Za kradzież i paserstwo 63-letniej Marii G. i jej konkubentowi 69-letniemu Pawłowi P. grozi kara do pięciu lat więzienia. Prokurator objął ich dozorem policyjnym, a wobec mężczyzny dodatkowo zastosował poręczenie majątkowe w wysokości... 500 zł.
- Mężczyzna przyznał się do zarzucanych mu czynów, kobieta utrzymuje, że nie miała ze zdarzeniem nic wspólnego - informuje Bogdan Łabuzek, szef Prokuratury Rejonowej Katowice Centrum Zachód.
Obrazy z katowickiej fundacji skradziono w połowie grudnia. Łupem złodziei padły płótna "Biały lew" i "Konie" autorstwa Teofila Ociepki o wartości około 50 tys. złotych każdy. Zginął też "Pejzaż zimowy" Bronisława Krawczuka o wartości ok. 30 tys. złotych, "Pejzaż śląski" autorstwa Pawła Kurzei o wartości około 3 tys. zł i "Cyrk" namalowany przez Pawła Wróbla o wartości około 6 tys. zł.
Skradziono również "Stary dworzec Katowice" Georgija Safranowa z 2007 roku.
Fundacja dla Śląska znajduje się w Katowicach w kamienicy przy ulicy Warszawskiej. Jej siedziba jest zabezpieczona między innymi alarmem. Dlatego policjanci od początku podejrzewali, że obrazy mógł wynieść ktoś z pracowników fundacji, ponieważ nie było żadnych śladów włamania.
Skradzione obrazy od 12 września wystawiane były w Muzeum Miejskim w Lille, gdzie Fundacja dla Śląska i Muzeum Śląskie organizowały wystawę naszych twórców nieprofesjonalnych. 26 listopada dzieła wróciły do kraju i miały być zwrócone właścicielom. Tymczasem zinwentaryzowano je i umieszczono w siedzibie Fundacji.
Złodzieje "wpadli" w minionym tygodniu, gdy Paweł P. przyniósł trzy obrazy do jednej z prywatnych galerii, zajmujących się skupem i sprzedażą dzieł sztuki.
Mężczyzna sprzedał je po zaledwie 100 złotych za sztukę! Oboje w czwartek nad ranem zostali zatrzymani w swoim katowickim mieszkaniu. - Ten człowiek nie zna się na malarstwie. Zaniósł do galerii obrazy, które miały przecież sygnatury muzeów. Na dodatek sprzedał je za śmiesznie niską cenę - komentuje Irena Fugalewicz, wiceprezes Fundacji dla Śląska. Przyznaje, że na początku bała się, iż ktoś poprzez kradzież chce wyrządzić szkodę fundacji i może też zniszczyć obrazy. - Nie chce mi się wierzyć w to, że fundację okradła pani Maria. Ona musiała zostać wykorzystana - przyznaje szefowa Fugalewicz.
Maria G. pracowała w Fundacji dwa lata. W tym tygodniu, po przesłuchaniu w prokuraturze sama zrezygnowała z pracy.
Odzyskane obrazy - "Konie" Teofila Ociepki, "Cyrk" Pawła Wróbla i "Pejzaż zimowy" Bronisława Krawczuka- wróciły już do właścicieli.
Policja w dalszym ciągu poszukuje pozostałych trzech obrazów. W tym samym czasie, gdy wyniesiono obrazy, z Fundacji zniknął też rzutnik multimedialny i aparat fotograficzny, ale szanse na odzyskanie takiego sprzętu są bardzo małe.
Fundacja dla Śląska od trzech lat zajmuje się promocją sztuki nieprofesjonalnej, także poza granicami Polski. W ciągu dwóch lat zorganizowała dziesięć wystaw na terenie Niemiec i Francji.
- Ci państwo, którzy ukradli obrazy, mieli dobry gust - uśmiecha się Johann Bros, właściciel katowickiej galerii Szyb Wilson. - Paradoksalnie, to zdarzenie to też reklama śląskiej sztuki nieprofesjonalnej, która cieszy się coraz większym uznaniem i zainteresowaniem na świecie. Wielu, nie tylko śląskich kolekcjonerów, mających obrazy grupy janowskiej, posiada wielki skarb.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Wzruszające chwile byłego premiera. Pożegnany owacjami na stojąco - WIDEO
- Z tego okręgu KO jeszcze nigdy nie uzyskała mandatu do PE. Deklaracja „jedynki”
- Sikorski ostro skrytykował politykę PiS. Wiceszef MSZ punktuje poprzedników
- Mężczyźni o tych imionach są najgorszymi mężami. Mają trudny charakter [LISTA]