Chasydzi świętowali nie tylko rocznicę cadyka

Tylko ohel został wydzielony z terenu Gminnej Spółdzielni w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku. GS przejął teren zniszczonego przez hitlerowców kirkutu po wojnie, wybudował sklepy i magazyny.
W grudniu ub.r. notarialnie teren od spółdzielni przejął Skarb Państwa i przekazał go Gminie Wyznaniowej Żydowskiej w Katowicach, reprezentującej interesy żydowskie w woj. śląskim.
Skarb Państwa zapłacił GS-owi 603 tys. zł., a Fundacja Chasydów w formie darowizny dała spółdzielni dodatkowe 200 tys. zł.

Gmina Wyznaniowa Żydowska przekazała kirkut Fundacji Chasydów. Wczoraj przedstawiciele Gminy Żydowkiej, chasydów, władz wojewódzkich, lelowscy samorządowcy spotkali się , aby podziękować sobie za zakończony sukcesem, kilkuletni proces powrotu kirkutu do wspólnoty żydowskiej.

- To jest wspaniały dzień dla nas i dla Polaków - podkreśla rabin Nathan Prager. - Kirkut będzie otoczony należną czcią.

Chasydzi mają już cały teren, który przed wojną należał do lelowskiej społeczności żydowskiej. Naprzeciwko kirkutu była synagoga. Świątynię zburzyli Niemcy. Na jej miejscu wybudowano po wojnie zakład spółdzielni inwalidów. Pawilon spółdzielni inwalidów wykupiła przed kilku laty krakowianka Małgorzata Czwartkiewicz. Na jej nazwisko nieruchomość jest zapisana w księdze wieczystej z 2001 r. Faktycznie budynek jest użytkowany przez chasydów, kiedy przyjeżdżają na grób cadyka. W budynku jest nawet rytualna łaźnia. W negocjacjach, o odzyskanie przez Żydów kirkutu, w których reprezentantem Skarbu Państwa był wojewoda śląski, brał udział potomek cadyka Dawida, rabin Simcha Krakowski. To on rozpoczął starania o odzyskanie kirkutu. Już podczas pierwszego spotkania z wójtem Jerzym Szydłowskim, przed siedmiu laty poruszył ten temat. Sprawa żydowskiego cmentarza w Lelowie dotarła aż do prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej. Jej rozwiązanie jest precedensem w Polsce.