Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na śląski rozum: Euro-krupnioki

Marek Szołtysek
Ślązacy z dziada pradziada oraz Ślązacy z wyboru są coraz bardziej dumni ze śląskich tradycji regionalnych. To jest niezaprzeczalny fakt. Mimo to jednak wśród Ślązoków ciągle istnieje pewien regionalny kompleks.

Polega na tym, że wstydzą się niektórych elementów śląskiej tradycji. Jeden za żadne skarby nie ubierze śląskich strojów, bo mu się kojarzą ze starymi babami albo nic w towarzystwie po śląsku nie powie, bo co inni pomyślą. Jeżeli zaś idzie o sprawy kulinarne, to często następuje na uroczystych przyjęciach świadome unikanie przygotowywania śląskich potraw. Dlaczego? Bo może komuś nie smakować, albo że to niby mało eleganckie, za mało światowe. Wówczas taki zakompleksiony Ślązok przygotowuje na imprezy jakieś ciapry z krewetami albo sałatki z dziwnych egzotycznych owoców i sądzi, że jest światowcem pełną gębą.

I tutaj opowiem o moich europejskich doświadczeniach z krupniokami. Niedawno śląski oddział Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Księgarzy gościł delegację z Francji i jedna z uroczystych kolacji była w Lędzinach, w domu szefa śląskich księgarzy Jana Kasprzyka. I co podano na stół? Krupnioki! Miało być po śląsku i regionalnie - i było, ale też stało się przy okazji bardzo europejsko, bo Francuzi znali to danie - i wywiązała się ciekawa rozmowa na temat naszego i ich boudin noir (czytaj: budę nuar), bo tak tam mówi się na krupnioka. Ale to jeszcze nic, bo ciekawą przygodę miałem w Hiszpanii, w południowo-wschodniej Katalonii, w mieście Tortosa. Byłem tam na wielkim festynie miejskim z okazji parafialnego odpustu. Podczas trzech dni jednym z głównych przysmaków na tej fieście były bułki z krupniokiem. Tak! A krupniok po hiszpańsku to morcilla (czytaj: morszija). Naprawdę! Wszyscy, od dzieci do emerytów, chodzili po parku między straganami, słuchali przemówień czy śpiewów, a w ręce trzymali podłużną bułkę z dwoma krupniokami. A popijali to słodkim winem, rozcieńczonym z wodą i z kostkami lodu. Rewelacja! Ponieważ byłem bardzo głodny, to kupiłem sobie dwie takie bułki oraz litr tego winnego napoju - i miałem trudności, żeby to zjeść i wypić. Góra jedzenia i picia kosztowała mnie 8 euro.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Na śląski rozum: Euro-krupnioki - Dziennik Zachodni