Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szkolili psy na gruzowisku

B. Musiałek, A. Król
Ratownicy uczyli labradory jak szukać zasypanych
Ratownicy uczyli labradory jak szukać zasypanych ALEKSANDER KRÓL
Rumowisko, powstałe po zburzeniu jednego ze skrzydeł niedoszłego szpitala ginekologicznego, zamieniło się w weekend w poligon ćwiczeń strażaków. Szkolenie z użyciem psów wykorzystywanych m.in. do poszukiwania osób uwięzionych pod gruzami, przeprowadziła w tym miejcu Specjalistyczna Grupa Poszukiwawczo-Ratownicza z Jastrzębia.

To jedyna tego rodzaju jednostka w województwie śląskim. Utworzono ją po katastrofie w hali MTK w Chorzowie.

Budynek byłego szpitala należy do Jastrzębskiej Spółki Węglowej, która zamierza go przebudować na potrzeby swojej nowej siedziby. Jak pisaliśmy niedawno, jedno ze skrzydeł zostało już zburzone. W tym miejscu będzie parking. Sterty gruzu, jakie przy tym powstały, okazały się idealnym terenem do ćwiczeń ratowników.

- Takie szkolenia przeprowadzamy nawet dwa razy w tygodniu. Jeździmy na tereny, gdzie zostały zburzone budynki. Psy muszą systematycznie ćwiczyć na gruzowiskach, aby były gotowe do akcji w każdym momencie - mówi Jarosław Ceglarek, dowódca jastrzębskiej jednostki.

Psy ratownicze to zazwyczaj labradory. Zanim przystąpią do akcji, muszą przejść gruntowne szkolenie, po którym czeka je jeszcze egzamin.

- Żeby podejść do takiego egzaminu, zwierzę musi mieć przynajmniej półtora roku - mówi dowódca. - Aby pies podołał trudnym zadaniom, trzeba go szkolić 24 godziny na dobę. Przewodnicy robią to nawet kosztem swojego czasu wolnego - dodaje.

Egzaminy składają się z dwóch części: próby sprawnościowej i poszukiwawczej. Prowadzone są w każdych warunkach atmosferycznych, o dowolnej porze dnia i nocy, a na gruzowiskach inscenizuje się sytuacje pozorujące katastrofy. Służą temu między innymi: hałas wydawany przez silniki, dym czy strzały zastraszające.

- To bardzo trudny egzamin. Psy podchodzą do niego nawet kilkakrotnie - mówi Ceglarek.

Strażacy zapewniają, że wyszkolone zwierzęta są nieocenione, gdy trzeba ratować ludzkie życie.

- Mają niesamowity węch. Są o wiele skuteczniejsze od wszelkich urządzeń elektronicznych. Gdy pod gruzami wyczują człowieka, zaczynają szczekać - mówi starszy kapitan Wojciech Piechaczek, opiekun 2,5-rocznego labradora o imieniu Brus. - Podczas poszukiwań w terenie jeden pies zastępuje 40 ludzi idących jeden koło drugiego - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!