Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klaps, a po klapsie nic

Dorota Kowalska i Aldona Minorczyk-Cichy
Zakazanie nawet symbolicznego klapsa to dobry początek. Jednak dopóki nie stworzy się spójnego systemu opieki nad dziećmi, a społeczeństwo nie uzna, że wychowanie lepiej wychodzi bez pasa, co miesiąc umierać będą kolejne, zakatowane na śmierć przez dorosłych, Magdusie.

Magda zmarła w nocy z piątku na sobotę 24 stycznia. Pobita przez przyjaciela matki, nie miała szans, by zaznać szczęśliwego dzieciństwa. Była jednym z tych tysięcy dzieci, których sprawą zajęła się policja, prokuratura i media.

Prawie 3 tys. małoletnich doznało w minionym roku, mówiąc językiem policyjnych sprawozdań, "uszczerbku na zdrowiu": bo ktoś je pobił, nie dopilnował, porzucił. To oznacza połamane kończyny, siniaki, pręgi na plecach, głodzenie, osamotnienie.

80 procent dorosłych Polaków bije swoje dzieci. Z tego jedna czwarta bije je pasem

Prawie 50 straciło z tego powodu życie. Brak szczegółowych danych, ale policjanci i pracownicy socjalni oceniają, że w 90 proc. przypadków tragedii winni są rodzice lub opiekunowie.

Śmierć 4-letniej Magdy z Dolnego Śląska wzburzyła polityków, ogłosili przyśpieszenie prac nad prawem zabraniającym bicia dzieci. W nowelizacji ustawy o zapobieganiu przemocy w rodzinie, którą rząd ma przyjąć na początku lutego, będzie zapis zakazujący stosowania kar "polegających na zadawaniu cierpień fizycznych lub psychicznych naruszających godność małoletniego".

Tylko tyle i aż tyle. Niewiele, zważywszy na fakt, że w ustawie nie przewidziano kar, jakie będą grozić tym, którzy ją złamią. Sam kodeks karny i paragraf o naruszaniu nietykalności cielesnej nie wystarczy. Aż tyle, bo po raz pierwszy państwo w majestacie prawa oznajmia obywatelom: bicie dzieci jest złem. Pytanie tylko, jak wszystkich do tej prawdy przekonać.

Styczeń 2009. Magda trafiła do wrocławskiego szpitala im. Marciniaka we wtorek, dwa tygodnie temu. Stan krytyczny: obrzęki mózgu, krwiak pod-czaszkowy, krwiaki narządów wewnętrznych. Sina, nieprzytomna. - Długo pracuję w tym zawodzie, ale tak strasznie skatowane dziecko widzę po raz pierwszy - mówił dr hab. Jan Godziński, ordynator oddziału chirurgii dziecięcej.

Matka Madzi, Anna Myśliwy, płakała. - On nigdy nie był agresywny - tak mówiła o swoim partnerze. Są normalną rodziną, zarzekała się. Ona, w czwartym miesiącu ciąży, nie ma na razie pracy. Ale on, Mariusz, zarabia na rodzinę, bo dostał robotę w hurtowni budowlanej.

- Spokojny chłop. Anna z dwoma córkami wprowadziła się do niego dwa miesiące temu. Nic złego się tam przez ten czas nie działo - mówili sąsiedzi w Młotach, wsi pod Bystrzycą Kłodzką.

Małgorzata Kuchejda z Ośrodka Pomocy Społecznej w Bystrzycy Kłodzkiej opowiadała, że Anna kiedyś korzystała z pomocy finansowej OPS-u. Ale odkąd związała się z tym mężczyzną, przestała do nich przychodzić. O żadnym biciu, dręczeniu nie mieli sygnałów. Biedna, ale porządna rodzina. We wtorek Anna pojechała do starszej córki, chorej na grypę, do szpitala w Bystrzycy. Magdę zostawiła pod opieką Mariusza. Remontował mieszkanie. A mała mu przeszkadzała. Wciąż popłakiwała. To głodna, to siku. Zeznał, że dał jej kilka klapsów. Zwykłych klapsów w pupę. Dalej przeszkadzała, więc uderzył w brzuch. Magda straciła przytomność, więc wezwał pogotowie.

Dr hab. Jan Godziński nie krył żalu. - Zrobiliśmy, co w naszej mocy - głos mu się łamał. W ubiegły piątek zebrało się konsylium lekarzy: zdecydowali, że nastąpiła śmierć mózgowa i trzeba odłączyć dziecko od aparatury podtrzymującej życie. W sobotę Magdy już nie było.

Dorota Zawadzka, pedagog i psycholog rozwojowy: Zakazać klapsa. Klaps to jest koniec. Po klapsie jest drugi i trzeci. To sygnał, że my dorośli jesteśmy bezradni. Bijemy dzieci z głupoty. Dlatego, że nie wiemy jak sobie z nimi poradzić. Dlatego, że jesteśmy agresywni i mamy kłopoty ze sobą. Najgroźniejsi są ci, którzy deklarują, że biją dzieci z miłości, bo chcą wychować ich na ludzi. Nie można bić drugiego człowieka, zwłaszcza dziecka, dla jego dobra.
Bicie jest złe. Jeszcze dwadzieścia lat temu w komunistycznym społeczeństwie nie widziano tego problemu. A jeśli jakieś dziecko zmarło poturbowane przez dorosłych, w myśl zasady "Bóg dał, Bóg wziął" urządzano mu pogrzeb i tyle. Dziś świadomość społeczna jest większa. Potrzeba jeszcze edukacji. W gimnazjach i szkołach średnich powinno się mówić o rodzicielstwie, odpowiedzialności, o opiece nad dzieckiem. Bez edukacji, zakaz bicia dzieci nic nie zmieni.

W województwie śląskim co roku media donoszą o kilkudziesięciu przypadkach znęcania się nad dziećmi. Ubiegły rok był wyjątkowo dramatyczny.

Lipiec 2008. Zakończył się horror 6-letniej Zosi z Piekar Śląskich. Od miesięcy znęcał się nad nią ojczym Krzysztof M. Kiedy w niedzielę nie chciała zjeść obiadu wepchnął jej głowę do talerza. Następnie wkładał do ust palce. Dziewczynka się dusiła.

Wieczorem przerażone dziecko babcia odwiozła na pogotowie. Lekarz odkrył na ciele Zosi ślady po długotrwałym znęcaniu się. Zawiadomiono policję.

W tym samym miesiącu do częstochowskiego szpitala trafiła 14-letnia Ewa. Miała złamany nos i wstrząs mózgu. Spadła z rury ciepłowniczej do rzeki. Weszła na nią, bo chciała popełnić samobójstwo. Uratował ją ojciec. Jak się okazało wcześniej, to on ją dotkliwie pobił. Przeszkodziła mu w alkoholowej libacji ze znajomymi.

W Bytomiu latem 2008 roku do opieki społecznej przyszła 20-letnia dziewczyna. Opowiedziała, że matka pobiła jej 7-letniego brata. Chłopiec trafił do szpitala, a matka do aresztu. Sama wychowywała chłopca. Jego ojciec został pozbawiony praw rodzicielskich. Ponieważ nie dawała sobie z synem rady, to go lała. - Denerwowałam się - tłumaczyła policjantom.

W przeszłości ta kobieta była już karana za znęcanie się nad dorosłymi obecnie dwiema córkami.
Joanna Kluzik Rostkowska, była minister pracy i polityki społecznej - Zakazać klapsa. Trzeba jednak w Polsce od podstaw zbudować system opieki nad dzieckiem. Gdy pracowałam w ministerstwie, powołałam zespół przygotowujący projekt takiego systemu. Rzeczą najważniejszą w nim był system monitorowania losów dziecka, gdzie w jednym miejscu zebrane byłyby wszystkie sygnały ostrzegające o zagrożeniu zdrowia i życia dziecka.

Dzisiaj kawałek informacji o dziecku ma lekarz rodzinny, kawałek policja, kawałek ośrodek pomocy społecznej, nauczycielka, ksiądz. Chodzi o to, by je ze sobą połączyć i tym samym nie pozwolić, aby coś nam umknęło. Rodziny zagrożone muszą być objęte monitoringiem od samego początku, od przyjścia dziecka na świat. Pracownik socjalny powinien wiedzieć o takiej rodzinie wszystko.

Pomagać, wspierać, ale będzie to możliwe tylko wtedy, jeśli ośrodki pomocy zostaną dofinansowane. Tak, by pracownicy socjalni mieli pod opieką tylko tyle rodzin, ilu byliby w stanie realnie pomóc, zarabiając przy tym godziwie i nie musząc wypełniać tysięcy papierów.

Listopad 2008.10-letni Patryk z Częstochowy przeżył piekło. Ojczym znęcał się nad nim: fizycznie i psychicznie. Pierwszy raz policja interweniowała w listopadzie 2008 roku. Mężczyzna dostał wtedy zakaz zbliżania się do dziecka. Niestety, nie posłuchał. Patryk kolejny raz został ciężko pobity. Na początku grudnia trafił do aresztu.

Marek Michalak, rzecznik Praw Dziecka: Zakazać klapsa. Ale to mało. Ludzie nie reagują, bo się boją uwikłania w jakieś zawiłe procedury, przesłuchania, ciągania po sądach. Trzeba to zmienić, tak, by każdy, kto usłyszy płacz dziecka reagował i nie martwił się o ewentualne kłopoty. To nie dotyczy tylko sąsiadów. Zaapelowałem już do lekarzy, bo mają nie tylko prawny, ale i moralny obowiązek informowania o wszystkich przypadkach, których podejrzewają, że dziecko jej bite. Nawet jeśli te podejrzenia miałyby się okazać niesłuszne.

Grudzień 2008. Z licznymi siniakami, otarciami do szpitala w Zabrzu trafiły dwie niespełna trzyletnie siostry. Policjanci zatrzymali ich matkę i jej konkubenta. Oboje byli pijani. Lekarze badający maluchy stwierdzili jednoznacznie, że były one maltretowane. Na ich ciałkach naliczono po kilkadziesiąt siniaków. Sprawa wyszła na jaw, gdy do mieszkania przy ul. Fredry przyjechało pogotowie. Wezwała go matka, bo jedna z dziewczynek straciła przytomność. Matka bliźniaczek opowiadała, że od swojego męża uciekła z powodu przemocy w rodzinie. Kolejny mężczyzna, z którym się związała, okazał się jeszcze gorszy. Zawsze jest tak samo: sąsiedzi są w szoku, pracownik socjalny niczego nie zauważył. Rodzice tłumaczą, że nie chcieli, ale dziecko płakało, nie chciało jeść, spać. Bo się śmiało, biegało, chciało się bawić. Bo było tylko dzieckiem.

Jakub Śpiewak, założyciel fundacji Kidprotect.pl: Zakazać klapsa. Dzisiaj dzieci wychowuje pokolenie, które samo wychowało się bez rodziców, bo ci w czasach transformacji musieli odnaleźć się w nowych czasach. Ci młodzi nic nie wiedzą o wychowaniu, nikt ich nie nauczył, jak opiekować się dziećmi. Trzeba im pomóc być dobrymi rodzicami. Pokazać, jak reagować w trudnych sytuacjach. Wytłumaczyć, że pas czy kij to wynik bezradności, a nie środek .Cytując premiera Donalda Tuska: "Dzieci bić nie wolno. Koniec. Kropka".

Współpraca Romuald Piela

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!