- Nie cieszy nas nasza gra, bo nie grałyśmy swojej siatkówki - przyznała środkowa BKS Aluprof Katarzyna Gajgał.
Nieoczekiwanie autsajderki PlusLigi Kobiet toczyły w pierwszej partii równorzędną grę z liderem rundy zasadniczej. Remisowały nawet 24:24 i dopiero atak Anny Barańskiej i as serwisowy Karoliny Ciaszkiewicz zapewniły gospodyniom wygraną. W drugim secie przewaga BKS była wyraźniejsza i gdy gospodynie wygrały tą część, trzeci set wydawał się formalnością.
Tymczasem Calisia na otwarcie trzeciej partii objęła prowadzenie 5:0! Choć podrażniona ambicja ekipy BKS pozwoliła jej wyrównać straty, a nawet wyjść na prowadzenie (14:13), to bardziej zdeterminowane (i bardziej skoncentrowane) były kaliszanki. Doskonale przewidywały ataki bielszczanek, i momentami szczęśliwie, ale skutecznie je blokowały. Dzięki temu urwały faworytkom seta.
- Zwycięstwa nam się nie nudzą, bo po to człowiek gra, by wygrywać. Ale to taki dziwny okres, w którym gramy z teoretycznie łatwiejszymi rywalkami. Może zabrakło koncentracji? Na pewno nie było jednak mowy o lekceważeniu - zastrzegała Gajgał.
Bardziej dosadny był trener Igor Prielożny, który na konferencji pomeczowej pierwszy raz skrytykował swój zespół.
- Nie jest dobrze, gdy taka drużyna jak nasza, dostosowuje się do poziomu rywala. Mojej ekipie należy się surowa krytyka, ale za postawę w trzecim secie zawodniczki można jednak pochwalić - ocenił.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?