Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gigantyczne pieniądze za rezygnację z etatu

Beata Sypuła
Część pracowników wciąż zastanawia się, czy zdecydować się na odprawę
Część pracowników wciąż zastanawia się, czy zdecydować się na odprawę marzena bugała
Nawet po 99 tysięcy złotych dostali pracownicy, którzy w styczniu podjęli decyzję o odejściu z huty ArcelorMittal w Dąbrowie Górniczej. Tak hojna odprawa, wyjątkowa w skali regionu, skusiła już ponad 200 osób. Biorą ją jednak głównie starsi pracownicy, którym do emerytury pozostały nie więcej niż dwa lata.

Wiedzą, że nikt im w regionie pracy nie da, a takich pieniędzy, jakie Mittal daje w ramach odprawy, na starość nie zdążą już odłożyć. Podobny program był przeprowadzany w dąbrowskiej hucie przed paroma laty, po przejęciu firmy przez hinduskiego inwestora. Wówczas rezygnowali z pracy głównie młodzi.

- Redukcja zatrudnienia jest w ArcelorMittal Poland prowadzona od roku 2003. Jest to proces ciągły. Co roku zgłaszamy do urzędów pracy przewidywania dotyczące zwolnień. Na ten rok podana została liczba do 980 pracowników - mówi Sylwia Winiarek z biura prasowego ArcelorMittal Poland.

Można odejść dobrowolnie - z odprawą. Jej wysokość zależy głównie od tego, kiedy pracownik się na nią zdecyduje. Im wcześniej, tym więcej pieniędzy dostanie. Ci, którzy pożegnali się z pracą w styczniu, dostali po 99 tys. zł. Najmniej na Programie Odejść Pracowniczych (POP) można skorzystać w kwietniu - wtedy firma wypłaci po 72 tys. zł. Nic więc dziwnego, że na początku roku odejść było dużo.

- Z ostatnich danych wynika, że skorzystało z tej oferty 220 osób - mówi Jerzy Goiński, przewodniczący Międzyzakładowej Organizacji Związkowej NSZZ Solidarność w ArcelorMittal Poland SA.

Program odejść skierowany jest przede wszystkim do pracowników administracyjno-biurowych, ale korzystają z niego również pracownicy fizyczni. Tak jest nie tylko w Dąbrowie Górniczej, ale i w Krakowie, gdzie z odpraw skorzystało ponad 200 osób. To niemal wszyscy, których odejścia chciał właściciel huty. W Grodzkim Urzędzie Pracy w Krakowie zarząd zgłosił zamiar zwolnienia w Hucie im. Tadeusza Sendzimira 274 osoby, czterokrotnie mniej niż w Dąbrowie Górniczej. W całej spółce ArcelorMittal Poland, która ma w Polsce 6 zakładów, z pieniędzmi działającymi na wyobraźnię, odeszło już ponad 500 osób.

Pakiet socjalny wynegocjowany przy prywatyzacji hut obowiązuje w ArcelorMittal Poland tylko do końca roku. Co potem? Masowe zwolnienia, wygaszanie produkcji? Sytuacja w spółce Mittal niepokoi przede wszystkim związkowców. Skrzyknęli się w ramach Europejskiej Federacji Metalowców i 10 lutego spotykają się w Brukseli. Będzie 30 przedstawicieli hutnictwa z Polski, Czech, Rumunii, Luksemburga, Hiszpanii, Francji i Niemiec. Liczą, że Europa może zablokować niektóre decyzje podejmowane przez hinduskiego właściciela hut i koksowni na terenie Europy.

Modlę się, żeby dostać odprawę od Mittala - mówi jeden z pracowników fizycznych huty w Dąbrowie Górniczej. Jednocześnie już 10 lutego do Brukseli z petycją wobec działań Mittala w Europie jedzie 30 polskich hutników. Nie wszyscy bowiem uważają, że w firmie dzieje się dobrze.
Na odprawy w ramach dobrowolnych odejść nie wszyscy hutnicy ze spółek Mittala się załapią - muszą się na to zgodzić ich przełożeni. W sumie jednak może je uzyskać do 980 osób z załogi liczącej 11.581 pracowników w sześciu oddziałach ArcelorMittal Poland. Program Odejść Pracowniczych prowadzony jest od 5 stycznia tylko do końca kwietnia 2009 r. Oferowane pieniądze budzą emocje. Kto im ulega?

- Z podobnego programu wprowadzonego kilka lat temu odchodzili ludzie młodzi. Brali pieniądze i wyjeżdżali do pracy za granicą - mówi Jerzy Goiński, szef Miedzyzakładowej Organizacji Związkowej NSZZ Solidarność w ArcelorMittal Poland SA. - Dzisiaj młodzi się nie garną, bo za taką kwotę trudno założyć firmę, na długo nie wystarczy, a sytuacja na rynku pracy w Polsce sprawia, że niełatwo znajdą zatrudnienie w nowym miejscu.

Na odejścia gotowi są jednak starsi stażem i wiekiem pracownicy hut. Przyczyn jest kilka. Pierwsza - jeśli nie odejdą w tym roku dobrowolnie, mogą odejść przymusowo. Nie jest tajemnicą, że hinduski inwestor stawia potężne huty u siebie w kraju. Andrzej Krzyształowski, rzecznik ArcelorMittal Poland, potwierdził nam, że w Indiach w ciągu 4-5 lat powstaną dwie wielkie huty o zdolnościach produkcyjnych 12 mln ton rocznie. Co to znaczy dla regionu? Że produkcja w naszym kraju, jako nieopłacalna, może być wygaszona, a to oznacza masowe zwolnienia. Trzeba pamiętać, że tylko do końca roku obowiązuje w ArcelorMittal Poland pakiet socjalny wynegocjowany przy prywatyzacji hut. Daje on gwarancje zatrudnienia dla wszystkich zatrudnionych w spółce w dniu podpisania pakietu - aż do grudnia 2009 roku. Gdyby Mittal zwolnił ich wcześniej - musiałby wypłacić jednorazową odprawę. Byłaby to jednak tylko wielokrotność średniej płacy w spółce za tyle miesięcy, ile brakowałoby ich do końca gwarancji zatrudnienia.

- Warto zwrócić uwagę na fakt, że odprawy oferowane w ramach Programu Odejść Pracowniczych są znacznie korzystniejsze dla pracowników niż zapisy pakietu socjalnego - podkreśla Sylwia Winiarek z biura prasowego ArcelorMittal Poland.

Można bowiem dostać nawet 99 tys. zł - czyli więcej niż za zerwanie w tym roku gwarancji zatrudnienia. Hutnicy obawiają się, że kiedy ona wygaśnie od 2010 roku, biegłyby wypowiedzenia okraszone kiepską odprawą z Kodeksu pracy. Teraz mogą liczyć na stosunkowo największe pieniądze, więc wielu z nich korzysta z nadarzającej się szansy.

Wygaszania produkcji przez Mittala obawiają się już nie tylko hutnicy, ale i górnicy z Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Komu bowiem sprzedadzą produkcję z Koksowni Przyjaźń w Dąbrowie Górniczej? Sytuacja w ArcelorMittal Poland niepokoi także związkowców. 10 lutego spotykają się w Brukseli.
- Zamierzamy złożyć petycję w sprawie dywidendy pobieranej przez akcjonariuszy ArcelorMittal - mówi przewodniczący Jerzy Goiński z "S". - Uważamy, że jest to wyciąganie pieniędzy ze spółek i na to nie godzimy się w obliczu kryzysu gospodarczego.

"Puls Biznesu" ustalił bowiem w styczniu, że hinduski właściciel polskich hut stali, pomimo wcześniejszych zapowiedzi, umożliwił sobie wypłatę ponad 2 miliardów 300 milionów złotych w postaci dywidendy. Gazeta przypomniała, że spółka ArcelorMittal Poland zeszłoroczny zysk w całości miała przekazać na poczet kapitału zapasowego. W grudniu właściciel spółki miał jednak zdecydować o przeniesieniu pieniędzy na kapitał rezerwowy - z przeznaczeniem na dywidendę. Informatorzy twierdzą, że z polskiej spółki wypłynęło już prawie 1 miliard 700 milionów złotych. W obliczu takich styczniowych informacji starsi pracownicy hut Mittala chcą uszczknąć też coś dla siebie - i dożyć za te pieniądze do rychłej emerytury. Hutnicy, którzy zdecydowaliby się na dobrowolne odejście z pracy, tylko do kwietnia 2009 mają zagwarantowane wysokie odprawy.

Odchodzący w styczniu otrzymali 99 tys. zł, w lutym będzie to 88 tys. zł, w marcu 78,5 tys., a w kwietniu tylko 72 tys. zł.

Dlaczego firmy wolą pracownikowi dać hojną odprawę, by mieć go z głowy? Ekonomista prof. Witold Orłowski tłumaczy, że firmie opłaca się dać jednorazowo więcej, by móc później zaoszczędzić na etatach. Wyliczył, że w przypadku PKN Orlen, który dawał przed czterema laty po 50 tys. zł plus 4 tys. zł za każdy przepracowany rok - a więc podobną kwotę, jaką dziś płaci za odejście ArcelorMittal - koszty odpraw zwrócić się miały po 5-6 latach. Dziś płocka firma jest więc już bez nadbagażu zatrudnienia.

Odprawy, które płaci ArcelorMittal nie są rekordowymi w naszym regionie. W ostatnich latach firmy płaciły już dużo więcej.

Najwyżej stawkę w regionie podbili zagraniczni właściciele Elektrowni Rybnik, którzy pracownikom o długim stażu dawali 120 tysięcy złotych.

Absolutny rekord Polski należy jednak do Polmosu z Poznania. Tam z pracy zrezygnował co trzeci pracownik - za cenę 200 tys. zł.

Dla porównania w Elektrowni Połaniec za dobrowolne opuszczenie firmy płacono po 30 tys. euro.

W Telekomunikacji Polskiej SA za dobrowolne odejścia plus odprawy wynikające z układu pracy i Kodeksu pracy ludzie dostawali po 50 tys. zł.

LU Polska z Jarosławia produkująca ciasteczka dawała 22 pensje. A jednak to górnicze odprawy budziły najwyższe emocje - mimo że nie należały do najwyższych.

- Pierwotnie jednorazowe odprawy dla górników to było 44,4 tys. złotych brutto, a potem 55 tys. zł - wylicza prof. Marek Szczepański, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego, który badał losy "odprawianych".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera