Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za bałagan w Kolejach Śląskich zapłaci pasażer

Michał Wroński
Marzena Bugała
Najdalej w środę mamy poznać wyniki audytu finansowego w Kolejach Śląskich. Z przygotowanego przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR raportu dowiemy się, ile tak naprawdę kosztował spółkę grudniowy falstart oraz jak wielkie mogą być rozmiary tegorocznej dziury w jej budżecie. To zaś, że będzie ona gigantyczna nie jest dla nikogo tajemnicą. Wstępne szacunki mówią, że nawet jeśli Koleje Śląskie rozpoczną program naprawczy, to i tak będą musiały znaleźć "gdzieś" około 50 milionów złotych.

- Jeśli nie wprowadziłyby żadnych zmian, to ta kwota mogłaby wzrosnąć do ponad 100 milionów złotych - przestrzega Witold Trólka z biura prasowego urzędu marszałkowskiego.

Gdzie przewoźnik zamierza szukać tych pieniędzy? Na znaczące wsparcie z budżetu województwa nie ma co liczyć - marszałek nie ma już pieniędzy, by dokładać do spółki, którą jeszcze kilka miesięcy temu reklamowano jako lepszą i tańszą alternatywę dla Przewozów Regionalnych. W tej sytuacji Koleje Śląskie sięgną po stare i sprawdzone sposoby na podreperowanie kasy. Maciej Zaremba, rzecznik prasowy spółki, nie pozostawia pasażerom złudzeń.

- Ceny biletów pójdą w górę. Z drugiej strony na pewno będziemy musieli w jakimś stopniu ograniczyć obecny rozkład jazdy. On jest nierealną chimerą, a my musimy twardo stąpać po ziemi, jeśli mamy przetrwać ten trudny okres - mówi Zaremba.
Jaka część spośród ponad 600 uruchamianych obecnie pociągów zniknie od czerwca z rozkładu jazdy, tego podobno jeszcze nie ustalono. Rzecznik przewoźnika nie chce też ryzykować podawania, o ile mogą wzrosnąć ceny biletów tłumacząc, że wciąż jeszcze analizowane są różne warianty podwyżki.

Zasypywanie dziury budżetowej w Kolejach Śląskich pieniędzmi pasażerów może jednak zniechęcić część z nich do dalszego korzystania z usług tego przewoźnika. Już dziś można usłyszeć, że liczba podróżnych w pociągach spółki jest mniejsza niż zakładano kilka miesięcy temu. Trudno się dziwić, grudniowa katastrofa mogła przestraszyć nawet najbardziej zadeklarowanych fanów komunikacji publicznej.

Teraz ten efekt może się jeszcze pogłębić. W razie cięć odpływ klientów może być szczególnie zauważalny tam, gdzie, jak np. w Tychach, rozkład jazdy pociągów został skoordynowany z siecią komunikacji miejskiej.

- Dlatego jeśli już redukować połączenia, to w miarę możliwości oszczędzać te, które stanowią elementy transportu zintegrowanego - apeluje prof. Robert Tomanek z Katedry Transportu Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.
Podczas gdy specjaliści od układania rozkładów jazdy w Kolejach Śląskich kombinują, jakby tu przyciąć siatkę połączeń i nie zniechęcić zarazem zbyt wielu pasażerów, śledczy z Prokuratury Okręgowej w Katowicach prowadzą śledztwo w sprawie możliwości popełnienia przestępstwa przez poprzedni zarząd tej spółki. Doniesienie takie złożył w lutym marszałek województwa śląskiego Mirosław Sekuła argumentując, że władze przewoźnika przekroczyły w ubiegłym roku swoje uprawnienia, a jednocześnie dopuściły się niedopełnienia obowiązków. Śledczy podjęli temat, ale na razie nie chcą ujawniać szczegółów postępowania.
- Żadnych zarzutów jeszcze nie postawiono - stwierdza Małgorzata Słowińska z Prokuratury Okręgowej w Katowicach.

Dłuższa jazda z Gliwic do Katowic

Wczoraj zaczęły się ciężkie dwa miesiące dla pasażerów podróżujących Kolejami Śląskimi między Gliwicami a Katowicami. Ze względu na remont torowisk i ograniczoną przepustowość szlaku, kompletnie zmienił się rozkład jazdy. Przed każdym wejściem do pociągu pasażerowie powinni zatem sprawdzić, którędy i jak długo pojadą.

Połączenia z Gliwic do Katowic będą realizowane na trzy sposoby. W pierwszym przypadku pasażerowie nie odczują żadnych zmian, gdyż pociąg po staremu będzie jechał przez Zabrze, Rudę Śląską, Świętochło-wice i Chorzów Batory.

W drugim wariancie pociąg z Gliwic, zamiast do Zabrza, skieruje się do Bytomia, by po postoju na tej stacji, przez Chorzów Batory pojechać do Katowic. Czas przejazdu w takiej sytuacji wynosić będzie od 55 do 60 minut.

W dni wolne stosowane będą niemal wyłącznie dwa pierwsze modele.

W dni robocze realizowany będzie jeszcze trzeci scenariusz, tj. autobusowa komunikacja zastępcza na odcinku Ruda Śląska-Chebzie - Chorzów Batory (jeden autobus zastępczy kursować będzie też w dni wolne). Innymi słowy, pasażer dojedzie z Gliwic do Rudy Śląs-kiej-Chebzia pociągiem, tam przesiądzie się na autobus, którym dojedzie do Chorzowa Batorego. Tam znów przesiądzie się do pociągu.

Związane z remontami torów utrudnienia pojawią się też na trasie Częstochowa - Myszków.


*Strajk generalny 26 marca w woj. śląskim
*Bandycki napad na sklep w Mysłowicach ZOBACZ WIDEO
*ZOBACZ luksusowe samochody prezydentów miast. Po co im to? ZOBACZ ZDJĘCIA
*Serial Anna German [STRESZCZENIA ODCINKÓW]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Za bałagan w Kolejach Śląskich zapłaci pasażer - Dziennik Zachodni