Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Upadek zakładu to śmierć miasta i tragedia rodzin

Krzysztof Szendzielorz
Pod biurowcem zarządu protestowało w piątek około 150 osób. Boją się utraty pracy
Pod biurowcem zarządu protestowało w piątek około 150 osób. Boją się utraty pracy Mikołaj Suchan
Około 150 pracowników Huty Cynku protestowało w piątek o świcie przed biurowcem zarządu przeciwko planom nowego prezesa Tadeusza Koska, który zapowiada złożenie wniosku o likwidację zakładu.

- Nie godzimy się na to. Tutaj pracowali nasi dziadowie, rodzice i my. Tutaj mają też pracować nasze dzieci - krzyczał Krzysztof Kursko, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Huty Cynku Miasteczko Śląskie. Wspierali go także Jan Jelonek, szef NSZZ Solidarność i Marek Wlazło, przewodniczący Solidarności 80. Ten ostatni jest także przedstawicielem załogi w zarządzie HCM.

Marek Wlazło uczestniczył w czwartek w rozmowach o przyszłości zakładu w Ministerstwie Skarbu Państwa w Warszawie. To właśnie tam prezes miał zasugerować podsekretarzowi stanu, Zdzisławowi Gawlikowi, żeby ogłosić upadłość zakładu. Przesłankami do podjęcia takiego kroku ma być utrata przez hutę płynności finansowej. Banki wycofały się z kredytowania spółki. Zadłużenie huty cynku wynosi 43 mln zł i rośnie. Poprzedni zarząd HCM podpisał wprawdzie wstępną umowę z Towarzystwem Finansowym Silesia z Katowic, które miało pomóc kredytować hutę, ale niestety z tego wsparcia towarzystwo się wycofało.

- Nasza sytuacja finansowa wygląda aktualnie tak, że to, co wpłynie na nasze konta, banki zaraz zabierają żeby zredukować zadłużenie. Więc nie mamy finansowania. Surowców powinno nam starczyć do końca miesiąca - mówił wczoraj Zbigniew Przebindowski, dyrektor ds. produkcji w Hucie Cynku. Przyznał jednak, że zakład może już wcześniej popaść w tarapaty, bo samych zapasów koksu ma tylko na pięć dni. Dyrektor twierdzi, że rozmowy w ministerstwie mają spowodować uruchomienie pomocy finansowej dla huty.

Związkowcy w to nie wierzą. Twierdzą, że ogłoszenie upadłości HCM ma doprowadzić do zwolnienia większości z około 1100 pracowników i sprzedania majątku zakładu po zaniżonej cenie. Warto dodać, że Ministerstwo Skarbu Państwa zapowiedziało prywatyzację huty już rok temu w drodze rokowań z inwestorami. Do końca czerwca zeszłego roku hutnicy mieli poznać doradcę prywatyzacyjnego, który oszacowałby majątek huty i przygotował ją do prywatyzacji. Do dziś się to nie stało.

Związkowcy zażądali wczoraj odwołania prezesa Tadeusza Koska, którego nazywają "grabarzem". Krzysztof Kurko przypomina, że Kosek rządzi zaledwie 23 dni, a już zdecydował o wypowiedzeniu układu zbiorowego z pracownikami (zapisane są tam wszystkie dodatki do pensji pracowniczych) i rozpowiada, że ogłosi upadłość.

- Przecież ten pan nie wie nawet, jak wygląda dział produkcyjny - grzmiał Kurko. Z kolei Grzegorz Ziora, przedstawiciel załogi w Radzie Nadzorczej HCM zapowiedział, że dziś złoży na posiedzeniu RN wniosek o odwołanie Koska. Dziś także pracownicy huty razem ze swoimi rodzinami mają ponownie protestwać pod biurowcem.

Upadek huty spowoduje także poważne kłopoty dla gminy. Z tytułu podatków, które huta płaci, do budżetu miasta wpływa około 6 mln zł. - To około jednej trzeciej naszego budżetu - podkreśla Zdzisław Franus, wiceburmistrz Miasteczka Śląskiego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera