W tej sprawie do kopalni przyjechał nawet Piotr Rykala, wiceszef Kompani Węglowej. - Jako oficjalny powód podano przekroczenie funduszu płac o prawie 6 milionów złotych, co może grozić opóźnieniami w wypłaceniu ludziom czternastej pensji - poinformowali nas we wtorek związkowcy z kopalni.
Cała sprawa to także efekt wojenki o wpływy pomiędzy centralami związkowymi, bo odwołany dyrektor kojarzony jest z Solidarnością. Tymczasem cztery dni przed odwołaniem, 22 stycznia, na biurko prezesa Kompanii Węglowej, Mirosława Kugiela, trafiło pismo z żądaniem pozbawienia Parzyjagły stanowiska. Wysłał je kopalniany Związek Zawodowy Górników w Polsce, a także Solidarność 80 i ZZ Przeróbka.
"Jednym z elementów praktykowanej przez dyrektora Jacka Parzyjagłę strategii jest ucieczka w sytuacjach niewygodnych, ucieczka przed podejmowaniem decyzji i paniczny strach przed odpowiedzialnością" - między innymi takie stwierdzenia znalazły się w dokumencie.
- Dyrektor do spraw pracy powinien być łącznikiem, "spowiednikiem", częstokroć przyjacielem pracowników. A pan Parzyjagła był tego zaprzeczeniem. Decyzja o odwołaniu jest słuszna - twierdzi Artur Małuch, szef ZZG w Polsce.
W piśmie do szefa KW związkowcy w ostrych słowach atakowali dyrektora zarzucając mu, iż "wykazuje się wyjątkową niefrasobliwością i ignorancją przy problemach, zarówno dotyczących relacji i kompetencji interpersonalnych, jak i tych związanych z funduszem płac". I w obrazowy sposób skwitowali to stwierdzeniem: "time to say goodbye".
Związkowcy z Solidarności nie chcieli komentować sprawy. - Nie jestem upoważniony do udzielania informacji, proszę się zwrócić do rzecznika kompanii - uciął temat Jarosław Szawerna, wiceszef "S" w kopalni.
Odwołany dyrektor, ustami swojej sekretarki, nie chciał komentować decyzji przełożonych. Na razie nie wiadomo, czy pozostanie w kopalni. Jak poinformowano nas w Kompanii Węglowej, decyzję o jego odwołaniu podjęto na podstawie analizy finansów kopalni. Fundusz płac został przekroczony o 5 milionów 700 tysięcy złotych (o 700 tys. w Ruchu Ii 5 mln 75 tysięcy 335 złotych w Ruchu II - red.).
- Biorąc pod uwagę fakt, iż roczny fundusz wynosi 330 milionów złotych to może nie jest dużo, ale nawet taka sytuacja jest niedopuszczalna - wyjaśnia Jan Czypionka z biura informacji KW.
Związkowcy obawiają się teraz, że ten finansowy minus może spowodować, iż zabraknie pieniędzy na wypłaty czternastych pensji, które tradycyjnie otrzymują wraz z lutowymi wynagrodzeniami. - Czekamy na konkretne informacje. Ludzie są zaniepokojeni - mówi Artur Małuch.
Jan Czypionka potwierdza, że trudności mogą wystąpić, ale jednocześnie uspokaja, że kopalnia Rydułtowy-Anna nie jest samotną wyspą.
- W razie potrzeby będziemy interweniować. Jeżeli nawet nastąpi jakieś opóźnienie, to zrobimy wszystko, by było minimalne - wyjaśnia Czypionka.
Jest to już zmartwienie nowego dyrektora do spraw pracy. Związkowcy z ZZG zaproponowali zarządowi swojego człowieka Jarosława Grzegorczyka. Jednak w KW nie wzięto tej kandydatury pod uwagę i wybrano Marcina Maciejczyka, który był wcześniej kierownikiem ekonomiki produkcji w Centrum Wydobywczym Południe, w skład którego wchodzi kopalnia Rydułtowy-Anna.
Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?