Pierwszy rok to aplikacja ogólna, która przygotuje do bycia asystentem sędziego lub referendarzem. Po roku egzamin. Najlepsi zostaną na aplikacjach: sędziowskiej lub prokuratorskiej. Aplikacja sądowa trwałaby 54 miesiące, z czego 30 miesięcy w szkole i 24 - stażu na stanowisku asystenta sędziego i referendarza.

Kiedy pierwsi sędziowie z nowego systemu szkolnictwa założyliby togi?

Za sześć lat. Do tego czasu będzie trudno. Czas trwania wielu procesów przedłuży się. To nieuniknione. Być może jednak uda się skrócić czas asesury tym, którzy w maju mają stracić uprawnienia. Wszystko w rękach posłów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!