18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy Benedykt XVI cofnął Kościół o pół wieku?

Marcin Zasada
Bractwo św.Piusa X prowadzi w Polsce dwa kościoły i 8 kaplic. Jedna z nich (na zdjęciu) znajduje się w Chorzowie
Bractwo św.Piusa X prowadzi w Polsce dwa kościoły i 8 kaplic. Jedna z nich (na zdjęciu) znajduje się w Chorzowie fot. Marzena Bugała
Lefebryści to schizmatycka grupa, która burzy jedność Kościoła - uważa abp Tadeusz Gocłowski. A jednak po 21 latach wyklęcia papież Benedykt XVI zdjął z nich ekskomunikę. Otwarcie drogi do powrotu wyklętych na łono Rzymu wywołało falę krytyki. - To cofnięcie Kościoła o 50 lat - uważają oburzeni decyzją papieża Żydzi.

W 1988 roku papież Jan Paweł II nałożył ekskomunikę na arcybiskupa Marcela Lefebvre'a i założone przez niego Bractwo Kapłańskie św. Piusa X. Na 21 lat lefebryści zostali wyklęci z Kościoła. W sobotę anatemę uchylił Benedykt XVI. To jego pierwsza decyzja od rozpoczęcia pontyfikatu, która wywołała tak wielką lawinę oburzenia - jej zasadność zdecydowanie kwestionują zarówno kościelni hierarchowie, watykaniści, jak i środowiska żydowskie. Kim są spadkobiercy potępionego biskupa i co ich rehabilitacja oznacza dla współczesnego Kościoła?

"To schizmatycka grupa, która burzy jedność Kościoła", "Unikajcie udziału w tej liturgii, bo członkowie Bractwa św. Piusa X wprowadzają wiernych w błąd" - to cytaty z listu ks. arcybiskupa Tadeusza Gocłowskiego, który odczytano przed blisko trzema tygodniami w kościołach archidiecezji gdańskiej. Jego upublicznienie, oficjalnie związane z otwarciem nowej kaplicy lefebrystów w Gdyni Karwinach, zbiegło się z przywróceniem ich bractwa na łono Kościoła katolickiego. Dekretem Kongregacji Biskupów z 21 stycznia (do wiadomości podano go w minioną sobotę), papież Benedykt XVI zniósł ekskomunikę nałożoną w 1988 roku na czterech biskupów konsekrowanych przez arcybiskupa Marcela Lefebvre'a bez mandatu Watykanu. Posunięcie to ma być kolejnym istotnym etapem dialogu Stolicy Apostolskiej z Bractwem św. Piusa X, założonym przez Lefebvre'a w 1970 roku.

Budowanie jedności

- Mamy do czynienia z kolejną próbą odbudowania jedności między deklarującymi wierność katolicyzmowi tradycjonalistycznymi schizmatykami, a Watykanem - twierdzi katolicki publicysta Tomasz Terlikowski. - Tak długi okres nieuregulowanego statusu kanonicznego Bractwa i brak pełnego porozumienia ze Stolicą Apostolską szkodził Kościołowi. Szybkie i odważne decyzje papieża były więc konieczne. Tylko w ten sposób można było uchronić Kościół przed następną schizmą - uważa Terlikowski.

- Lefebryści odsunęli się od Kościoła i nabrali charakteru sekty - uważa abp Gocłowski. - Niemożliwe jest tolerowanie skrajnie negatywnego stosunku do postanowień Soboru Watykańskiego II . Albo pozostaje się w jedności z Kościołem, albo nie. Albo jedność, albo schizma.

Prośba o pojednanie

Do powrotu do jedności i zakończenia rozłamu lefebryści i Stolica Apostolska dążyli przez blisko dziewięć lat. Pierwszy do pojednania z Bractwem chciał doprowadzić sam Jan Paweł II. W 2000 roku delegacja lefebrystów przybyła do Rzymu w związku z obchodami Roku Jubileuszowego. Później papież spotkał się również z bp. Bernardem Fellayem, następcą abp. Lefebvre'a, a wcześniej zezwolił na odprawianie mszy łacińskiej za zgodą lokalnego biskupa. Gdy w 2005 roku wybrany na papieża został kardynał Ratzinger, zdecydowanie przyspieszył proces pojednania z Bractwem św. Piusa X. W lipcu 2007 roku dopuścił powszechne odprawianie Mszy Świętej w rycie trydenckim.

Ostatni watykański komunikat prasowy ujawnił, że 15 grudnia ubiegłego roku kierujący wspólnotą lefebrystów bp Fellay zwrócił się na piśmie do Benedykta XVI, zapewniając go o wierności i chęci pozostawania katolikami oraz prosząc o zdjęcie ekskomuniki. Przychylając się do tej prośby, papież podpisał dekret i wyraził nadzieję na jak najszybsze całkowite zjednoczenie i pełną komunię z Bractwem. W oświadczeniu Kongregacji Biskupów jej przełożony, kard. Giovanni Battista Re, dodał: "Ten dar pokoju, na zakończenie uroczystości z okazji Bożego Narodzenia, chce być także znakiem dla wspierania jedności w miłości Kościoła powszechnego i doprowadzić do zakończenia skandalu podziału".

Podobnie decyzję papieża nazywa abp Gocłowski, dla którego jest ona gestem dobrej woli wobec lefebrystów. Problem w tym, że oni sami traktują ją jako akt sprawiedliwości i zadośćuczynienia.
Rehabilitacja walki

- Jak całe Bractwo, postanowienie papieża przyjąłem z radością i wielka wdzięcznością - powiedział nam ks. Karol Stehlin, przełożony Bractwa na Europę Wschodnią, wyświęcony na kapłana w 1988 roku przez samego abp. Lefebvre'a. - To rehabilitacja naszej walki od początku istnienia. Walki, do której argumenty były lekceważone. Traktowano nas niesprawiedliwie. Cieszymy się, że Benedykt XVI sam również dostrzegł kryzys trawiący Kościół i uznał, że cała, dwutysięczna tradycja katolicka nie może być ekskomunikowana.

Głosy oburzenia

Papieski werdykt wzburzył opinię publiczną na całym świecie. Na Watykan spadła fala krytyki. - Sposób zakończenia schizmy lefebrystów to policzek dla Jana Pawła II - komentował włoski teolog Gianni Gennari. Ogień potępienia decyzji Stolicy Apostolskiej podsycały oskarżenia o antysemityzm, nie bez przyczyny wysuwane pod adresem jednego z czterech biskupów Bractwa, wobec którego uchylono ekskomunikę. Chodzi o Richarda Williamsona, który wielokrotnie powtarzał publicznie, że "Holokaust był wymysłem Żydów". W ubiegłorocznym wywiadzie dla telewizji szwedzkiej, Williamson stwierdził, że naziści wymordowali nie 6 milionów, a najwyżej 200-300 tysięcy Żydów i na pewno nie w komorach gazowych, bo takowe nie istniały. W jednym z listów zamieszczonych na stronie internetowej Bractwa, biskup napisał, że Hitler wyzwolił Niemcy spod żydowskiego panowania. Lefebrysta dowodzi też autentyczności "Protokołów mędrców Syjonu", które miałyby świadczyć o istnieniu żydowskiego spisku rządzącego światem. Watykan zdecydowanie odciął się od skandalicznych poglądów Williamsona, co więcej, we wtorek biskup Bernard Fellay przeprosił Benedykta XVI za jego negacjonistyczne wypowiedzi i oświadczył, że zabronił Williamsonowi publicznych wystąpień na tematy polityczne i historyczne.

- To opinie, które Richard Williamson wypowiadał prywatnie, nie jako biskup. Bractwo św. Piusa X nie ma nic wspólnego z antysemityzmem czy rewizjonizmem - zaznacza ksiądz Stehlin.

Krok wstecz

Mało kogo przekonują usprawiedliwienia lefebrystów. Burza, jaka przetoczyła się w mediach w związku ze zdjęciem ekskomuniki z Williamsona nie pozostawiła zarówno na Bractwie, jak i papieżu suchej nitki. W rozmowie z nami słynny watykanista, Marco Politi z "La Repubblica" skandalem nazwał fakt, że zdeklarowany antysemita został zrehabilitowany jako pasterz i kapłan dla wiernych.

- Watykan chyba źle przekalkulował konsekwencje, jakie mogą towarzyszyć tej sprawie. Kilka dni temu rabin Wenecji stwierdził, że dialog z judaizmem został cofnięty o pięćdziesiąt lat. Rabin Triestu poprawił go, mówiąc, że to nie pięćdziesięcio-, a stuletni krok wstecz - wyjaśnia Politi. - Trudno nazwać decyzję papieża aktem dobrej woli. To raczej akt kapitulacji wobec fanatycznego, reakcyjnego ruchu, który od początku negował fundamenty soboru, a do tego jeszcze nie potrafi poradzić sobie z jawnie antysemickimi poglądami swojego biskupa.

Żydzi czują się obrażeni

Nie jest tajemnicą, że stosunek do ekumenizmu oraz dialogu z Żydami to kwestia sporna na drodze do pełnego porozumienia między Bractwem a Watykanem. Wybryki Williamsona to bowiem eskalacja lefebryjskiego potępienia dla propagowanej przez Jana Pawła II tzw. "religii Holokaustu", która według lefebrystów pokornie akceptuje wyższość ofiary Holokaustu nad ofiarą Jezusa Chrystusa.

Bractwo nie godzi się z odejściem od obciążania Żydów winą za śmierć Mesjasza. Nie wiadomo jeszcze jak z tą skrajnie antyekumeniczną ideologią poradzi sobie Stolica Apostolska. Środowiska żydowskie zaczynają jednak zgodnie wspominać o kryzysie w budowaniu mostu porozumienia. - Czuję się obrażony personalnie i w imieniu całego narodu żydowskiego - zaznacza prof. Szewach Weiss, były ambasador Izraela w Polsce i były prezes Instytutu Yad Vashem. - Holokaust neguje nie anonimowy człowiek, lecz kapłan. To podłe kłamstwo, które na pewno nie byłoby kojarzone z Kościołem, gdyby papieżem był Jan Paweł II. Cały czas mam nadzieję, że Benedykt XVI będzie spadkobiercą jego duchowości. Powinien przy tym pamiętać, że każda jego decyzja musi być nieskazitelna moralnie nie w stu, ale w dwustu procentach.

W czwartek kardynał Dario Castrillon Hoyos, przewodniczący Papieskiej Komisji "Ecclesia Dei", do spraw dialogu z lefebrystam, usprawiedliwiał decyzję Benedykta XVI:

- Prowadziliśmy dialog z władzami Bractwa św. Piusa X. Rozmawialiśmy zawsze z przełożonym biskupem Fellayem.Aż do ostatniego momentu tego dialogu, nie wiedzieliśmy absolutnie nic o tym Williamsonie, nigdy o tym nie mówiono. Myślę, że nikt o tym nie wiedział.

Długa droga powrotna

Zdjęcie ekskomuniki z lefebrystów nie kończy problemów związanych z rozbieżnościami, które dzielą ich i Kościół. Ks. dr Wojciech Grygiel, członek Bractwa św. Piotra (które również sprawuje Eucharystię w rycie trydenckim, tyle że w zgodzie z Kościołem), podkreśla, że lefebrystów czeka jeszcze długa droga przed pełnym powrotem do kościelnych struktur (m. in. złożenie aktu wierności Watykanowi). Lefebryści już są odmiennego zdania i twierdzą, że pojednanie niejako zawiera się w uchyleniu anatemy. Co więcej, choć z punktu widzenia kościelnych praw jest to niemożliwe (po śmierci dopuszczalna jest tylko moralna rehabilitacja), oczekują zdjęcia ekskomuniki również z abp. Lefebvre'a.

- Z pełną stanowczością podkreślamy, że było to uchylenie bezprawnej decyzji, a nie jej zdjęcie. Bractwo nigdy nie odeszło od wiary, zawsze byliśmy i chcieliśmy być katolikami - tłumaczy ks. Stehlin. - Nasz cel to powstrzymanie kryzysu wewnątrz Kościoła, a nie godzenie się na kompromisy.
Miejsce na różnorodność

Odnowa, którą zapowiada Bractwo nie będzie możliwa bez realnej, a nie tylko formalnej obecności we współczesnym Kościele. Ks. dr hab. Grzegorz Ryś, historyk Kościoła uważa jednak, że we wspólnocie katolickiej jest miejsce na różnorodność. - Święty Augustyn pisał, żeby w sprawach zasadniczych zachowywać jedność, w sprawach mniej ważnych - różność, a we wszystkim - miłość - wyjaśnia. Zgodnie z tym przesłaniem, finalnym aktem zjednoczenia będzie nadanie Bractwu autonomicznej wspólnoty wewnątrz Kościoła.

Należy przy tym pamiętać, że ekskomunika wcale nie zatrzymała rozwoju ruchu lefebrystów na świecie. W 30 krajach działa obecnie blisko 500 ich kapłanów pośród ok. 600 tys. wiernych. Bractwo posiada 159 przeoratów i 725 kaplic na wszystkich kontynentach, prowadzi dwie szkoły wyższe i 88 szkół podstawowych. W sześciu seminariach duchownych do posługi kapłańskiej przygotowuje się ponad 200 mężczyzn. W Polsce lefebryści wciąż stanowią zjawisko marginalne - 2 kościoły i 8 kaplic (m. in. w Chorzowie, w małej salce), 6 księży i ok. 700 wiernych. Ale Bractwo św. Piusa X prowadzi też dom rekolekcyjny w Bajerzu, Szkołę Podstawową im. Świętej Rodziny w Warszawie oraz wydaje książki i miesięcznik "Zawsze wierni". Wiernych ponoć przybywa z każdym rokiem.

- Zanim zetknąłem się z lefebrystami, dużo czytałem i obserwowałem to, co działo się w Kościele. Wychowano mnie na tradycyjnego katolika i ta tradycja przyciągnęła mnie do Bractwa - powiedział nam sympatyk ruchu (nazwisko do wiadomości redakcji). - W Kościele nie ma miejsca na liberalizm i dowolną interpretację prawa. I to zarówno liberalizm Jana Pawła II, jak i Radia Maryja. Ten kierunek prowadzi ludzi na zatracenie - dodał.

Polska- trudny teren

Ks. Stehlin, pionier Bractwa w Polsce, to rodowity Niemiec. Do naszego kraju przyjechał w 1994 roku. Trzy lata później otworzył w Warszawie pierwszą kaplicę i przeorat. Wcześniej ks. Stehlin zajmował się działalnością misyjną w Gabonie. Nad Wisłą też był misjonarzem, a razem z nim Polacy, jego rodak Niemiec, a także Amerykanin i Łotysz.

- Wybrałem Polskę, bo zawsze byłem pod wrażeniem wielkiego skarbu katolickiej tradycji tego kraju. To był bardzo trudny teren, pozostający pod ogromnym wpływem papieża Jana Pawła II - podkreśla ks. Stehlin.

Szczególna pozycja Jan Pawła II w Polsce nie przeszkadzała lefebrystom krytykować go za laicyzację i niszczenie Kościoła. Bractwo otwarcie sprzeciwia się wszak kultowi Jana Pawła II w naszym kraju. Podobne zarzuty jego członkowie wygłaszali pod adresem innych papieży, m. in. Jana XXIII oraz Pawła VI. Doktrynalne spory z Watykanem stały się dla nich niejako sposobem na budowanie własnej tożsamości. Przez wielu nazywanej kontrkościołową i ekstremistyczną, jednak nie dla wszystkich wystarczająco radykalną. Choć trudno w to uwierzyć, między innymi w Polsce działa ruch określający lefebrystów mianem ugodowych kunktatorów. To wykluczeni z Kościoła sedewakantyści, którzy w ogóle nie uznają instytucji papieża. Ich opiekunem jest Rafał Trytek, były ksiądz wyświęcony… w Bractwie św. Piusa X.

Największy rozłam w najnowszych dziejach katolicyzmu, którego głównym inicjatorem był abp Lefebvre, rozwijał się w łonie Kościoła już od lat 60. ubiegłego stulecia. Francuski arcypasterz szybko coraz radykalniej przeciwstawiał się reformom przedsięwziętym podczas Soboru Watykańskiego II (1962-65), choć w nim uczestniczył i podpisywał na nim wszystkie uchwały. Ku jego rozczarowaniu, koncylium nie podążyło drogą Trydentu XX wieku, a zamiast wzmacniania dyscypliny w szeregach duchowieństwa i zwracania się ku tradycji, Kościół postanowił się od niej odciąć, co było jednoznaczne z potępianym przez niego "uwspółcześnianiem się". - Sobór wywołał kryzys Kościoła, który zaczął się protestantyzować - przekonywał abp Lefebvre zwracając uwagę na czynniki zewnętrzne oddziaływujące na Kościół (m. in. masonerię i komunizm) i od początku lat 70., rozpoczął spór z Watykanem o prawa księży do odprawiania mszy trydenckiej - po łacinie i z kapłanem odwróconym tyłem do wiernych. Ostro sprzeciwił się również ekumenizmowi oraz dialogowi międzywyznaniowemu.

- Lefebvre bardziej akcentował jurydyczne widzenie Kościoła. Przynależność instytucjonalną zdawał się widzieć wyżej od duchowej. Od niej uzależnił zbawienie - tłumaczy ks. dr Wojciech Grygiel, członek Bractwa Kapłańskiego św. Piotra, które podobnie, jak lefebryści sprawuje Eucharystię w rycie trydenckim, jednak nie wykracza poza ramy Kościoła.

Niedługo po uzyskaniu przez lefebrystów i ich seminarium duchownego w Econe w Szwajcarii wstępnej akceptacji Kongregacji Duchowieństwa oraz miejscowego biskupa, ich bractwo napotkało na zdecydowany opór środowisk reformatorskich. W 1975 roku biskup Fryburga poinformował papieża, że wycofuje zgodę na działalność seminarium na terenie swojej diecezji. Lefebvre nie podporządkował się tej decyzji i natychmiast został przez Watykan zawieszony w czynnościach kapłańskich. Lefebryści i seminarium w Econe stracili prawne podstawy działania.

Wbrew postanowieniom Watykanu i pomimo braku zgody Jana Pawła II, 30 czerwca 1988 roku, trzy lata przed swoją śmiercią, Lefebvre wyświęcił czterech biskupów, którzy mieli kontynuować jego misję. Dwa dni później papież orzekł, iż abp Lefebvre, bp Castro Mayer oraz czterej wyświęceni biskupi zaciągnęli karę ekskomuniki, wiążącą na mocy samego prawa. Lefebryści nigdy jej nie uznali. Twierdzili, że działali w stanie wyższej konieczności, w obliczu kryzysu w Kościele, który do dziś obrazują cytatem papieża Pawła VI z 26 czerwca 1972 roku: "Swąd szatana przez jakąś rysę przeniknął do Bożej świątyni".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!